„Czasami człowiek sądzi, że ujrzał już dno studni ludzkiej głupoty,
ale spotyka kogoś, dzięki komu dowiaduje się, że ta studnia jednak nie ma dna".
-
Stephen KingGłucha cisza oblała całą przestrzeń wokół. Do uszu moich dochodziły tylko stłumione melodie orkiestry oraz nocny szum wiatru. Gapiąc się na Franka maślanymi oczyma, zatracałam wszelakie troski w głębokich odmętach, a ten, odwzajemniając spojrzenie, posyłał ku mnie krzepiące uśmiechy. Wpatrywałam się w jego wesołą, lecz dostojną twarz, próbowałam ujrzeć w niej dawne lico mojego wuja. Tylko on potrafił wygłaszać podobne przemowy, tylko on dawał mi takie wsparcie... aż do tej nocy, gdy wreszcie ktoś inny podniósł mnie na duchu. Nie sądziłam, że Francis za otoczką zboczonego, flirciarskiego bawidamka może kryć tak wielce wrażliwego i doświadczonego człowieka.
- Mam coś na twarzy, ma chérie? – spytał, zauważywszy, iż wpatruję się w niego już przez dość długi czas.
- Co? Nie, nie... Tak tylko... Nieważne – odrzekłam zmieszana.
- Dawno nie słyszałaś takich słów wsparcia, prawda?
- Em, tak... Widzę, że się domyśliłeś.
- Non, non. Twoja reakcja mówi sama za siebie – zachichotał. – W każdym razie: nie ma za co. Możesz na mnie liczyć. Jeśli cokolwiek złego będzie się działo, to śmiało uderzaj. Do mnie i Arthura. Na pewno pomożemy.
- Hmm... Wiesz, o wiele bardziej odpowiada mi w tobie właśnie to oblicze. Proszę, ukazuj go częściej – poprosiłam z uśmiechem na ustach.
- Oczywiście, jeśli tylko to cię uszczęśliwi – odrzekł. Zatopiliśmy spojrzenia w nocnej panoramie Turynu.
- Pięknie tu – odezwałam się.
- Prawda? Szkoda, że w Wersalu nie mamy takich widoków.
- No co ty. Wersal jest równie urokliwy. To przecież twój dom.
- Cóż, nie tylko mój... twój również.
- Na pewno? – odparłam. - Przecież nie mogę wiecznie żyć w pałacu, nie należąc do francuskiej arystokracji, a co gorsza, w ogóle nie płacąc za kwaterę. W końcu chyba będę musiała uzbierać odpowiednią sumę i zakupić własne mieszkanko. Może w jakiejś wsi, blisko Wersalu?
- Auriela, nie wygłupiaj się. Nikt nie ma nic przeciwko twojemu pobytowi w pałacu. Jesteś personifikacją Europy, należy ci się. Nie wybieraj się nigdzie. Zamieszkaj tam ze mną na stałe.
- Jesteś pewien? Co na to sekretarze?
- Nie pamiętasz już? – odrzekł Francis. – Damien wręcz namawiał resztę dworu, ażeby cię utrzymywali.
- Tak, ale finalnie do tego nie dopuściłam. Wiesz... być może mam nieco przewrażliwione poczucie przyzwoitości – zażartowałam. Francis zareagował serdecznym śmiechem.
- Fakt, uparciuch z ciebie. Ale dzień, w którym Arthur przywiózł cię do mnie, nie był zdarzeniem przypadkowym. Bóg chciał, byś trafiła w progi złotych komnat, takiego znaku z Nieba nie wolno lekceważyć.
- Hmm... Być może masz rację. Jeszcze to przemyślę.
- No i prawidłowo – Francis zaczął głaskać mnie po barku. – Mądra z ciebie dziewczyna, wiesz?
- A weź się wypchaj słomą!!!
- Że co?
- Ale co? – odrzekłam. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że coś usłyszałam.
- No... to z tą słomą – dodał Francuz. – Chwila. To nie byłaś ty?
- Skurfsynu piernski, wracaj tu! Jakci przywlę zara! – rozbrzmiał ponownie wulgarny głos.
CZYTASZ
C'est le monde, ma chère Europe [APH]
FanficPolski fanfiction na podstawie Hetalii - serii autorstwa Hidekazu Himaruya, której bohaterami są personifikacje krajów z całego świata. Ta opowieść zaczyna swój bieg u schyłku XVIII wieku. W 1789 roku na świat przychodzi pewna osóbka. Jednak czy jej...