Po 2.

100 18 7
                                    

Obudziłem się następnego ranka nieco zdezorientowany w apartamencie Kima, jednak czując po chwili zaschnięte łzy na policzkach, od razu miałem ochotę wybiec stąd jak najdalej. Nie potrafiłem już więcej patrzyć na te cztery kąty, które wciąż szeptały do mnie jego imię. Nie potrafiłem siedzieć tu z myślą, że podłoga już nigdy nie zatrzeszczy od jego delikatnych kroków. A przecież nic nie cofnie mojego milczenia i nie załagodzi niemego bólu chłopaka. Pociągnąłem więc ostatni raz nosem i wstając z chłodnej posadzki balkonu zastanawiałem się, co powinienem teraz zrobić. Telefon już od zeszłej doby trzymałem wyłączony w kieszeni swoich spodni, ponieważ Felix próbował dodzwonić się do mnie setki razy, a ja nawet nie byłem w stanie odpowiedzieć mu na kilka prostych pytań. Zresztą, co mógłbym z siebie wydusić? Że przepłakałem całą noc po samobójstwie osoby, którą zdążyłem już dawno pokochać? Prychnąłem na to rozżalony pod nosem i uruchamiając ponownie swojego samsunga, moje palce momentalnie skierowały się w stronę nazwiska Jimina. Przyłożyłem więc telefon do ucha i słysząc po chwili dźwięk odebranego połączenia, wyrzuciłem z siebie zapłakany. 

-Jimin, ja... nie wiem właściwe, czemu do ciebie dzwonię, ale już nie mogę tutaj dłużej siedzieć. W dodatku Felix i Bang cały czas coś ode mnie chcą, a ja nie mam siły nawet odpo...

-W porządku. Czyli może jednak chcesz do mnie przyjechać? - chłopak przerwał mi po chwili swoim łagodnym głosem, na co uśmiechnąłem się smutno.

-Mhm. Chciałbym z kimś posiedzieć albo się przy... Jezu Chryste, co ja gadam? Co się ze mną do cholery stało, że takie rzeczy mi się pchają na język? Już mi zupełnie odbiło. - prychnąłem zdenerwowany i zagryzając wnętrze policzka, próbowałem ogarnąć swoje nieodkryte wcześniej... potrzeby? Czy ja naprawdę potrzebowałem bliskości drugiej osoby? Aż westchnąłem głośno przez tę myśli.

-Nie bądź zły na siebie za to, że chcesz się do kogoś przytulić. W końcu o to w tym wszystkim chodziło. Żebyś nie ukrywał wreszcie tej swojej wrażliwej strony. - Park odparł cicho i odchrząkając po chwili, dodał nieco niepewnie. - Może Jaehyun po ciebie przyjedzie? Raczej taksówka ani Felix nie będą teraz dobrym wyjściem.

-Jeśli to nie problem go tutaj ganiać... - powiedziałem speszony i podrapałem się nerwowo po głowie.

-I tak krąży gdzieś w okolicy. Zbieraj manatki i za 10 minut powinieneś być już w drodze. Do później. - blondyn rozłączył się momentalnie i nie pozostawiając mi nawet chwili na odpowiedź, zmusił do przystania na jego propozycję. Uśmiechnąłem się jednak pod nosem przez ten miły gest, bo choć wszystko wciąż wydawało się być w zupełnym bałaganie, ta jedna rzecz nieco podniosła mnie na duchu. A przynajmniej prościej było mi wierzyć, iż spotkanie z chłopakiem odłoży ciężar smutku na nieco później. Bo nawet jeśli miałby mnie on nigdy nie opuścić, potrzebowałem jedynie cichego miejsca do wytchnienia. Gdzie moje łzy będą lały się samoistnie, a żadna z nich nie będzie wstrzymywana. Gdzie żadna z nich nie będzie słabością, a tylko aktem skuchy i żalu.
I może tym miejscem były właśnie ramiona Jimina.

***

-Cześć, chcesz się czegoś napić? Coraz chłodniej się robi ostatnio. - blondyn przywitał mnie po chwili ze smutnym uśmiechem i zgarniając do uścisku, zaprowadził do niedużego, jednakże bardzo przytulnego salonu. Wszystko w nim utrzymane zostało w kolorystyce lilii i mlecznej bieli, a kilka błękitnych dodatków dodawało całemu wnętrzu ciepła i uroku. Był on naprawdę pięknie urządzony i choć nie miałem jeszcze okazji zobaczyć pozostałej części mieszkania żałowałem, iż Jimin nie mógł cieszyć się z tego zachwycającego widoku na codzień.

-Narazie chyba podziękuję. Za to masz naprawdę piękny salon.

-Ah, to zasługa mojej mamy. Miała bzika na punkcie dekorowania tego mieszkania i ponoć całkiem udało jej się podpasować je do mnie. A przynajmniej Jaehyun tak mówił. No w każdym razie rozgość się i czuj jak u siebie. - Park poklepał miejsce na kanapie obok siebie, dlatego usiadłem na nim niepewnie i stykając się ramieniem z młodszym, momentalnie spiąłem ze stresu swoje ciało. Pierw uważałem przyjazd tu za pewnego rodzaju ulgę, jednak nie pomyślałem, iż w ten sposób mogę narobić Jiminowi jeszcze większej ilości zmartwień. A przecież to ostatnie, czego bym teraz potrzebował.

-Jimin... może ja lepiej wrócę do siebie? Ty pewnie też przeżywasz to wszystko i masz swoje zmartwienia, a zanim ja się pozbieram, to minie jeszcze sporo czasu i nie mogę swojego smutku przelewać na ciebie. Głupio zrobiłem, że w ogóle tutaj przyszedłem. Przepraszam... - wydusiłem z siebie po chwili i spojrzałem smutno na chłopaka.

-Jesteśmy w tym razem. Fakt, dla mnie to, co stało się z Taehyungiem też nie jest proste, ale lepiej nie być samemu w takich chwilach. Przytul się do mnie, jeśli masz ochotę. Zadzwoń, jeśli potrzebujesz. I to samo zrób dla mnie, jeśli ja będę w potrzebie. Okej? - blondyn uśmiechnął się czule i poprawiając swój kremowy sweterek, przyprawił mnie o dorodnego rumieńca na policzku. Pierwszy raz bowiem usłyszałem tak ważne słowa i choć nie były one nawet niczym wielkim, niosły za sobą szczególną obietnicę. I tak bardzo żałowałem, że ja nigdy nie byłem taką osobą dla Taehyunga. Że on nigdy nie usłyszał, że może na mnie liczyć. Że jestem tu, by wysłuchać każdej jego historii i zmartwienia. Teraz pozostało mi tylko brać lekcje z tego, co nigdy nie zostało wypowiedziane.

-Dziękuję, Jimin. - otarłem szybkim ruchem łzy ze swojego policzka i kładąc się po chwili na szczupłych udach młodszego, niemalże od razu wybuchłem stłumionym płaczem. Jednakże tak szybko, jak tylko moje oczy zaszkliły się z żalu, poczułem także ciepłą dłoń Parka, która przeczesując delikatnie moje czarne kosmyki sprawiała, iż ten ból nie był tak samotny, jak to mogło mi się wcześniej wydawać.

***

Noc zbliżała się wielkimi krokami, jednak mimo że czułem upływający czas, nie chciałem jeszcze wracać do swojego pustego domu. Byłbym tam zbyt przybity własną samotnością i choć tego wieczora Jimin nie sprawił, iż mój żal magicznie zniknął, czułem pewnego rodzaju komfort i zrozumienie z jego strony. Tak jakby oddech drugiej osoby upewniał mnie w fakcie, że jest jeszcze ktoś, kto wysłucha moich zapłakanych myśli. Podniosłem się więc po chwili z kanapy i tym samym zwracając na siebie uwagę chłopaka, spytałem nieco niepewnym głosem.

-Jimin, czy będzie to dla ciebie problemem, jeśli zostałbym na noc? Mogę spać na kanapie, albo nawet i na dywanie. Właściwie mi to obojętnie. Po prostu nie chcę wracać sam do domu...

-Właśnie miałem ci to proponować. - blondyn uśmiechnął się lekko i odkładając na bok kubek z herbatą, ruszył od razu w stronę pobliskich drzwi. - Mam pokój gościnny, więc jest cały do twojej dyspozycji.

-Wiesz, mi nie zależy tak bardzo na pokoju, tylko żeby ktoś po prostu obok mnie spał... rozumiesz, co nie? - powiedziałem i odrapałem się po głowie z zażenowania.

-No jasne. W takim razie rozłożę ci śpiwór na dywanie obok mojego łóżka. Co ty na to? - zaproponował Park.

- Byłoby super. Naprawdę.

-W takim razie idę szukać śpiwora, a ty zaczekaj tutaj. Pewnie trochę mi to zajmie. - blondyn już chciał opuścić salon, kiedy w ostatniej chwili złapałem go za nadgarstek i dorównując mu kroku, dodałem.

-Pomogę ci. Będzie szybciej i no wiesz... prędzej go zauważę.

-Dzięki. To miłe z twojej strony. - Jimin od razu wyszczerzył swoje zęby w szczerym uśmiechu, a ja, choć przecież nie zrobiłem niczego wielkiego, od razu poczułem przyjemne ciepło na sercu. - No to zabierajmy się do roboty, żeby zdążyć przed północą.

——
Zapomniałabym wstawić lmao

Nobody's watching Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz