Rozdział 14

23 1 0
                                    

Jeni krzątała się po pokoju Jamesa, co chwila pytając czy niczego mu nie brakuje. W zasadzie to praktycznie chodziła w kółko, podnosząc i składając znajdujące się na jej drodze ubrania.
W pokoju chłopaka panował, niewyobrażalny dla niej, bałagan.

James leżał w łóżku przykryty kocem, kołdrą i masą poduszek. Koło niego stał kartonik z chusteczkami, a na stoliczku do kawy koło łóżka - herbata i kilka opakowań leków na przeziębienie.

Wszystko przyniesione z torby i pokoju Jeni.

- Stara, nie denerwuj się tak - wychrypiał, po raz kolejny tego dnia odrzucając z siebie swoje przykrycie i opierając się plecami o zimną ścianę.

Co kilka minut na przemian robiło mu się to zimno, to znów gorąco.

Jeni złowrogo spojrzała w jego stronę.

- Po pierwsze, to wracaj pod kołdrę! - nakazała, wymachując trzymaną w ręku, przepoconą koszulką. - A po drugie to normalne, że się martwie.

Blondyn wywrócił oczami, kiedy tylko odwróciła się do okna.
On też się martwił, ale rozumiał też, że kilkugodzinne trwanie w zdenerwowaniu nie pomoże reszcie ich paczki.

- I tak nie mogę spać - rzucił od niechcenia, siadając na krawędzi materaca i opierając stopy o zimne panele. - Też się martwię, ale przecież nic nie możemy zrobić. Oni są w Nortvich, jakąś godzinę samochodem stąd, więc wątpię czy zdołałabyś jeszcze zdążyć tam na pieszo, żeby wybić im to wszystko z głów.

Hatterson westchnęła, kładąc kolejną z ładnie złożonych koszulek na krześle. Przez większość czasu, kiedy była w pokoju z Jamesem, praktycznie się nie odzywała, nie chcąc go męczyć.
Ale widząc, że blodnyn sam aż rwie się do rozmowy, postanowiła szczerze z nim pogadać.

Idąc w jego stronę, otrzepała niebieską sukienkę z niewidzialnego brudu i już po chwili siedziała obok niego.
Ale zanim zdążyła jakoś sensownie poskładać myśli, James niespodziewanie zdjął koszulkę.

- Gorąco - mruknął, ocierając nią twarz z potu.

Nie wstydził się, doskonale wiedząc, że całe lato będzie chodzić praktycznie nago. Nie robiło mu także różnicy czy ściągnie z siebie koszulkę przy Hawkinsie czy przy którejś z dziewczyn.

Jednak Jeni robiło to różnicę.
Jej policzki natychmiast pokryły się rumieńcami i musiała szybko odwrócić głowę w drugą stronę, żeby tego nie zauważył.
Z goryczą pomyślała, że gdyby na jej miejscu znalazła się Kati, to pewnie by jej to nie ruszyło. Może nawet nie zwróciłaby na to uwagi.

Tak bardzo żałowała, że nie ma z nią siostry, która mogłaby zacząć się z niej śmiać i jakoś rozładować napięcie...

Westchnęła z rezygnacji i skrępowania.

- Myślisz, że to wszystko serio jest tylko zbiegiem okoliczności? - spytała, zmuszając się aby na niego spojrzeć.

Rozmowa w jednej chwili przybrała cięższy ton.
James przez chwilę nie odpowiedział, marszcząc brwi i ścierając koszulką pot z karku.

- Myślę, że nie. W końcu jak duże mogło być prawdopodobieństwo tego, że Matt skoczy akurat do TEGO jeziora? I że to akurat w nim znajdzie klucz...?

Starsza Hatterson pokiwała głową, przygładzając materiał sukienki.

- Sądzę, że to w żadnym wypadku nie jest dziełem przypadku - oznajmił dobitnie, widząc jak Jeni na chwilę się zamyśliła. - Connor może i po części ma rację, ale w tym się z nim nie zgadzam.

Blondynka zerwała się z miejsca jak rażona piorunem i stanęła przed nim. W jej oczach widoczne było niedowierzanie.

- Czekaj! Więc myślisz, że...!?

Klucz do prawdy I - Res Foster ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz