#53

977 46 47
                                    

Dziwne miejsce bez niczego... Jedynie ciemność i jakieś stłumione dźwięki... To były czyjeś głosy. Nie mogłem ich rozróżnić... Jednak jeden z nich był mi... Znany...

Po chwili głosy stały się nieco wyraźniejsze. Poczułem, że ktoś złapał moją dłoń. Nie mogłem się ruszyć, ale miłe ciepło rozproszyło się po moim ciele.

- Nie mogę go stracić. - słowa te dodały mi sił. Zebrałem się w sobie i trudnej otworzyłem oczy. Wszystko w koło było zamazane. Osoba siedząca obok podskoczyła.

- Panie doktorze. - teraz głos zdał mi się jeszcze wyraźniejszy. Był to mój brat.

- Węgry... - powiedziałem cicho.

- Cii... Jestem tu. Nie przemęczaj się braciszku. - szepnął głaszcząc mnie.

- Miał pan dużo szczęścia. - wtrącił lekarz. - Ciąży już nic nie zagraża. Pański stan wrócił do normy. Jednak zalecamy ostrożność. Nie może pan się denerwować i w razie jakichkolwiek objawów proszę się z nami skontaktować. Dziś wieczorem Pana wypuścimy.

Jak powiedział pan doktor tak też się stało. Wieczorem byłem już w domu. Węgry wraz z Austrią byli razem ze mną. Węgry przygotował nam kolację, a Austria śmiała się razem ze mną z wszelakich głupot. Spędziliśmy razem naprawdę miły wieczór.

Jakiś czas później Węgry zasnął na kanapie. Austria przykryła go kocem.

- Biedny. - zaśmiałem się cicho. - Ciągle stara się co jak najlepiej pomagać, nawet jeśli tego nie potrzebujesz.

- Racja. Nawet zapewnienia, że to nic, nie powstrzymują go. - odparła z rozbawieniem.

- Bardzo mu na tobie zależy.

- A mi na nim. - odparła z uśmiechem. Również się uśmiechnąłem, a po chwili westchnąłem. Austria zauważyła to.

- Coś cię trapi Polen. - powiedziała z lekkim niepokojem.

- Nie, to nic. - odparłem z nieco wymuszonym uśmiechem. Austria mruknęła coś w swoim języku i usiadła obok mnie.

- Lepiej mnie nie drażnij i mów o co chodzi. - powiedziała biorąc w swoje dłonie moje.

- Po prostu martwię się o Niemcy. Nie dzwonił już od kilku tygodni.

- Nie martw się. Jestem pewna, że nic się nie stało.

- Może i tak, ale martwi mnie również to, że... - zamilkłem nie będąc pewnym czy to dobry pomysł by jej to wyznać. Nie chciałem obrazić jej ani jej rodziny.

- Że? - zachęciła mnie. Westchnąłem ponownie.

- że jest tam sam. - dokończyłem.

- A w koło jest mnóstwo innych kobiet i mężczyzn. - powiedziała z uśmiechem. Uśmiechnąłem się lekko. - Polen, Deutschland jest najwierniejszą osobą jaką znam. Nie mówię ci tego jego kuzynka, ale jako twoja przyjaciółka i przeszła żona twojego brata. - zaśmiała się.

- Może faktycznie zbyt się tym martwię.

- Pamiętaj kochany, że z Niemcami nie jesteście już zwykłą parą. Jesteście narzeczonymi, co podkreśla to, że nie jesteś dla niego obojętny. Wiąże z tobą plany na przyszłość. Chcę cię poślubić, wychować z tobą dzieci i zestarzeć się razem. Nie zrobiłby tego wszystkiego z pierwszą lepszą osobą.

- Nasza rację. Dziękuję ci.

- Nie masz za co dziękować. Powinniśmy odpocząć. Nasz mały rycerz już dawno odleciał.

Tylko dla ciebie ~ GerPol CountryhumansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz