Ziemia obiecana

80 8 0
                                    

„Gdyby poprosić wszystkie narody świata o wskazanie najwłaściwszych ich zdaniem i najbardziej dogodnych obyczajów, to każdy z nich na pierwszym miejscu postawiłby swoje".
-
Herodot z Halikarnasu

- Ha, ha! Udało nam się! Widzisz! Nigdy w to nie wątpiłem! – wykrzyknął Radek.

Natychmiast skierowałam na niego sarkastyczne spojrzenie.

- No... może kilka razy – uśmiechnął się nerwowo.

Staliśmy teraz w szczerym polu. Według mapy wystarczyło zrobić tylko trzy kroki, aby znaleźć się we Francji. Cudowne to uczucie... Wygrana po dwóch miesiącach wyczerpującej jazdy! Ekscytacja przepełnia moje ciało na myśl, że już za niedługo wjedziemy do Paryża.

Wyobraziłam sobie te piękne, klimatyczne uliczki, zapach lawendy, który będzie mnie pieścić w nozdrza za każdym razem, gdy odetchnę francuskim powietrzem... I ten styl, ten szyk, ta elegancja. Wszyscy ludzie zapewne będą tacy dostojni i kulturalni. Obym odnalazła miejsce w tym nietypowym towarzystwie. Podobnie jak Radek chcę zacząć nowe życie. Bez strachu, bez nerwów, bez wytykania palcami na ulicy i podejrzeń zacofanych wieśniaków! Będę wolna! Oczywiście nie zapominając o Polsce. Słyszałam, że na emigracji działają zgromadzenia niepodległościowe. Być może uda mi się do nich przyłączyć? Bóg jeden wiedział, gdzie pójdę i co się będzie ze mną działo. Na tamtą chwilę wolałam, aby pozostało to dla mnie tajemnicą.

- Chyba już na nas pora – powiedział Radek, oglądając się za siebie. – Do widzenia Prusy! Witaj elegancka Francjo!

Byłam tak podekscytowana, że aż zsiadłam z konia. Moją czynność powtórzył również Radek, który pod wpływem ogromnych emocji prawie spadł z siodła. Całe szczęście zdążyłam go zamortyzować i wszystko skończyło się pomyślnie. Trzymając w dłoni uwięź i ciągnąc za sobą naszego rumaka, wykonałam pierwsze kroki w stronę granicy... Drugi... trzeci... czwarty... I oto jestem! Teraz nadeszła kolej Radka. On jednak dalej sterczał na ziemi pruskiej.

- No chodź! Na co czekasz? – zawołałam.

Radek wydawał się być w jakimś głębokim transie. W ogóle nie reagował na moje wzywania. Byłam zmuszona na nowo wyjść poza granicę i klepnąć go w plecy.

- Wszystko w porządku? – zapytałam.

Radek dalej wpatrywał się w ziemię.

- Hej, słyszysz mnie?

- Właśnie... - zaczął cicho.

- Właśnie co?

Mężczyzna spojrzał na mnie.

- Właśnie sobie uświadomiłem, że jeszcze nigdy nie byłem tak daleko od domu...

Spojrzałam na jego twarz. Radek rzeczywiście wyglądał na mocno zaskoczonego. Jeszcze chwilę temu tryskał energią, a teraz jakby cała z niego uleciała. Postanowiłam przerwać ten refleksyjny moment i po raz kolejny klepnęłam Radka w plecy.

- A wiesz... że możesz być jeszcze dalej? – rzekłam. – Wystarczy, że przejdziesz na ziemię francuską.

Mężczyzna znów skierował swe spojrzenie na mnie. Od razu się uspokoiłam, gdy na jego obliczu zagościł uśmiech.

- A więc idę! – odparł głośno i wykonał pierwsze kroki w stronę Paryża.

Dwie sekundy później oboje znajdowaliśmy się już we Francji.

- Chryste! Nie wierzę w to! – cieszył się. – Udało się! Ha, ha!

***

C'est le monde, ma chère Europe [APH]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz