eighty one🍃

431 26 17
                                    

Dobra lecimy jeszcze 14 rozdziałów do końca 

------------

- Kochanie, muszę lecieć! Dzwonili z pracy potrzebują mnie na już ale postaram się wrócić jak najszybciej - Kook czym prędzej ucałował pełne usta Jimina i prawie biegiem wyszedł z domu udając się do samochodu i zostawiając zdezorientowanego Parka w swoim domu. 

Blondyn jedynie westchnął cicho i postanowił wziąć prysznic po ich jakże upojnym poranku.  Spoglądając w lustro uśmiechnął się delikatnie na widok licznych malinek pozostawionych na jego szyi i klatce piersiowej. Wywoływały w nim uczucie bezpieczeństwa i przynależności do Jeona. Kochał kiedy brunet podczas ostrego seksu całował i naznaczał jego szyję robiąc to z tak dużą delikatnością, która doprowadzała Parka do nieba. 

Z jeszcze szerszym uśmiechem wyszedł spod prysznica i postanowił że kiedy starszy chłopak wróci będzie na niego czekało pyszne, parujące (miał nadzieję) śniadanie. Niewiele myśląc zabrał się za robienie słodkich naleśników z owocami. 

Dwadzieścia minut później skończył i pozostawiając talerz na blacie udał się do salonu w którym zamierzał znaleźć idealną książkę na czas oczekiwania. Przeglądając tytuły estetycznie ułożone na półkach ciemnych, starodawnych regałów zauważył jeden, który zaciekawił go jak nic nigdy - Album rodzinny. 

Wyobrażając sobie małego Jungkooka z cichym chichotem usiadł na ciemnej kanapie i otworzył album na pierwszej stronie. Momentalnie jego mina zrzędła a w oczach zamiast tej radości która błyszczała w nich zawsze pojawił się strach. Ogarnęło go przerażenie, jakby wędrując we mgle zatrzymał się i zobaczył, że stoi o krok od przepaści.

Na każdej stronie kilka zdjęć ran nacinanych na szyi, dziur w ciele po postrzałach, ludzie wiszący wysoko nad podłogą każde podpisane imieniem, nazwiskiem, datą i danymi osobowymi zleceniodawcy. Czy on też był zleceniem? 

Zaczął w pośpiechu wertować strony w poszukiwaniu swojego nazwiska, aż dotarł do końca. Jedna strona była poświęcona Bogumowi. Szybko odwrócił wzrok od posiniaczonego ciała i kałuży krwi. Podejrzewał że chłopak został najpierw pobity a następnie postrzelony przez jego chłopaka.  Przewrócił kolejną kartkę i zamarł. Jego nazwisko widniało na samej górze, brakowało tylko zdjęć i daty. Jednak najbardziej jego uwagę zwrócił podpis na dole: 

- Zleceniodawca: Jeon Jungkook

Roztrzęsiony wstał, odłożył album na jego poprzednie miejsce i jak najszybciej mógł wybiegł z mieszkania i udał się do tego własnego by tam zamknąć szczelnie wszystkie drzwi i okna. Przez kolejne kilka godzin jedynie leżał i wylewał z siebie hektolitry łez. W tym samym czasie Jungkook siedział samotnie w swojej sypialni zawiedziony, zastanawiając się dlaczego jego kochanie uciekło od niego i nie odbiera telefonów, a wszystkie nawoływania pod drzwiami jego mieszkania pozostały bez odpowiedzi. 

Deadly daddy / jikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz