Grecy i Trojanie - Prequel

93 10 52
                                    


Wóz sunął ulicami peloponeskiej ziemi. Dzień był bezchmurny i słoneczny, więc zza okien można było przyglądać się czystemu niebu i rozkwitającym kwiatom na zielonej trawie, co czyniła blada królowa o jasnych włosach splecionych w sztywny kok. Jednak jej oczy były nieobecne, a na ustach nie gościł ani cień uśmiechu. Jej mąż znajdował się w drugim rogu pojazdu i błędnie wpatrywał się w sufit. Naprzeciw nich siedziało troje jedenastolatków o złotych włosach i błękitnych oczach, tuląc się do siebie z niepokojem.

— Nie wiem, czy dobrze robimy — odezwała się nagle żona. — Może powinniśmy sprzeciwić się i...

— Tak, zróbmy to! — zawołał siedzący między rodzeństwem chłopiec, przebudzając się z lekkiej drzemki. — Zabijmy Agamemnona!

— Agamemnon ma wojska Myken i Pizy — przypomniał król. — A także krewnych na Krecie. Atak na niego sprowokowałby długą wojnę i zaszkodziłby nam wszystkim. — Spojrzał z troską na trojaczki.

— Może masz rację — westchnęła królowa. — Nawet wyrocznia kazała Klitajmestrze poślubić Agamemnona. Kto wie, czy jeśli sprzeciwilibyśmy się temu, bogowie by nas pokarali. — Potrząsnęła głową.

Gdy rodzina królewska ze Sparty weszła do mykeńskiej sali tronowej, ich oczom ukazała się Klitajmestra stojąca pomiędzy narzeczonym a jego rodziną

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Gdy rodzina królewska ze Sparty weszła do mykeńskiej sali tronowej, ich oczom ukazała się Klitajmestra stojąca pomiędzy narzeczonym a jego rodziną. Nie nosiła szat należnych przyszłej pannie młodej, ubrana była w czarną, prostą suknię żałobną. Obok niej stał Agamemnon, z dumą i pewnością siebie noszący królewską koronę, o której tak długo marzył. Za jego plecami znajdowało się jego rodzeństwo – piętnastoletni brat Menelaos o jasnej cerze i płowych włosach i dwunastoletnia Anaksibia, kruczowłosa i zielonooka, o okrągłej, uśmiechniętej twarzy.

,,Jak oni mogą tak spokojnie stać obok niego?" pomyślała z oburzeniem młoda Helena. ,,Przecież chyba wiedzą, że ich brat zabił wuja, kuzyna i małe dziecko. Że zmusił moją siostrę do ślubu".

Bała się nawet patrzeć na Agamemnona po tym wszystkim, co o nim usłyszała, ale Menelaos i Anaksibia nie budzili w niej aż takich uczuć, więc posłała obojgu spojrzenie, które w jej umyśle mroziło krew w żyłach.

— Witajcie — powitał ich ironicznie Agamemnon. — Spotykamy się już jako rodzina.

— Którą żadne z nas nie chce być — odpowiedziała chłodno królowa Leda.

— To nie ma znaczenia — rzekł Mykeńczyk. — Ślub odbędzie się za cztery dni, nie ma z czym zwlekać. Nie będzie bardzo huczny, szanuję żałobę mojej przyszłej żony. — Jego głos kipiał ironią i pogardą.

— Nie mielibyśmy sumienia, aby się teraz radować — odezwał się teraz król Tyndareos. Starał się brzmieć stanowczo i zimno, ale Helena domyślała się, że ojca zżera bezsilność i smutek, że nie ocalił córki i wnuka.

Mitologiczny shitpostOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz