XII

906 55 34
                                    

Remus

Zbliżał się wieczór. Było około 18:00, więc niedługo zajdzie słońce i stanie się pełnia. Spakowałem do małej torby ubrania na przebranie, bo te co mam na sobie raczej nie przetrwają tej nocy.
Miałem na sobie stare już spodnie i nieco luźną koszulkę, więc nie będę ubolewał nad stratą ubrań.

James i Peter stali już gotowi przy drzwiach czekając na mnie, a Syriusz spał. I dobrze. Niech się wyśpi. Teraz i tak w żaden sposób by mi nie pomógł, bo przeczytałem pewnego razu, że Animag, zwłaszcza niepełnoletni (dop.autora-mam na myśli uczący się jeszcze w szkole, bo w sumie oni mają po 16/17 lat. To prędko jak na bycie Animagiem) może utracić swoją zdolność transformacji w czasie poważniejszej choroby. Przeziębienie Łapy na pewno można nazwać poważną chorobą.

-Gotowy? -usłyszałem głos Pottera

-Gotowy. -odpowiedziałem i ruszyłem wraz z chłopakami pod peleryną niewidką do Wrzeszczącej Chaty.

Syriusz

Otworzyłam oczy i rozejrzałem się po dormitorium upewniając się, czy na pewno wyszli. Postanowiłem wdrążyć mój plan.

Wstałem z łóżka i od razu dopadł mnie ból głowy. Nie żebym wcześniej nie bolała mnie głowa. Nie. Boli mnie ona na okrągło, ale teraz poczułem to trochę bardziej. Po chwili opierania się o szafkę nocną, ból (mocny ból) przeszedł i pojawił się ten normalny nieustający od początku choroby. Zignorowałem, go jednak. Nie mogę zostawić Remusa samego w takim momencie -pomyślałem i podszedłem do drzwi.

Uchyliłem je tak, aby sprawdzić czy na pewno wyszli z Pokoju Wspólnego. Nie było ich. Gdy przechodziłem przez Pokój Wspólny, zawołał mnie ktoś siedzący przy kominku. Odwróciłem się i zobaczyłem Lily z książką w ręku.

-Syriuszu?

-Tak?

-Gdzie idziesz? Przecież jesteś chory.

-Ja ten... no... -rozejrzałem się szukając czegoś co mogłoby mnie uratować. Mój wzrok zatrzymał się na książce którą trzymała rudowłosa. -... do biblioteki. -powiedziałem szybko. Ja do biblioteki? Jeszcze czego.

-Od kiedy ty chodzisz do biblioteki?

-Od czasu kiedy zachorowałem polubiłem czytanie. -kłamstwo, kłamstwo i jeszcze raz kłamstwo.

-Jak chcesz to ja mogę iść ci coś wypożyczyć. Ty powinieneś odpoczywać.

-Nie, jeszcze nie wiem co chcę wypożyczyć. Tam się zastanowię.

-No dobrze...-nie wyglądała na przekonaną- ale jesteś pewny, że czujesz się na siłach, by gdziekolwiek wyjść. Nie wyglądasz za dobrze.

-Tak, jestem pewny. A tak swoją drogą Remus też mi mówił, że mam odpoczywać, bo jestem chory itp. .

-On ma rację. Po prostu martwi się o ciebie. Taki już jest i nic w tym złego.

-Wiem, ale czasem mam wrażenie, że przesadza. No cóż. Miło się gadało, a książki czekają. Pa. -powiedziałem i szybkim krokiem wyszedłem z Pokoju Wspólnego i poszedłem do (prawie) zapomnianego przejścia z Hogwartu do Wrzeszczącej Chaty. Znałem już na pamięci drogę do niego więc musiałem tylko uważać, żeby żaden nauczyciel lub Filch mnie nie przyłapał. A swoją drogą, gorączka wcale w skupieniu nie pomaga.

Gdy doszłem do starego stojącego pod ścianą posągu Rycerza, który znajdował się na parterze Hogwartu wyciągnąłem różdżkę i stuknąłem w niego trzy razy po czym powiedziałem:

-Dissendrium.

Posąg przesunął się pół metra w prawo, dzięki czemu ukazało się moim oczom przejście prowadzące do Wrzeszczącej Chaty. Gdy zrobiłem kilka kroków wgłąb tunelu Rycerz wrócił na swoje pierwotne miejsce pozostawiając mnie w całkowitej ciemności. Wróć. Prawie całkowitej ciemności. Z oddali widziałem jeszcze światło z różdżki któregoś z pozostałych Huncwotów.

• Wolfstar • Jednak Miłość •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz