-Może nie powinienem tu przychodzić. Może on nawet nie chce się ze mną po tym wszystkim spotkać. - wydusiłem z siebie po chwili złamanym głosem i zatrzymując się jakieś 500 metrów przed właściwym wzgórzem, ścisnąłem mocniej dłoń Jimina. Cała droga minęła nam w zupełnym milczeniu, jednak w głębi ducha bardzo mu za to dziękowałem. Nie wiedziałbym bowiem, co rozsądnego powiedzieć, ani jak powstrzymać się przed kolejnym atakiem płaczu.
-On też za tobą tęskni. I jestem pewien, że patrząc na ten cały świat z góry, stał się twoim aniołem stróżem. Chodź, będziesz żałować, jeśli wylecimy bez żadnego pożegnania. - blondyn uśmiechnął się do mnie smutno i ciągnąc lekko przed siebie, zachęcił do kolejnego, jednak jakże niepewne kroku w stronę wzgórza. Tak naprawdę wiedziałem przecież, że chcę tam iść. Że chcę go spotkać, usłyszeć, zobaczyć. Ale nie, to wciąż było za mało. Ja pragnąłem go dotknąć i przytulić. Poczuć ciepło jego delikatnych dłoni, a nie tylko chłodu osamotnionego marmuru. I to właśnie tak bardzo paraliżowało mnie na myśl o spotkaniu. Bo to już nigdy nie będzie rozmowa. To już na zawsze pozostanie jedynie moim własnym, pustym monologiem.
-Wszystko w porządku? - głos młodszego dotarł nagle do moich uszu, dlatego odwróciłem się lekko w jego stronę i uśmiechając się słabo, spytałem.
-Jimin, a ty straciłeś kiedyś kogoś bliskiego?
-Nie, Yoongi. Ale to wcale nie oznacza, że nie rozumiem, jak się czujesz. - chłopak spojrzał na mnie swoimi czarnymi od wieczornego mroku oczami, a ja nie mogłem nic poradzić na to, iż te kilka słów stało się niczym plaster na moje pokruszone serce. Tymczasowy, jednak choć przez pewien czas przynoszącym niewyobrażalną ulgę.
-Dziękuję. Gdyby nie ty, to chyba naprawdę już by mnie tutaj nie było. - ścisnąłem mocniej niedużą dłoń Parka, po czym dodałem. - Jesteśmy już na miejscu.
-Chcesz trochę z nim sam posiedzieć?
-Nie. Posiedź tutaj ze mną. - powiedziałem cicho i przykucając na pobliskiej ławeczce, poklepałem miejsce obok siebie. - Wiesz, to okropne, gdy człowiek nie może zrobić już nic, by naprawić swoje błędy.
-Domyślam się. Ale dobrze, że zauważyłeś, że nic już nie da się z tym zrobić. Wiem, że to boli i zapewne będzie jeszcze boleć przez jakiś czas, ale teraz uczysz się ze swoich błędów i zobacz, jak bardzo twoja osobowość zmieniła się już podczas tego tygodnia. Taehyung byłby z ciebie dumny. - blondyn poklepał mnie ze zrozumieniem po ramieniu i zgarnął do delikatnego uścisku, za co byłem mu bardzo wdzięczny.
-Czasami mam wrażenie, jakbym odliczał do tego momentu. Jakbym nie mógł doczekać się końca, a ostatni wdech byłby wręcz nagrodą. Wtedy twarzą w twarz miałbym okazję mu wszystko opowiedzieć. Każdy szczegół, każdą rzecz, którą tak bardzo w nim uwielbiam. Każde niewypowiedziane przez tyle lat „kocham cię". I przykro mi to mówić, ale tak, tak właśnie się czuję. Jakbym tylko na to czekał. - oparłem po chwili głowę na ramieniu Jimina i aż poczułem kilka spływających na jego sweter łez.
-Będzie trudno, ale jeszcze przyjdzie czas, kiedy będziesz znowu szczęśliwy. Pewnie teraz wydaje ci się, że moje słowa to papka bredni i co ja w ogóle mogę o tym wiedzieć, jednak chcę tylko, byś wiedział, że zawsze możemy posiedzieć razem tak jak teraz i pogadać o tym wszystkim. Albo możemy nie mówić nic. Możesz sam po cichu rozpracowywać swój trudny dzień jak wolisz, a ja będę ci się przyglądał z boku. - Park odchrząknął nerwowo.
-Czy ja w ogóle na to zasługuję? - spytałem po chwili, bojąc się usłyszeć odpowiedzi z ust młodszego.
-Zasługujesz. - chłopak odparł bez zawahania.

CZYTASZ
Nobody's watching
Fiksi PenggemarMarzenia, mimo że żywe niczym projekcje filmowe, zawsze będą tylko wizjami tego, co mogli mieć razem. Ale może Min przejrzy kiedyś oczami Parka i zobaczy, jak wiele rzeczy nie widzi. Bo Jimin, choć niewidomy, potrafił pięknie kochać, a Yoongi, nawet...