Po tym, jak odwiozłem Jimina, nie miałem zbyt wiele planów na dzisiejszy wieczór, prócz oczywiście pracy nad nowymi piosenkami i tekstami. Wprawdzie ostatnio mój album zdobył sporo rozgłosu, jednak nie pozwalało mi to w żadnym stopniu na zwolnienie tępa, a wręcz przeciwnie - coraz więcej czasu musiałem spędzać nad dbaniem o szczegóły i jakość przyszłych utworów, by zadowolić każdego z fanów. Problem jednak polegał na tym, iż choć uwielbiałem tworzyć muzykę, rzadko kiedy pozwalano mi przedstawić ją w taki sposób, w jaki widziały ją moje oczy. Chciałem tworzyć rap, hip-hop, mocne gitarowe brzmienia oparte na głębokim przekazie, a zamiast tego coraz cześciej wpychano mnie w szufladkę kolejne popowego idola z rozrywkowym singlem puszczanym w radiu. I owszem, takie doświadczenia też były czymś ciekawym, ale kiedy nie stają się one już tylko odskocznią, a rutyną, tracą całą swoją magiczną otoczkę. Dlatego też moje utwory sekretnie trzymałem na dnie szuflady i z każdym dniem liczyłem, że być może kiedyś uda mi się pokazać światu to, kim naprawdę jest Min Yoongi. Jednak zanim zdążyłem w ogóle przysiąść do pisania, dźwięk powiadomienia z mojego telefonu rozbrzmiał po całym domu, zmuszając mnie do szybkiego odebrania.
-Min Yoongi, słucham?
-To ja, Yoon. - usłyszałem niski głos Taehyunga i aż potarłem się po skroniach. W końcu nie trudno było się domyśleć, w jakiej sprawie dzwonił.
-A więc...
-Co miał znaczyć ten esemes?
-Pomyliłem się, nieważne. Nie miał być do ciebie.
-Ta, zdążyłem zauważyć. - chłopak prychnął pod nosem. - Otwórz bramę, jestem pod twoim domem.
-Chwila, ale jak to... Teraz? Co ty tu robisz? - odparłem zdziwiony i pośpiesznie podchodząc w stronę okna, zauważyłem czarne porsche Kima.
-Wracałem z wytwórni, więc zajechałem to wytłumaczyć przy okazji.
-Ale tu nie ma co tłumaczyć! To nie twój biznes, co planuje i z kim. Spieprzaj do domu, Taehyung.
-Okłamałeś mnie do cholery w żywe oczy! Myślałem, że chociaż w tym jednym aspekcie jesteśmy dla siebie kumplami, ale jak widać myliłem się. - brunet powiedział z żalem, dlatego zdenerwowany otworzyłem mu bramę i wychodząc na podwórze, podszedłem w stronę jego drogiego auta.
-Tak, ćwiczę z Jiminem choreografię, bo występujemy razem na gali. Zadowolony? Co cię tak ugryzło, żebyś czepiał się o taką pierdołę, Taehyung?
-Nie chodzi mi o to, z kim sobie występujesz, bo to mam cholernie w dupie, ale że mnie okłamujesz! Dobrze wiesz, że zauważyłem Parka w twojej wytwórni, a mimo to wcisnąłeś mi durny kit! Zniosę wszystko, ale nienawidzę, gdy ktoś mydli mi oczy. Zwłaszcza ktoś tak bliski, jak ty, Yoongi. W dodatku nigdy nie tańczyłeś profesjonalnie, więc mam rozumieć, że teraz bawisz się w jakieś odbicie pałeczki? Na cholerę to robisz? Przecież i tak masz na mnie szczerze wysrane. - Kim niemalże krzyczał zdenerwowany i popychając mnie lekko w stronę ogródka, usiadł po chwili przy betonowej ścianie.
-A kto powiedział, że nie mam ochoty się nauczyć tańczyć? Musiałem znaleźć jakąś wymówkę, żebyś miał niespodziankę na gali. - prychnąłem oburzony i kładąc się na ciepłej od słońca trawie, szturchałem nerwowo skórki przy paznokciach.
-No proszę! Min Yoongiemu zachciało się tańczyć! Fenomenalne! - młodszy prychnął z pogardą i wstając z ziemi, nerwowo chodził w tę i z powrotem.

CZYTASZ
Nobody's watching
FanfictionMarzenia, mimo że żywe niczym projekcje filmowe, zawsze będą tylko wizjami tego, co mogli mieć razem. Ale może Min przejrzy kiedyś oczami Parka i zobaczy, jak wiele rzeczy nie widzi. Bo Jimin, choć niewidomy, potrafił pięknie kochać, a Yoongi, nawet...