Rozdział 3. Ulica Pokątna

511 47 19
                                    

Następnego dnia Hermiona unikała Rona jak ognia. W sumie to nawet nie musiała się starać, bo on znowu gdzieś często wychodził i tylko raz, wczoraj pod wieczór, minęła się z nim na schodach, ale nic się do siebie nie odezwali. Gdy dzisiejszego ranka zeszła na dół do kuchni, nie przywitała się z nim osobiście, tylko do wszystkich rzuciła krótkie „Cześć" i usiadła przy stole jak najdalej od niego, aby jak najbardziej uniknąć konfrontacji. Wiedziała, że to jest być może trochę dziecinne zachowanie, jednak nie miała ochoty na rozmowę z Ronem.

Nałożyła na leżący przed nią talerz jajecznicę i nalała soku pomarańczowego do szklanki. W kuchni nie było Harry'ego ani Ginny, więc w ciszy zjadła śniadanie. Przy śniadaniu byli także państwo Weasley, George, Ron oraz Percy. Kiedy skończyła jeść, postanowiła, że wyjdzie trochę na dwór i się przewietrzy. Stwierdziła, że to jej na pewno pomoże w myśleniu, co ma robić dalej w tej sytuacji. Rzadko kiedy wychodziła z domu, a że dzisiaj nie miała zbytnio co robić, doszła do wniosku, że pójdzie na dłuższy spacer. Do tego Ron był w środku, więc jeszcze lepiej mogła go unikać. Wyszła na zewnątrz i zaczęła iść w stronę rzeczki, która była nieopodal, gdy nagle do niej podbiegli Ginny i Harry.

- Hermiono! Tu jesteś. Szukaliśmy cię z Ginny - powiedział zdyszany Harry. Niby grał w Quidditcha, ale tam tylko siedział na miotle, nie musiał biegać ani nic, więc jego kondycja nie była najlepsza.

- Tak? A to coś się stało?

- Nie, nic się nie stało, ale pomyśleliśmy z Harrym, że może wybralibyśmy się w czwórkę dzisiaj na Pokątną? Przecież musimy sobie kupić książki, pióra i przede wszystkim stroje na bal!

- Bal? Jaki bal? - zapytała zaskoczona Hermiona. Nic o tym nie słyszała.

- Och to ty nic nie czytasz oprócz tych książek? Pisali nawet w Proroku Codziennym, że w tym roku jest organizowany w Hogwarcie Bal z okazji wygrania wojny i w ogóle.

- A kiedy ma on być?

- Nie podawali jeszcze dokładnej daty, więc trzeba się zabezpieczyć i już kupić jakieś stroje, żeby później nie być zaskoczonym. Zresztą, na ostatnią chwilę nic ciekawego nie kupisz, bo wszystko najlepsze będzie już wykupione - odparła entuzjastycznie Ginny.

- No to jak Hermiono, wybierasz się z nami? - zapytał Harry, poprawiając swoje zawsze zsuwające się okulary.

- Tak, tak jasne - odpowiedziała niezbyt wesołym tonem kasztanowłosa, lecz udało jej się utrzymać trochę wymuszony uśmiech na twarzy.

Zgodziła się tylko dlatego, że rzeczywiście nie robiła żadnych zakupów do szkoły i potrzebuje dużo rzeczy. Nie widziało jej się spędzenie całego dnia w towarzystwie Rona. Zawsze, gdy się spotykali gdzieś we czwórkę, Harry był zajęty Ginny, a ona spędzała czas z Ronem. Pomyślała sobie, że będzie musiała mieć jakąś wymówkę na oddalenie się od nich, aby nie musieć spędzać z nim czasu. Chyba że się pogodzą, to wtedy z nimi zostanie. Tak rozmyślając, szła za Ginny i Harrym do domu. Rozmawiali później z Ronem i gdy już wszystko ustalili, każdy poszedł do swojego pokoju, żeby się ogarnąć.

Było bardzo ciepło na dworze, więc Hermiona ubrała się czarne, krótkie spodenki i delikatną bluzkę w kwiatki na ramiączkach. Lekko wytuszowała sobie rzęsy i pomalowała usta bezbarwną pomadką. Jednym ruchem różdżki ułożyła swoje włosy tak, by opadały jej falami na plecy. Kilka pasemek z prawej strony wpadało jej do oczu, więc podpięła je wsuwką. Ginny ubrała się w jasne, dżinsowe spodenki i kremową bluzkę. Gdy już były gotowe, skierowały się do kuchni, gdzie czekali na nie Harry i Ron. Ten pierwszy podszedł do swojej dziewczyn i chwycił ją za rękę, a Ron starał się patrzeć wszędzie, tylko nie na Hermionę.

Nie byłam sobą | DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz