Mitologiczne recenzje - Amanda Elyot ,,Pamiętniki Heleny Trojańskiej"

121 12 73
                                    


Uwaga: recenzja będzie mocno spoilerowa (tylko w ten sposób mogłam wyrazić moją opinię), ale myślę, że większość jako tako kojarzy historię Heleny.

Do tego będzie to recenzja bardzo negatywna. Staram się być obiektywna, ale nie do końca mogę wyjść z punktu widzenia osoby, która tak naprawdę opisała te same zdarzenia, co autorka. Dlatego zachęcam Was do komentarzy, pisania swojego zdania: spojrzenie kogoś z boku będzie bardzo cenne i ciekawe ;)


Moje poszukiwania nielicznych retellingów mitologii greckiej, jakie zostały wydane w Polsce, nie ustają. W ten sposób trafiłam na dość ,,przeszłą" powieść ,,Pamiętniki Heleny Trojańskiej". Początkowo nie byłam nią zainteresowana - jestem dziecięciem wychowanym na Parandowskim, u którego Menelaos był największą miłością Heleny, a w filmie ,,Troja" przewijałam sceny z nią i Parysem, więc opis i koncepcja nie były czymś, co mnie przyciągało. Jednak ciekawość i chęć zobaczenia, jak kolejna autorka przedstawiła tę historię, zwyciężyła.

Zgodnie z tytułem książka jest pisana w formie wspomnień Heleny przeznaczonych dla jej córki Hermiony, która uciekła ze Sparty i znienawidziła matkę po tym, jak ta porzuciła rodzinę i wyjechała do Troi razem z Parysem. Helena opisuje swoje życie od dzieciństwa, kiedy to jej własna matka Leda poinformowała ją, że w rzeczywistości jest córką Zeusa, przez spotkanie Tezeusza, małżeństwo z Menelaosem, a w końcu romans z Parysem Aleksandrem, ucieczkę do Troi i dziesięcioletnią wojnę.

Od razu zdradzę, że książka zawiodła moje ,,zaufanie" i ta recenzja będzie skrajnie negatywna, więc może zacznę od tego, co mi się dosyć podobało. Przede wszystkim wątek w całości wymyślony przez Elyot - w tej wersji Ifigenia nie jest córką Agamemnona, lecz Heleny i Tezeusza, przygarniętą w tajemnicy przez Klitajmestrę. Mimo że nie miał zbyt dużego wpływu na fabułę, to wszelkie sceny, gdy Helena tęskni za pierworodną córką i nie może pogodzić się z tym, że ta nigdy nie pozna prawdy o ich więziach, były poruszające. Dzięki temu też cały wątek relacji Agamemona i Klitajmestry oraz brutalnych mordów w tej rodzinie wydawał się bardziej oddziałujący na Helenę. Nie można też odmówić Elyot, że umie kreować świat. Książka pełna jest obrzędów i zwyczajów rodem ze starożytnej Grecji, autorka zwraca uwagę na różnice kulturowe między Helladą a Troją. I tworzy naprawdę dobre, plastyczne opisy - problem jest taki, że dla mnie w pewnym momencie stały się one nudne i przytłoczyły fabułę.

Podczas czytania miałam w głowie słowa Cat Vloguje o książce ,,Krew i popiół" (nie, nie płaci mi za reklamę), która spokojnie można odnieść też do ,,Pamiętników" - ,,ta książka jest jak ogr i ma warstwy". Postaram się więc omówić każdą po kolei. Niestety, praktycznie każda mnie zawiodła i nie znalazłam tu prawie żadnych plusów. Zaczynając od bohaterów - Elyot w prologu deklaruje, że o Helenie krąży wiele fałszywych pogłosek, a ta wersja będzie po pierwsze: jedyną prawidłową, a po drugie: zupełnie inna od wszelkich innych. I niestety, nie mogę się z tym zgodzić, bo ta książka jest właściwie w całości zbudowana na schematach znanych z popkultury, może poza tym, że Helena usilnie próbuje nas przekonać, że nie była niczemu winna i nie jest rozpustnicą, za jaką ma ją cała Grecja. Jest to bohaterka, której w żadnej mierze nie polubiłam, nie współczułam, nie kibicowałam, by życie jej się dobrze ułożyło. Helena w tej wersji jest Mary Sue - idealnie piękna (już jako dziecko jest obietem zazdrości siostry i innych dziewcząt), podobno bardzo mądra, odważna i uwielbiana przez wszystkich, obiekt pożądania każdego mężczyzny i zazdrości kobiet. Jest to bohaterka pozbawiona jakichkolwiek wad, słabości, uważająca siebie za najlepszą i najcudowniejszą. W rezultacie chociaż miała to być ,,inna wersja Heleny", to miałam wrażenie, że otrzymaliśmy dokładnie to, co prezentuje nam wiele tekstów - płytką, próżną, zapatrzoną wyłącznie w siebie osobę, dla której jedynymi wartościami są jej uroda i dobry seks. Różnica jest taka, że Helena próbuje nas przekonać, że wcale tak nie jest - i niech nikt się nie łudzi, że te różnice to celowy zabieg autorski. Oprócz tego bohaterka kreowana jest na takiego Kopciuszka - jej matka szybko umiera, ojczym jej nienawidzi jako owocu niewierności, siostra zazdrości jej urody (chociaż jest starsza o sześć lat i chyba nikt nie porównywałby wyglądu dziecka i młodej kobiety), inne Spartanki wyszydzają ją i gnębią (tak, córkę królewską). Potem tkwi w nieszczęśliwym małżeństwie ze złym Menelaosem, jest znienawidzona przez Trojan i Greków, a także przez własne potomstwo i jedynym dobrem w jej życiu jest związek z Parysem Aleksandrem (nazywanym tak prawie zawsze: może autorce płacili od słowa). Jest też całkowicie pozbawiona jakiejkolwiek autorefleksji: ciągle nam przypomina, że Agamemnon tak naprawdę uderzył na Troję z powodu chęci łupów, a nie jej ,,porwania" i ona została tak naprawdę skrzywdzona. I ok, przyjmuję wersję, że to był główny powód wojny, ale wydaje mi się wręcz szokująco krótkowzroczne, że bohaterka ani razu nie ma refleksji, czy mogłaby postąpić inaczej, niczego nie żałuje, kiedy zdarza się coś tragicznego (włącznie ze śmiercią jej własnych synów na polu bitwy) obwinia wszystkich dookoła, tylko nie siebie - winni są Tyndareus, Menelaos, Agamemnon, nawet mała Hermiona. Na pewno nie ona i Parys. W rezultacie jest to dla mnie bohaterka skrajnie niesympatyczna, której cierpienia były mi obojętne i której w żadnym momencie nie życzyłam, by w końcu się wyzwoliła. Co więcej: Elyot w żaden sposób nie zrywa z wizerunkiem Heleny tylko jako pięknej twarzy, nie pokazuje nam innych zainteresowań czy marzeń tej kobiety. Helena sama postrzega siebie wyłącznie jako twarz, ciało i obiekt westchnień mężczyzn i jest z tego całkowicie usatysfakcjonowana. Jeśli ma z tego powodu kłopoty, to tylko dlatego, że inne kobiety są o nią zazdrosne.

Mitologiczny shitpostOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz