eighty four🍃

412 25 3
                                    

Nocą główna ulica Seulu zwykle była spokojna. Wszystkie kamienice zamieniały się w pałacyki, dziwnie szara rzeka- lustrzane odbicie nieba .Można by zobaczyć w niej księżyc i małe migocące punkciki. Lekka mgła unosi się w powietrzu. Nocą, miasto zwalnia swoje tempo. Nie widać ludzi chodzących, jak nakręcone zegarki. Nie ma zamieszania, krzyków, szeptów, rozmów. Cisza. Tylko echo spokojnych kroków odbija się o wyblakłe mury. 

Ale nie tej nocy. Nie tej w którym młody chłopak uciekał przed kilkoma radiowozami policji w swoim czarnym BMW. Nie bał się, nie był to jego pierwszy raz. Doskonale wiedział gdzie się ukryć, a gdzie zostawić samochód by następnego dnia móc spokojnie postawić go na jego miejscu w obszernym garażu znów ze zmienioną tablicą rejestracyjną.

Słyszał za sobą odgłosy trąbienia, krzyki i nawet strzały. A wszystko dlatego, że sąsiad jakiejś kobiety której akurat podrzynał gardło zwrócił zbyt dużą uwagę na jej krzyki i błagania. Trochę adrenaliny nikomu jeszcze nie zaszkodziło, prawda?

Zrelaksowany podkręcił muzykę w radiu i odpalił papierosa. To wcale nie tak, że właśnie kilkunastu goryli w policyjnych mundurach czekało na jego najdrobniejszy ruch by móc go w końcu złapać. I stało się...

Nie zważając na nic odsunął szybę i oparł łokieć o drzwi by móc w spokoju wypalić niebieskiego Chesterfielda. To był jego błąd i prawdopodobnie przepustka do więzienia. W ciągu kilkunastu sekund poczuł rozrywający ból w ramieniu i wrzynającą się w jego skórę kulę z pistoletu. Nagły ból sprawił, że chwilowo stracił panowanie nad samochodem, ale przecież nie pozwoli jednej głupiej kulce ołowiu zniszczyć jego życia.

Docisnął do ręki leżącą na sąsiednim siedzeniu czarną bluzę i starając się jak najbardziej ignorować rosnący ból przyśpieszył. Czuł jak jego głowa zaczyna pulsować a przed oczami widział coraz więcej czarnych plamek. Nie poddając się wymijał kolejne samochody co kilka sekund spoglądając w lusterko aby upewnić się, że policja znowu jest do dupy i ich zgubił.  Kiedy już upewnił się, że nie zostanie złapany (przy okazji przejeżdżając na czerwonym świetle jakieś pięć razy) skręcił w tak dobrze znaną mu już uliczkę. 

Wjechał do starego garażu swojego zmarłego już dziadka, wysiadł z samochodu i zatrzasnął ciężkie wrota. Czuł, jak jego nogi z każdą chwilą miękną  a bluza przyłożona do rany zaczyna namakać krwią. Potrzebował natychmiastowej pomocy. 

Jimin... - pomyślał i wykręcił numer do blondynka, który akurat tego dnia nie spojrzał na numer dzwoniącego i po prostu odebrał. Na swoje nieszczęście. 

-------------

Chciałabym wam bardzo podziękować za ponad 20 tysięcy wyświetleń. Jesteście kochani <3 

❤❤❤❤

Deadly daddy / jikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz