thirty four🍃

744 27 0
                                    

Jungkook POV. 

Coraz bardziej zdenerwowany biegłem na miejsce mojego spotkania dzierżąc w rękach Teletubisia (tak nazwałem mojego psa). Byłem spóźniony już prawie godzinę, a wszystko przez to, że jakiś pierdolony... przepraszam najmocniej, jakiś głupi osobnik płci męskiej zadzwonił do mnie mówiąc, że ma dość swojej żony a kimże bym był odmawiając i odbierając sobie dobrą zabawę? 

Zobaczyłem zdenerwowanego Jimina przy wejściu do kina i w tym momencie głośno zakląłem, bo przecież nie mogę wejść tam razem z psem. Mało tego zapomniałem powiedzieć blondynowi o jego obecności. 

Zwolniłem kroku gdy tylko ten mnie zauważył, odstawiłem Tinki Łinki na  chodnik i ruszyłem w jego kierunku. Chłopak olał moją obecność i z piskiem podbiegł do psiaka. Wyglądał przepięknie w lekkim makijażu, i iskierkami w oczach, które pojawiły się równie z tym gdy rozpoczął zabawę z czworonogiem. 

-Jak zwykle pięknie wyglądasz - mruknąłem kiedy w końcu oderwał wzrok od psiaka i  spojrzał na mnie

-Dziękuję - odparł wstając i przytulił mnie na przywitanie. Stałem lekko zdziwiony ale objąłem go równie mocno co on mnie i wciskając nos w jego szyję zaciągnąłem się jego truskawkowym zapachem.

-I cudownie pachniesz - dodałem po chwili wdychania jego zapachu i odsunąłem się tak, że nasze nosy prawie się stykały. 

-To się nazywa prysznic - fuknął i zapatrzony w moje usta cmoknął je szybko i odsunąwszy się ruszył powolnym krokiem w stronę parku. Widocznie zrezygnował z oglądania filmu na rzecz spędzenia czasu z podłą bestią. I tym razem mowa o psie.

-Szczotka pasta, kubek, ciepła woda, tak się zaczyna wielka przygoda - nuciłem pod nosem w jednej dłoni trzymając smycz, a drugą splotłem z tą malutką Jimina na co delikatnie się zarumienił chichocząc przez mój koncert. 

Reszta wieczoru minęła nam na spacerach po parku, długich, bardziej lub mniej sensownych rozmowach i kilku drobnych pocałunkach. 

Na koniec naszej randki postanowiliśmy udać się nad pobliskie jezioro by móc obejrzeć zachód słońca. Usiedliśmy na ławeczce tuż przy tafli, spuszczając Teletubisia ze smyczy by mógł sobie pobiegać i nadal mając splecione palce wpatrywaliśmy się w sztukę na niebie. 

Po chwili odwróciłem wzrok od horyzontu i spojrzałem na skąpaną w różowych odcieniach twarz mojego maluszka. Jego roztrzepane włosy, uchylone usta, zaczerwieniony od chłodu nosek i błyszczące oczka. Nie myśląc długo ująłem w dłoń jego podbródek, spojrzałem w głębie jego brązowych oczu i musnąłem jego usta moimi. 

Nie był to erotyczny pocałunek, pełen pożądania i namiętności a zwykły, delikatny buziak wypełniony uczuciem zrodzonym po krótkim czasie w jakim dane nam było się poznać. Blondyn wgramolił się na moje kolana całując mocniej i układając moje dłonie na swoich pośladkach.  Przez jego czyn momentalnie moje spodnie zrobiły się zbyt ciasne, a ja zapragnąłem wziąć go teraz na tej ławce. 

- Chodźmy do Ciebie - wyszeptał między kolejnymi pocałunkami na co ja uśmiechnąłem się szczerze i wołając psiaka ruszyłem z przyczepionym do mojego boku chłopakiem w kierunku mojego mieszkania. 

~~~~~~

Ja naprawdę przepraszam za znikomą ilość rozdziałów i długość tego ale etap Adama Mickiewicza na sterydach mi się opóźnia przez co zupełnie nie mam weny. Zjebałam ten rozdział przyznaję się. 

P.S Dzisiaj wlecą jeszcze dwa... 

ROZDZIAŁ NIESPRAWDZANY 

Deadly daddy / jikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz