Rozdział 7

107 2 0
                                    

Wakacje szybko minęły. Każdy dzień spędzałam z Veronicą i naszą paczką. Czasem też chodziliśmy nad rzekę razem z Serpensami których dobrze poznałam na urodzinach.

Niestety czas dobrej zabawy musi kiedyś się skończyć i tak przyszedł wrzesień. A skoro wrzesień to początek roku szkolnego i to w nowej szkole.
___

Gdy rano szykowałam się usłyszałam pukanie do drzwi.

-Proszę. - powiedziałam poprawiając włosy przed lustrem.
-Nie przeszkadzam? - usłyszałam zza pleców.
-Ciociu! Nie, już skończyłam.
-Cudownie wyglądasz i pewnie trochę stresujesz się przed pierwszym dniem szkoły.
-Troszeczkę tak, ale mam Veronicę, Betty i resztę naszej paczki więc myślę że będzie dobrze.
-Napewno tak, a to list od twojego taty. Przed chwilą listonosz przyniósł.
-Dziękuję ciociu, przeczytam jak wrócę.
-Mamo mogę porwać Mayę? Musimy iść do szkoły. - powiedziała Veronica stojąc w drzwiach mojego pokoju.
-Oczywiście, bawcie się dobrze.
-Pa mamo, pa ciociu.
-Pa dziewczynki.

Droga do szkoły szybko nam minęła na pogaduchach. Jak zwykle gdy gdzieś wychodziłyśmy. Przed szkołą spotkałyśmy się z naszą paczką i razem weszliśmy do środka.
Po krótkim przemówieniu dyrektora Honeya Betty i Veronica oprowadziły mnie po szkole tak jak to mężczyna im kazał. Do tego szafkę miałam obok Veronici przez co nie musiałam się obawiać, że zapomnę gdzie jest. Po zwiedzaniu szkoły dołączyłyśmy do reszty paczki w saloniku. Mieliśmy godzinę przerwy przed lekcjami.

-Jak Ci się podoba szkoła? - zapytał Kevin gdy usiadłam z dziewczynami na kanapie obok Jugheada.
-Jest bardzo duża a ten salonik cudowny.
-Dlatego jest to takie nasze miejsce w szkole. Reszta woli stołówkę albo szatnie jak niektórzy z Bulldogs. - powiedział Archie.

W tej chwili do pokoiku weszły dwie dziewczyny. Jedna rudowłosa w czerwonej sukience, a druga miała długie włosy z różowymi pasemkami, czarny top i dżinsy.

-No no kogo ja widzę, nowa wśród nas. - powiedziała rudowłosa.
-Cheryl to jest Maya, moja kuzynka i tak jest nowa w szkole. - powiedziała Veronica.
-Jestem Cheryl Blossom a to moja dziewczyna Anotoinette Topaz.
-Możesz mi mówić Toni. - powiedziała dziewczyna miłym głosem.
-Miło mi was poznać, jestem Maya Gomez. - powiedziałam.
-Chwileczkę..Jesteś córką Marka Gomeza? - zapytała Cheryl.
-No tak.
-O mamusiu! TT pamiętasz jak mówiłam Ci o dziewczynie z Nowego Jorku która doprowadziła cheerleaderki z Brooklynu do mistrzostw Ameryki.
-Tak pamiętam. - powiedziała dziewczyna spoglądając na rudowłosą.
-Nie powiedziałam Ci wtedy, że jest to córka największego projektanta mody Marka Gomeza. - Cheryl była coraz bardziej podekscytowana.
-Widzę że wiesz coś o moim życiu i o moim tacie też. - powiedziałam.
-Muszę zobaczyć jak tańczysz. Veronico, Betty przyprowadźcie Mayę na trening Vixens. A teraz ciał.
-O jezu współczuję, że wpadłaś w szponu mojej kuzynki. - powiedziała Betty gdy dziewczyny wyszły.
-Może to nawet dobrze skoro Cheryl wie tyle o Mayce. - powiedziała V.
-No ja bym się bardziej obawiał tego, że idzie tu Honey. - powiedział Kevin.

Nagle do saloniku wszedł dyrektor. Stanął przed nami wszystkimi, spojrzał na każdego i powiedział:

-Panno Gomez mógłbym na chwileczkę prosić panią do mojego gabinetu?

Wstałam z kanapy i poszłam za dyrektorem. Wszyscy byli przerażeni o co może chodzić, a najbardziej bała się Veronica.
Na szczęście mężczyzna chciał tylko kilka informacji i powiedział mi o zajęciach dodatkowych w szkole. Po 5 minutach wracałam już do saloniku. Po drodze schowałam do szafki kilka dokumentów które dał mi dyrektor i poprawiłam włosy. Cieszyłam się że V miała w domu małe lusterko które można było przykleić w szafce. Gdy ją zamknęłam i odwróciłam się by pójść do przyjaciół wpadłam na wysokiego, przystojnego i umięśnionego chłopaka.

Tylko jego kochamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz