Rozdział 2

32 1 3
                                    

Po czterech godzinach w końcu dotarli na miejsce.

Podczas jazdy nie przytrafiło im się nic niezwykłego, ale za to drogą dłużyła się im wszystkim niemiłosiernie. Gdy tylko wjechali na wjazd do posiadłości, Res odetchnęła z ulgą.

- W końcu jesteśmy.

Przed ich oczami ukazała się wielka, czteropiętrowa willa. Zarówno dach, jak i wszystkie zewnętrzne ściany, zrobione były z czerwono-brązowej cegły, którą w kilku miejscach porastał zielony bluszcz. Budynek miał kilkanaście wielkich okiennic, wychodzących zarówno na przód, jak i tył domu, gdzie znajdował się ogród z kwiatami i średniej wielkości basen.

Kiedy zaparkowali samochody na boku wjazdu i zaczęli z nich wysiadać, przez drewniane drzwi od domu, wyszedł właściciel - Connor Chester - czterdziestojednoletni mężczyzna z czarnymi, lecz lekko siwiejącymi już włosami i piwnymi oczami.

- Cześć - przywitał się Teriw, podchodząc i wyciągając rękę, aby uścisnąć wujowi dłoń.

- Witam - odpowiedział, uśmiechając się lekko i uściskając dłoń bratankowi. - Cieszę się, że tak szybko dojechaliście.

- Na drodze były pustki, więc udało nam się uniknąć korków jak w tamtym roku - wyznał brązowowłosy, po czym spojrzał przez ramię na resztę paczki, rozpakowującej bagaże z aut. - Pójdę im pomóc. Porozmawiamy, jak już uporamy się z zaniesieniem wszystkiego do pokoi.

Connor kiwnął głową, po czym sięgnął do kieszeni spodni i wydobył z niej osiem kluczy.
Kiedy podał je Teriw'owi, odwrócił się w stronę posiadłości, mówiąc:

- Jak już się rozpakujecie i odpoczniecie, zapraszam na obiad do jadalni.

*

Teriw wziął walizkę Res i swoją torbę; James ciągnął za sobą dwie walizki Jeni i swoją własną; Matt niósł dwie torby swoje i Kati; a Tires zarzucił sobie na ramiona swój plecak, taszcząc za sobą walizkę Mary.

Cała ósemka zmierzała właśnie w stronę pokoi dziewczyn na drugim piętrze.

Wnętrze willi urządzone było w kolorach ciemnego brązu, szarości i przygaszonej bieli. Korytarze były w większości wykonane z drewna, tak samo jak podłoga w prawie całej posiadłości, nie licząc łazienek. Na ścianach wisiało dużo obrazów, które w głównej mierze przedstawiały naturę, malownicze krajobrazy, zachody słońca, góry i wiele, wiele więcej.
W każdej łazience, sypialni i salonie znajdowało się przynajmniej jedno okno, podczas gdy we wszystkich korytarzach było ich najmniej po pięć.

Na czwartym piętrze był zapomniany, nieodwiedzany przez nikogo strych, do którego prowadziła mała drabinka na końcu korytarza drugiego piętra.
Na trzecim i drugim piętrze znajdowało się pięć sypialni gościnnych, z czego jedna na drugim piętrze była zamknięta na klucz od ponad trzech lat.
Na parterze była natomiast kuchnia, urządzona w nowoczesnym stylu, od razu obok której mieścił się przestronny salon, jadalnia z ogromnym stołem pośrodku, dwie łazienki i małe pomieszczenie w którym zawsze można było oglądać filmy i które każdy nazywał "kinem domowym".
Posiadłość miała również piwnicę, w której znajdowała się mała siłownia i ogromna biblioteka z mnóstwem starych książek.

Kiedy w końcu ośmioosobowa grupka znalazła się przy pierwszym z pokoi, Teriw umieścił klucz w zamku i szybko otworzył drzwi.

Sypialnia posiadała jedno, dwuosobowe łoże z szarą pościelą, mały stoliczek do kawy, dwa drewniane krzesła i rozkładaną kanapę, stojącą w rogu pomieszczenia.
Była tam co prawda tylko jedna stara okiennica, ale zajmowała ona prawie całą, białą ścianę i wpuszczała do środka wystarczająco dużo światła. Białe drzwi znajdujące się koło wolnostojącego łóżka, prowadziły do łazienki - umywalka, ubikacja, pralka oraz prysznic zachowane były w nowoczesnym stylu i srebrno-białej kolorystyce.

Klucz do prawdy I - Res Foster ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz