Grecy i Trojanie - Dodatkowy fragment

116 13 43
                                    


Jakiś czas temu wrzuciłam rozdział, który opowiadał o (mitologicznym) pobycie Amazonek w Troi. Wtedy jedna z moich czytelniczek, Lollires, stwierdziła, że chętnie zobaczyłaby rozmowę jednej z Amazonek z Trojanką. Napisałam ją więc, ale nie wrzuciłam do rozdziału, bo uznałam, że by go wydłużyła, a nie wpasowywała się w konstrukcję. Ponieważ jednak w tym tygodniu nie było rozdziału, uznałam, że fajnie będzie wrzucić wam tę scenę tutaj. Mam nadzieję, że się spodoba.



Pałac trojański pogrążył się w smutku po śmierci księcia Mestora. Wprawdzie walki nie mogły się nagle skończyć, ale po nich dwór pogrążał się w ciszy, opłakując zmarłego. Amazonki w ciszy szykowały się do wyjazdu z Troi, nie chcąc zakłócać żałoby.

Laodike czuła się zmęczona całą sytuacją. Nie kochała specjalnie Mestora, dlaczego zresztą miałaby opłakiwać śmierć bękarta, którego matka naruszała autorytet królowej Hekabe? Nie rozumiała, czemu z tego powodu nie może cieszyć się życiem i bawić. Miała tego tak dość, że, chociaż wiedziała, iż w takich chwilach powinna więcej czasu spędzać w rodzinnym domu, często zamykała się w posiadłości Antenora.

Właśnie wracała do niej z pałacu Priama, gdy natknęła się na jedną z Amazonek o imieniu Derinoe.

— Nie wróciłyście na Kaukaz? — zapytała od niechcenia księżniczka.

— Dopiero jutro, miałyśmy przecież prawo wydobrzeć. — Wzruszyła ramionami Derinoe i dodała dla przyzwoitości. — Przykro mi z powodu twojego brata, pani.

— Przyrodniego brata — poprawiła ją Laodike. — Mi przykro z powodu twojej królowej.

— Zginęła jak bohaterka — odparła po prostu Derinoe. — Jej imię nigdy nie zostanie zapomniane.

— Z pewnością... — zaczęła ostrożnie Lao. — Chociaż obawiam się, że padnie pod jego adresem też wiele oskarżeń... W końcu kobiecie nie przystoi ginąć na polu bitwy. — Wzdrygnęła się na samą myśl, że ona miałaby się znaleźć w takim miejscu.

— Oskarżać będą ją tylko głupi mężczyźni, którzy boją się o swoją pozycję — roześmiała się Derinoe. — Wszystkie Amazonki będą z niej dumne. Walczyła z Achillesem jako równym przeciwnikiem.

— Nie wątpię... — Laodike coraz mocniej żałowała, że zaczęła tę rozmowę. Nie chciała się teraz z nikim kłócić, a jednak trudno jej było ukryć niechęć do myśli, że kobieta mogłaby walczyć, czuć na skórze krew i pot, jak mężczyzna. — Ale gdyby żyła w domu jak inne... Zapewne żyłaby dłużej i spokojniej.

— Tak zwane ,,porządne kobiety" też mogą umrzeć, przy porodzie albo pobite na śmierć przez męża — prychnęła Derinoe. — Dzięki swojej śmierci Pentezylea na zawsze zostanie symbolem tego, że kobiety są równe mężczyznom, ale oni ich niszczą. Może dzięki temu świat trochę się zmieni. — Uśmiechnęła się i odeszła.

Laodike pozostała sama i poczuła się okrutnie upokorzona. Jeśli Pentezylea kochała walkę i wojnę, czyż nie była szczęśliwsza niż takie kobiety jak ona i jej matka, które zostały wydane za mąż wbrew swojej woli i muszą żyć z myślą, że są jedynie ładną ozdobą mężów. Przynajmniej czują, że żyją, a jeśli źle kończą, jest to wynik wyłącznie ich własnych wyborów. Po raz pierwszy pomyślała z szacunkiem o Kasandrze, która także znalazła sposób, by uniknąć przymusowego oddania się mężczyźnie.

,,Jestem głupia, że tak myślę" skarciła się w końcu księżniczka. ,,Może i Helikaon jest głupi i nudny, ale mi nie przeszkadza, mogę żyć wygodnie, a do tego w spokoju wychowuję syna. Nie poradziłabym sobie jako samotna matka. I nie wszyscy mężczyźni są źli, niektórzy uwielbiają kobiety i mogliby nosić je na rękach. Znałam takiego mężczyznę, ale teraz to już nie ma znaczenia."

Mitologiczny shitpostOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz