#16

1.8K 76 70
                                    

Pov Polski

Następnego dnia obudziłem się nieco później. Musiałem być padnięty. Stwierdziłem, że Niemcy jest już pewnie w drodze do pracy. Zszedłem na dół, aby zrobić sobie śniadanie. Nagle usłyszałem głośny huk. Dochodził on z góry. Czyżby Niemcy jednak nie wyjechał? To by oznaczało, że zaspał. Szybkim krokiem udałem się do jego pokoju. Zapukałem i uchyliłem drzwi. Moim oczom ukazał się zabawny widok. Skaczący na jednej nodze Niemcy, starający się ubrać spodnie na drugą nogę.

- No proszę. - zaśmiałem się.

- Guten Morgen Polen. Wybacz, ale bardzo mi się śpieszy.

- Domyślam się. Zaspałeś. Nie miałeś budzika ?

- Miałem, ale nie wiem czemu nie zadzwonił.

- Rozumiem. To ty się szykuj, a ja przygotuje ci śniadanie.

- Zjem w pracy. - odparł szybko zakładając koszulkę.

- No dobrze, ale i tak ci przygotuje śniadanie.

- Gut. Jedyne co zrobię tu w domu to wypije kawę.

- Dobrze. - odparłem i zszedłem do kuchni. Zacząłem szybko przygotowywać kanapki i w między czasie kawę. Udało mi się idealnie wyrobić. Kawa i kanapki były gotowe wraz z zejściem Niemiec na dół. Postawiłem kubek przed nim, a kanapki zapakowałem do torebki foliowej.

- Tu masz kanapki. - odparłem.

- Danke Polen. - odparł pijąc kawę. - Nie wiem, co bym bez ciebie zrobił.

- Spóźniłbyś się do pracy. - odparłem z uśmiechem. - Pewnie zrezygnowałbyś ze śniadania, kawę piłbyś po drodze, a drugie śniadanie kupiłbyś w pracy.

- Racja. Jesteś moim wybawieniem.

- Tak, tak. Jestem zajebisty. Wiem o tym. - odparłem rozbawiony. Po posiłku Niemcy szybko się ubrał, zabrał potrzebne rzeczy i wyszedł. Znów zostałem sam. Westchnąłem ciężko. Może znów napisze do Ameryki?  Jednak najpierw ogarnę trochę dom. Zacząłem sprzątać. Zmyłem naczynia, wytarłem kurze i wyniosłem brudne ubrania do łazienki. Zajęło mi to około trzy godziny. Nagle rozległ się dzwonek mojego telefonu. Okazało się, że dzwoni Niemcy. Odebrałem i przyłożyłem telefon do ucha.

- Halo?
~ Polen?!
- Tak, co się stało?
~ Błagam, pójdź do mojego pokoju i zobacz, czy na szafce nocnej leży granatowa teczka.
- Dobrze. - odparłem i udałem się do pokoju Germana. Rozejrzałem się.
- Jest. - odparłem, biorąc do ręki teczkę.
~ Scheiße. - zaklnął załamany.
- Może ci ją przynieść?
~ Mógłbyś?!
- Pewnie. - odparłem z uśmiechem.
~ Danke Polen! Vielen Dank!
- Nie ma za co. Podjadę pod budynek UE i do ciebie zadzwonię.
~ Gut. Ja wtedy zejdę, abyś nie musiał wchodzić. Można się tu pogubić.
- Okej. No to się zbieram.
~ Gut. - rozłączyłem się i wziąłem teczkę na dół. Wróciłem szybko do pokoju i ubrałem pierwszą lepszą koszulkę, biało-czerwoną bluzę i czarne dżinsy. Zbiegłem na dół, złapałem teczkę oraz kluczyki w ręce, a następnie wyszedłem z domu. Zamknąłem drzwi na klucz i w ruchu poprawiłem swoje trampki. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem pod budynek UE. Zatrzymałem się na parkingu obok. Wysiadłem z samochodu i zadzwoniłem do Niemiec. German odparł, że za pięć minut będzie na dole. Stałem przed wejściem i czekałem na niego. Gdy wyszedł odrazu rzucił mi się na szyję.

- Danke, danke, danke! - odparł radośnie.

- Już, już. Wiem, jestem niezastąpiony. - zaśmiałem się. Niemcy odsunął się i położył mi dłonie na ramionach.

- Ratujesz mi życie. - odparł patrząc w moje oczy. Uśmiechnąłem się.

- No proszę! - usłyszeliśmy obaj. Odwróciliśmy się w kierunku, z którego dobiegał głos. Stała tam zdenerwowana Francja. Nie była tak zadbana jak zwykle. Makijaż nieco słabszy i mniej dokładny, ciuchy nieco gorszej jakości. Ciekawe.

- A więc to dla niego mnie zostawiłeś tak?! Ja ci nie wystarczałam?! Co on niby ma, czego ja nie mam?! - krzyknęła patrząc na Niemca.

- To nie tak jak myślisz. - wtrąciłem.

- Zamknij się! Do ciebie nie mówię  pedale! - warknęła. Zmrużyłem niezadowolony oczy. Spokojnie Polska, spokojnie.

- Frankreich rozmawialiśmy o tym. - odparł zirytowany Niemcy.

- Nie ma mowy, że zgodzę się na rozpad naszego związku! Czyś ty zwariował?! Zamiast mnie brać go?! To jakiś żart! Jestem o niebo lepsza! - Franc(j)a ciągle powtarzała, jaki to błąd zrobił Niemcy. Nie dawała mu dojść do słowa. Oboje kłócili się nie zwracając na mnie uwagi.

- Chcesz zostać pedałem?! Kręci cię to czy jak?!

W końcu nie wytrzymałem. Odchrząknąłem głośno. Oboje spojrzeli na mnie. Niemcy poprawił swoje okulary, a Francja skrzyżowała ręce na piersiach.

- Czego?! Nie widzisz, że rozmawiamy?! - warknęła.

- Posłuchaj. Mam w dupie to, że przyszłaś tutaj i żalisz się jak to ci źle i wogóle. Może jestem "pedałem", może nie. To nie twój zasrany interes. I szczerze ma to kurwa gdzieś, że chcesz do niego wrócić.  Zrozum jak normalny człowiek, że to koniec.

- Mówił ci ktoś, aby się nie wtrącać w nie swoje sprawy? - spytała zirytowana.

- A czy tobie ktoś mówił, że chujowo wyglądasz? - spytałem krzyżując ręce na klatce. Niemcy zaskoczył się moimi słowami, podobnie jak Francja.

- Wyglądam znacznie lepiej niż ty! - warknęła.

- Może z twarzy, ale tyłek to ja mam lepszy. - odparłem z uśmiechem. Dziewczynę zatkało. Z boku usłyszałem cichy chichot Niemca.

- Jeszcze tego pożałujesz!

- No już. Będę się obawiał żabojada. Idź do ogródka i zjedz se jakąś. W moim jest sporo ślimaków jeśli chcesz coś na deser. - odparłem. Ciągle mówiłem spokojnie. Dziewczyna zaklnęła kilka razy w swoim języku.

- Obaj mi za to zapłacicie! - warknęła i poszła. Spojrzałem kątem oka na Niemcy. Był w szoku.

- To jej dogadałeś. - odparł ponownie poprawiając okulary.

- Bywa. Poza tym, tyłek mam nawet lepszy od ciebie. - zaśmiałem się.

- Nie wątpię. Gadanie też masz lepsze.

- Zdenerwowała mnie. - odparłem przymykając oczy. Niemcy położył dłoń na moim ramieniu. Spojrzałem na niego.

- Dziękuję. - odparł z delikatnym uśmiechem.

- Podziękujesz mi w domu. Wróć o normalnej godzinie, bo inaczej ciebie też tak zjadę. - odparłem "obrażony" i podałem  Niemcom teczkę. Gdy ją wziął skierowałem się do swojego samochodu.

- Polen! - zawołał, a ja zatrzymałem się i zwróciłem głowę w jego kierunku. Ciągle miałem skrzyżowane ręce na piersi.

- Co tam? - spytałem beznamiętnie.

- Dziękuję ci teraz. W domu podziękuję ponownie. - odparł z uśmiechem. Przytaknąłem i udałem się do samochodu. Niemcy wrócił do biura, a ja do domu. Gdy wszedłem do środka i ściągnąłem buty, udałem się do kuchni. Otworzyłem jedną z szafek, z której wyciągnąłem butelkę wódki. Nalałem sobie jej do kieliszka i napiłem się.

- Nieźle mnie wkurzyła. - mruknąłem do siebie. Nawet nie wiem kiedy zabrałem butelkę ze sobą do salonu. Po chwili zamiast pić z kieliszka, piłem z gwinta. Czułem jak moje mięśnie nieco się rozluźniły. Poczułem się lepiej, ale na jak długo? Jak długo to potrwa? Nie miałem pojęcia. Oby nie za długo.

~~~

Zaczyna się już powoli coś dziać UwU Niestety obawiam się, że nie spodoba wam się rozwinięcie jakie przygotowałam ;-;
Cóż... Wszystko wyjdzie z czasem ^^ Życzę wam dobrej nocy misie.

~~ Bakuś 🐾🐺

Tylko dla ciebie ~ GerPol CountryhumansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz