#24

1.8K 71 94
                                    

Pov Polski

Cieszyłem się niewyobrażalnie. Okazało się, że Niemcy chciałby się spotkać. Nie mówiłem o niczym Węgrom, ponieważ wiedziałem, że nie będzie z tego zadowolony. Ciągle obwiniał Niemcy o moją chorobę. Austria oznajmiła, że jeśli tylko poczuje się na siłach, mam do niego napisać. Czyli faktycznie wszystko zaczyna się układać? Zdziwiłem się. Minęło kilka dni. Zdążyłem już całkiem wrócić do siebie. Musiałem tylko brać swoje leki, aby całkiem wyzdrowieć. Choć moim zdaniem byłem już zdrowy jak ryba. Z drugiej strony dawka witamin nie zaszkodzi.

Obecnie siedziałem w salonie i jadłem śniadanie. Oglądałem jakieś programy, ale po chwili zdążyłem się nimi znudzić. Przypomniałem sobie o słowach Austrii. Niczym piłka kauczukowa podskoczyłem do swojego telefonu. Włączyłem wiadomości i wybrałem Niemcy, by do niego napisać.

Nagle mnie zamurowało. Nie wiedziałem co mam do niego napisać. Załamany wróciłem na kanapę.

"Niemcy! Wyzdrowiałem i chcę się spotkać!" - nie... To brzmi źle...

"Hej... Czuję się już lepiej" - Brzmi trochę jakbym był zdołowany.

"Cześć Niemcy, czuje się już lepiej i chciałbym się spotkać" - Chyba jest najbardziej znośnie. Dobra, nie będę już kombinował. Wysłałem mu ostatnią wersję. Czekałem, aż odpisze. Nerwy zżerały mnie od środka. Nagle rozległ się upragniony dzwonek powiadomienia o wiadomości.
Złapałem telefon i odczytałem wiadomość.

"Dziś, wieczór w parku?"

"Dobrze, może być 18.00?"

"Będę czekał"

"Okej"

Serce waliło mi jak dzwon. Do wieczora mam jeszcze tyle czasu. Nie wiem jak to wytrzymam. Tak bardzo chciałem go już zobaczyć. Może jakiś film obejrzę? Z nimi czas zawsze płynie szybciej. Poszukałem czegoś ciekawego w telewizji. Znalazłem kilka filmów. Później pomogłem też bratu i ogarnąłem nieco pokój. Gdy ponownie padłem na kanapę była 17. Westchnąłem. Postanowiłem pójść wcześniej. Najwyżej będę krążył po parku. Drogę do parku przemierzyłem pieszo. Nie było jakoś bardzo zimno, więc był to dla mnie miły spacer. Gdy znalazłem się na miejscu, zacząłem przemierzać uliczki parku. Jakiś czas później zauważyłem Niemcy. Siedział na ławce odwrócony do mnie tyłem. Postanowiłem się do niego zakraść. Gdy byłem wystarczająco blisko, zakryłem jego oczy swoimi dłońmi. Niemcy wydał się nieco zaskoczony.

- Zgadnij kto. - powiedziałem rozbawiony.

- Polen. - odparł Niemcy.

- Zgadza się. - odparłem siadając obok niego i zabierając ręce z jego oczu. Niemcy spojrzał na mnie, a ja uśmiechnąłem się delikatnie. - Przepraszam cię za wszystko jeszcze raz. - odparłem.

- Nie szkodzi, ja też cię przepraszam. Ostatnio nie zachowywałem się najlepiej i nie mam zamiaru tłumaczyć się dlaczego, bo się jedynie poniże.

- Spokojnie, rozumiem to. Czyli jesteśmy dalej przyjaciółmi? - spytałem z nadzieją.

- Ja, jesteśmy.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę. - odparłem z uśmiechem.

- Ich auch. Jesteś pieszo, czy samochodem?

- Pieszo. Nie było zimno więc postanowiłem się przejść.

- Nie wiem, czy to dobry pomysł.

- Oj już tego nie cofnę. - zaśmiałem się.

- Będę mógł cię odwieźć. - zaproponował.

- Byłbym ci bardzo wdzięczny. - powiedziałem. Przez chwilę rozmawialiśmy tak, jakby nic nigdy nie miało miejsca. Jednak po chwili Niemcy spoważniał. Zauważyłem to i nieco się zaniepokoiłem.

Tylko dla ciebie ~ GerPol CountryhumansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz