Rozdział 19

34 0 0
                                    

Nie sądziłam, że mogłam krzyknąć tak głośno by było mnie słychać nawet na dworze. Tak naprawdę nie wiedziałam też, że w każdej chwili ten koszmar może się skończyć.

-Maya! - Reggie chciał już wybiec słysząc mój głos jednak został zatrzymany przez mojego tatę.
-Jeśli chcesz ją uratować musimy działać zgodnie z planem.
-Każdy wie co ma robić. Dzieciaki odbicie Mayę. - rzucił FP dając znak.
-Pójdę z nimi. - dorzucił mój tata kierując się za Reggiem, Veronicą, Archiem, Betty i Jugheadem.

Preety Poisons i Serpens spisywali się znakomicie w walce z ochroniarzami. Rzeczywiście faceci w garniturach nie należeli do mięśniaków, a podobno milionerzy z Nowego Jorku mieli najlepszych ludzi w ochronie. Wystarczyło kilka minut by wbili się do środka. Na widok wężowych kurtek, noży, kurtek z czaszkami i łuków uczniowie Stonwall chowali się w swoich pokojach.

-Dona jak miło cię widzieć. - powiedziała Betty zauważając starą znajomą.
-Nie chcemy mieć problemów kucyku. - zza rogu wyszedł Bred stając obok przyjaciółki.
-W takim razie mówcie co wiecie o Mayi Gomez. - zagroził Jughead.
-Jest zamknięta w pokoju 108 prosto i w prawo przed aulą. - szybko rzuciła Dona.
-Dzięki, jednak jesteście przydatni. - wtrącił Archie i tak posyłając niemiłe spojrzenie na tą dwójkę.

Nie mieli pewności czy dostali prawdziwe informacje jednak mieli taką nadzieję.

***
Mimo hałasów które dobiegały z korytarzy i dworu Nick nie zwracał na to uwagi. Dla niego liczyło się, że w końcu znowu może być przy mnie i mnie skrzywdzić tak jak chciał już to kiedyś zrobić.

-Mam nadzieję, że tym razem będziesz grzeczna cukiereczku. - powiedział zaciskając ostatnia linę na moich nadgarstkach.

Nie miałam sił by go powstrzymać dlatego pozwoliłam się przywiązać do łóżka. W przeciwieństwie do niego wiedziałam, że hałasy muszą coś oznaczać i miałam nadzieję, że to Serpens.

-To teraz się zabawimy księżniczko.
-Łapy precz od mojej córki! - do pomieszczenie przez wywarzone drzwi wszedł mężczyzna, a za nim grupka innych osób.
-Tato! - ucieszyłam się na jego widok wiedząc, że ten koszmar nareszcie się skończy.
-Cześć Ronnie. - rzucił Nick odsuwając się odemnie i spoglądając na gości.

Szybko został złapany przez Jugheada i Archiego, a Reggie podszedł mnie rozwiązać.

-Ty draniu wiedziałam, że to twoja sprawka. - Veronica była wściekła i z ogniem w oczach patrzyła na czarnowłosego powstrzymując się od przywalenia mu.
-Jestem pod wrażeniem, że pokonaliście moich ludzi, ale co niby chcecie mi zrobić.
-Wsadzić do pudła. - rzucił FP wchodząc do pokoju z resztą Serpens.
-Sweet Pea! - na twarzy Nicka pojawiło się wielkie zdziwienie gdy zobaczył kumpla po stronie wrogów. - Przecież mówiłeś, że Serpens nic dla ciebie nie znaczą gdy cię wyrzucili...
-To nie ich wina, ja zawaliłem i teraz zrozumiałem, że przystąpienie do ciebie było błędem. Oni mi wybaczyli mam nadzieję, że Maya też mi wybaczy. - mówiąc to chłopak spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął co odwzajemniłam.
-Każdy popełnia błędy które można wybaczyć. - powiedziałam wstając z łóżka. - Ty nawet nie licz na przebaczenie. - dorzuciłam spoglądając złowieszczo na Nicka.
-Ale gwiazd... - zaczął chłopak jednak nie było dane mu dokończyć gdyż oberwał w twarz z liścia od Veronici.
-Zamknij się i nie zbliżaj do Mayki ani nikogo z mojej rodziny i przyjaciół.
-I to są geny rodu Gomez. - wtrącił mój tata uśmiechając się do czarnowłosej.
-To ja go może zabiorę chyba, że ktoś jeszcze chce mu przywalić. - dodał FP.
-W sumie to ja. - powiedział Reggie podwijając rękaw bluzy.
-To będzie bolało. - rzucił Archie wiedząc jak silny jest jego przyjaciel.

Reggie podszedł do Nicka spoglądając mu prosto w oczy po czym z pięści i całej siły przywalił mu w brzuch. Chłopak aż się skulił z bólu dzięki czemu z łatwością FP przejął go od syna i rudowłosego.

-Nie zbliżaj się do mojej księżniczki. - rzucił Reggie ostatni raz spoglądając na Nicka.
-Mój przystojniak. - podeszłam do Reggiego i bez zastanowienia go pocałowałam.

Wszyscy zgromadzeni byli tym zachwyceni choć już nie raz całowaliśmy się przy znajomych.

-No dobra gołąbeczki wracamy do Riverdale. - rzucił mój tata z żalem przerywając tą piękną scenę.
-Z miłą chęcią tatku. - uśmiechnęłam się do mężczyzny spoglądając po chwili na przyjaciół. - Dziękuję za ratunek.
-Serpens zawsze będą cię traktowali jak jedną z nas, ale nie udałoby się to bez Bulldogs i Preety Poisons. - rzucił Jughead poprawiając czapkę.
-Jug ma rację tylko wspólnie mogliśmy cię odbić. - powiedziała Betty.
-A bez zamartwiania się twojego chłopaka tak szybko by do tego nie doszło. - rzuciła Cheryl na co wszyscy się zaśmiali.
-A ja bym powiedział, że to Ty najbardziej się martwiłaś. -  wtrącił Kevin stojąc niedaleko pod ścianą.

***
Po kilku godzinach wszyscy znowu byli w miasteczku gdzie każdy z niepokojem wyczekiwał powrotu grupy ratunkowej ze mną.

-Maya! - ciocia Hermione szybko mnie przytuliła gdy tylko znaleźliśmy się na placu przed Pop's. - Nic Ci nie jest?
-Jestem cała ciociu.
-Całe szczęście, że nic Ci się nie stało. - rzucił tata Reggiego podchodząc mnie przytulić.
-I dla tego widoku to warto było przyjechać.
-Tato.
-Żartuje, chciałem odzyskać córeczkę i mieć pewność, że Nick trafi za kratki.
-O to się nie martw zajmę się tym. - powiedział FP prowadząc zakutego Nicholasa do radiowozu.
-W końcu trafi tam gdzie powinien. - dodała Veronica obejmując mnie ramieniem i spoglądając z uśmiechem.
-I nareszcie od ciebie oberwał.
-Prawda i nie tylko odemnie. - Veronica spojrzała na Reggiego który złapał mnie za rękę.
-Nigdy więcej nie pozwolę byś się odemnie tak oddaliła. Nie przeżyje kolejnej straty ciebie.
-Oj napewno. - odrzekł Archie stając obok Veronici która mnie puściła.
-Tylko ciebie kocham Reg. - spojrzałam prosto w jego brązowe oczy ciesząc się, że jest przy mnie.

Chłopak nic nie odpowiedział tylko złapał w talii, przysunął bliżej i pocałował jak nigdy wcześniej. Z jego pocałunku wiedziałam jak bardzo mnie kocha i jak mu zależy. Serce biło mi coraz szybciej, a policzki mocno się zaczerwieniły.

-Taka miłość to skarb. - powiedziała Betty przytulona do Jugheada.

Kiedy wszyscy się rozeszli, na placu została tylko nasza paczka. Wszyscy mieliśmy pozwolenie by jeszcze spędzić czas razem mimo iż robiło się powoli ciemno. Usiedliśmy całą szóstka u Popa przy koktajlach. Archie opowiedział jak Reggie strasznie się o mnie martwił i nie spał pół nocy. Choć chłopak próbował przerywać przyjacielowi dzięki niemu przypomniał sobie o bransoletce która trzymał w kieszeni.

-Chyba już mogę Ci ją oddać. - powiedział Reggie zakładając mi na rękę biżuterię.
-Nawet nie wiem kiedy ją zgubiłam.
-Leżała na drodze do Stonwall przez to wiedzieliśmy gdzie cię szukać. - wyjaśnił Reggie.

Długo jeszcze rozmawialiśmy jednak w końcu wypadało wrócić do domu. Reggie dostał wcześniej zgodę od taty by nocować u mnie co bardzo mi się spodobało, bo chciałam mieć mojego chłopaka przy sobie. Po tym wszystkim co się stało brakowało mi jego bliskości. Cieszyłam się, że jestem spowrotem w miasteczku wśród znajomych, przyjaciół i rodziny.


Tylko jego kochamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz