-Yoongi, m-musimy zadzwonić po pomoc. - Jimin łkał w moje ramie i ściskając dłoń Taehyunga, zaciskał usta w wąską linijkę. Ja jednak zupełnie wyłączyłem racjonalne myślenie i tuląc do siebie wiotkie ciało chłopaka, wpatrywałem się w jego spokojną i wręcz dziecięcą twarz. Usta niewinnie rozchylały się od moich pocałunków, a zmęczone smutkiem oczy na zawsze przymknięte zostały wachlarzem długich rzęs. Nie potrafiłem wydusić z siebie nawet słowa, ponieważ czułem się jak bezwstydny intruz. Ta ja doprowadziłem do jego całkowitego zniszczenia. To ja byłem ślepy, gdy on codziennie błagał o pomoc. A Kim nigdy nie dowiedział się, jak wspaniałym meżczyzną się stał. Jak piękna była nie tylko jego burza loków, ale i wrażliwe na każdą krzywdę serce. Teraz jak gdyby nigdy nic miałem czelność siedzieć u jego boku, podczas gdy wcześniej jedyne, na co było mnie stać, to puste milczenie.
-On n-nie chciał tego zrobić. On specjalnie czekał, żebym go uratował. M-miałem do ciebie zadzwonić, Taehyung. Tak bardzo chciałem do ciebie zadzwonić, a ty już n-nigdy nie odbierzesz. - uderzałem z całej siły pięściami w podłogę i nie mogłem otrząsnąć się z wyrzutów sumienia. Krzyczałem i wbijałem sobie paznokcie do krwi, ale ból na sercu nie ustawał nawet w najmniejszym stopniu.
-Yoongi, proszę, zadzwońmy po kogoś. O-on nie może tutaj tak leżeć... - Jimin przysunął nogi do brody i próbował stłumić szloch.
-Nie mogę go zostawić. Przecież go kocham. Od zawsze kochałem. A ostatnie, co ode mnie usłyszał, to by nie dał się skrzywdzić. O ironio, jestem takim pieprzonym hipokrytą. Gdyby nie ja, wciąż by kurwa żył. Jeśli go już tutaj nie ma, ja też chcę zniknąć. - zaczynało brakowało mi powietrza. Serce waliło niespokojnie od nadmiaru emocji, a ręce drżały wokół policzków Taehyunga. Nie potrafiłem zaakceptować rzeczywistości. Nie potrafiłem, bo po tylu latach przyszedłem tutaj wyznać chłopakowi miłość, a musiałem zmierzyć się z tak nagłym pożegnaniem.
-M-musisz ochłonąć, Yoonnie. Zadzwonię na pogotowie, a ty nie nie rób za ten czas nic głupiego, proszę. - Park wyszedł na drżących nogach z gabinetu i zakładając słuchawki, rzucił mi ostatnie zmartwione spojrzenie. Wstałem więc po chwili z ziemi i podchodząc do szerokiego okna, uchyliłem je całkowicie na oścież. Próbowałem pozbyć się tego kłującego uścisku wewnątrz, jednak na nic były moje marne próby. Na parapecie wciąż leżały puste opakowania używek i widząc tak okropne etykiety jak xanax próbowałem zrozumieć, dlaczego nigdy nie otworzyłem się wystarczająco. Dlaczego zawsze byłem tak powściągliwy w wyrażaniu uczuć. Dlaczego dopiero tragedia pokazała mi, czym tak naprawdę jest miłość. Osunąłem się z powrotem na podłogę i wtulając się w tors młodszego, starałem się usłyszeć chociaż jedno, ostatnie bicie serca. Niedoczekanie.
-Ratownicy zaraz przyjadą. - Jimin szepnął smutno i wtulając się od tyłu w moje barki, gładził lekko po ramieniu.
-Wyjdź stąd. - warknąłem nagle, co zdziwiło chłopaka. Odsunął się jednak ode mnie i opierając plecami o ścianę, kucnął na chłodnej podłodze. Myślałem, że spyta, co mi odwaliło, jednak on tylko wykonał posłusznie moje polecenie.
-Ja... po prostu nie umiem kontrolować tego, co wychodzi z moich ust. Boje się, że zaraz powiem za dużo i tobie też zrobię krzywdę, bo w końcu tylko to mi wychodzi. - ponownie zaniosłem się łzami i chowając głowę w dłoniach, dodałem. - To ja powinienem umrzeć, nie on.
-Nie mów tak. Ja też jestem przerażony tym, co się stało, więc rozumiem twój ból. Straciłeś kogoś, kogo kochałeś. To znaczy kochasz... - nie dało się nie zauważyć, iż chłopak również był w szoku i choć nie mógł zobaczyć tego okropnego widoku, i tak odczuwał go emocjonalnie. W końcu on również znał Taehyunga i wiedział wiele o naszej relacji. Przyciągnąłem go więc do siebie i zgarniając do smutnego uścisku, zacisnąłem mocno ramiona na jego szczupłych barkach.
W mojej głowie wciąż jednak tkwiło marzenie, by to on tutaj był.
CZYTASZ
Nobody's watching
FanfictionMarzenia, mimo że żywe niczym projekcje filmowe, zawsze będą tylko wizjami tego, co mogli mieć razem. Ale może Min przejrzy kiedyś oczami Parka i zobaczy, jak wiele rzeczy nie widzi. Bo Jimin, choć niewidomy, potrafił pięknie kochać, a Yoongi, nawet...