Zdenerwowany Harry przemierzał zawiłe korytarze Hogwartu. Nigdy wcześniej nie robił tego w tak szybkim czasie i, na szczęście, nie miał większych problemów ze znalezieniem odpowiedniej drogi, jak to mu się czasem zdarzało. Wczoraj na wieczór nie poczekał na Ginny w Pokoju Wspólnym, aż wróci z patrolu z Zabinim i czuł się teraz z tym strasznie źle. Do tego nie widział dzisiaj Rona ani dziewczyn z roku jego dziewczyny, więc nie miał się kogo zapytać, gdzie była rudowłosa.
Jednak to on, Harry Potter, jej chłopak, powinien o tym wiedzieć, a nie pytać się innych osób. Szedł dalej, pokonując kolejne piętra, dziękując Merlinowi, że miał wcześniej choć trochę rozumu.
Nadal nie wiedziałby, gdzie ona jest, gdyby nie poszedł z samego rana do dyrektorki. Od razu, po usłyszeniu krótkiej historii, skierował się do Skrzydła Szpitalnego. Do przejścia zostały mu całe dwa piętra, więc postanowił przyspieszyć tempo, aby znaleźć się tam szybciej. Od regularnych treningów Quidditcha jego kondycja się odrobinę polepszyła, dlatego nie miał najmniejszego problemu ze zbieganiem po długich i krętych schodach szkoły, jednak mimo to przeszkadzały mu cały czas zsuwające się okulary, które musiał poprawiać co jakiś czas.
Znalazł się na jednym z ostatnich korytarzy do przebycia. Odwrócił głowę w prawo i właśnie tam udał się dalej. Z daleko dostrzegł pewną kobiecą sylwetkę, ale w jego głowie nie było miejsca na bezsensowne myśli, a także wspomnienia, które nawet nie powinny znajdować się w jego głowie. Chciał jak najszybciej dotrzeć do Ginny i to było jego najważniejszym zadaniem. Przyspieszył jeszcze bardziej swoje tempo, a wkrótce zaczął czuć mocne bicie swojego serca.
— Gdzie tak biegniesz Potter? — Jego chwilową uwagę przykuł ironiczny głos Pansy, która z kpiącym uśmiechem najwidoczniej szlajała się po korytarzach szkoły. Zatrzymała chwilowo na nim swoje spojrzenie, przez co poczuł się dziwnie skrępowany, jednak ta myśl uleciała równie szybko, jak się pojawiła.
— Jak najdalej od ciebie! — odkrzyknął bez zastanowienia czarnowłosy, odwracając się do niej i nie zaprzestając biegu.
Zanim zdążył spojrzeć z powrotem przed siebie, zderzył się z pewną blondynką, która przez odepchnięcie uderzyła plecami o lodowatą podłogę. Przestraszony Harry spojrzał na dziewczynę, a następnie wyciągnął w jej kierunku swoją dłoń, aby pomóc jej wstać.
— Nic ci się nie stało Luna? — zapytał od razu zielonooki, dalej nie będąc pewnym, co się właściwie stało przez szybki obrót wydarzeń.
— Nie — oznajmiła i uśmiechnęła się, aby chłopak na pewno się nie zadręczał swoją nieuwagą spowodowaną pewną czarnowłosą dziewczyną lub, jak powinno być w rzeczywistości, rudowłosą — Spieszysz się gdzieś, Harry? — zapytała, zbierając swoje rzeczy z powrotem do torby, które wypadły jej podczas upadku.
— Tak, mam pewną ważną sprawę do załatwienia — powiedział, a widząc pytające spojrzenie blondynki, dokończył ciszej — Ginny jest w Skrzydle Szpitalnym. — Nie wiedział, czy ta informacja już się rozeszła po Hogwarcie, więc wolał dmuchać na zimne.
Po tych słowach blondynka nic się nie odezwała, a pociągnęła Harry'ego za rękę w stronę wspomnianego miejsca. Luna wyglądała na bardzo przejętą faktem, iż jej przyjaciółka wylądowała w Skrzydle Szpitalnym. Jej myśli zajmowały wyobrażenia o Ginny, która leży na łóżku w krytycznym stanie. Poraniona, obolała, cała obandażowana, posiniaczona, a przede wszystkim samotna.
Lovegood poprawiła torbę wiszącą na ramieniu i razem z Harrym przemierzała ostatnie kilka zaułków, które prowadziły do Skrzydła Szpitalnego. Z racji wczesnej pory szkolne lampiony paliły się nieznacznie płomieniem i oświetlały mrok w korytarzach. Przez ruch powietrza spowodowany szybkim krokiem dwójki przyjaciół, zaczęły się lekko poruszać, jednak żaden z nich nie zgasł. Wydawało się, jakby tańczyły.
CZYTASZ
Nie byłam sobą | Dramione
FanfictionWojna zakończyła się przegraną Voldemorta, jednak u każdego odcisnęła jakieś piętno . Hermiona razem z przyjaciółmi wraca do Hogwartu, aby dokończyć swoją edukację. Tam, razem z przystojnym blondynem zostają Prefektami Naczelnymi i muszą zacząć ze s...