Rozdział 15. Akademia Magii Beauxbatons

442 43 34
                                    

Obudziło ją głośne pukanie w okno. W pierwszej chwili wystraszyła się i szybko wyskoczyła spod cienkiej kołdry, lecz gdy zobaczyła przyczynę tego odgłosu, zaśmiała się cicho sama z siebie i z tego, jak bujna była w tym momencie jej wyobraźnia. Już w głowie pojawił jej się obraz zakapturzonej postaci, która najprawdopodobniej chciałaby się zakraść do niej do pokoju i ją zabić. Na szczęście, była to tylko zwykła sowa.

Podeszła do okna i wpuściła sowę McGonagall do środka. Spojrzała przelotnie na zegarek. Równa siódma. Trochę się przeraziła, że tak późno wstała i może się nie wyrobić na wyjazd, więc szybko odwiązała liścik i go przeczytała.

Szanowna panno Granger,
Pragę panią powiadomić o zmianie godziny waszego wyjazdu na wymianę. Będzie ona o godzinie dziewiątej, więc przed wyjazdem będzie jeszcze czas na zjedzenie posiłku w Wielkiej Sali. Może się pani ubrać w coś wygodnego, jednak na miejscu trzeba będzie się przebrać w mundurek szkolny. Proszę o wyznaczonej godzinie stawić się na błoniach, razem z bagażem. Będzie tam profesor Flitwick, który was odprowadzi do powozu. Przed wyjazdem redaktorka Proroka Codziennego przeprowadzi z wami krótki wywiad. Życzę miłej podróży oraz dobrze spędzonego tam czasu.
Z poważaniem,
Dyrektor Minerwa McGonagall

Kasztanowłosa odetchnęła z ulgą, gdy przeczytała, że ma więcej czasu na ogarnięcie się. Odłożyła list na biurko i poszła do garderoby po ubranie. Wyciągnęła z szafy czarne jeansy, a do tego białą, przewiewną bluzkę i bieliznę.Poszła się przebrać do łazienki, po czym zamknęła szczelnie kufer i do torebki, którą otrzymała od Luny na urodziny, wrzuciła jakąś książkę, różdżkę oraz kilka galeonów i sykli. Była równa godzina ósma, więc wyszła z dormitorium razem z bagażem. Dzięki zaklęciu był on lżejszy i mogła go swobodnie podnieść, przez co schodzenie po tylu schodach do Wielkiej Sali nie było dla niej aż takim koszmarem, jednak jego rozmiar trochę jej przeszkadzał, przez co gdy wyszła zza zakrętu i niespodziewanie na kogoś wpadła.

— Przepraszam, nie zauważyłam cię — powiedziała, po czym podniosła wzrok na osobę stojącą przed nią..

— Nic się nie stało. Może ci pomogę? — zapytał uśmiechnięty Theodore.

Hermiona spojrzała na niego zdziwionym wzrokiem, ale po chwili się otrząsnęła i pokiwała głową z nieśmiałym uśmiechem. Poszli więc razem w stronę, z której przyszedł brunet. Ciągnął jej bagaż, a gdy były schody, podnosił go. Był wyższy od Hermiony o głowę, przez co nie musiał się aż tak wysilać i wysoko podnosić kufer, żeby nie rysował się o podłogę. Miał na sobie czarną bluzkę z długim rękawem, która opinała jego ciało. Dzięki temu kasztanowłosa miała okazję zobaczyć jego dobrze zbudowaną sylwetkę, a w szczególności ramiona. Wróciła wzrokiem do jego twarzy i spotkała się z jego rozbawionym spojrzeniem, na co się zarumieniła i spojrzała na swoje stopy. Nott zachichotał cicho, na co jeszcze bardziej się zdziwiła. Ogólnie, nie spodziewała się, że kiedykolwiek jakiś Ślizgon jej w czymś pomoże, a tu ją spotkała miła niespodzianka. Do tego nie wyzywał jej i do tego się śmiał. Chichotał. W trakcie drogi do Wielkiej Sali zaczęli rozmawiać o nauce, a potem o wymianie.

— Jeśli mogę zapytać, o co chodziło McGonagall z twoim innym zajęciem? Przez które wymiana jest przesunięta — zapytał Theodore, nadal niestrudzenie idąc z bagażem i przy okazji zerkając przelotnie na Gryfonkę.

— Niestety nie mogę powiedzieć — odpowiedziała z przepraszającym uśmiechem.

— Rozumiem — odparł, kiwając głową, a po chwili kontynuował — Z Draco czasami da się wytrzymać, więc nie skreślaj go od razu. Wiem, jak wyglądała wcześniej wasza „znajomość" — to mówiąc, zrobił jedną ręką znak cudzysłowu, bo drugą nadal niósł kufer — I jak pewnie nadal wygląda. Jednak tam będziecie znali tylko siebie nawzajem. Zresztą, i tak teraz przez McGonagall i jej wybór, abyście byli Prefektami Naczelnymi, musicie razem współpracować, i to dość często.

Nie byłam sobą | DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz