Nazajutrz

64 7 0
                                    

„Być może nie każdy dzień jest dobry, ale w każdym dniu jest coś dobrego".


„Yvonne, złaź z tego stołu"... „Sandra widziałaś może Francisa?"... „Ej, Gilbert, przestań zaczepiać Arthura"... „Gianna, wytrzymaj z nimi jeszcze minutę"... „Co? Yvonne znów będzie rzygać?"...

Tego typu frazy przelatywały mi nieprzytomnie przez głowę. Pomyślawszy, iż owe są zdaniami wypowiadanymi przez inne osoby, a nie moimi własnymi sprzed kilku godzin, zareagowałam cichym jękiem grymasu i odwróciłam się na drugi bok.
Łóżko moje tego poranka było niebywale miękkie. Czułam, że, gdyby ktoś zechciał wyciągnąć mnie spod pościeli, doznałabym agonii, jakich mało na tym świecie. Nie wspomnę już nawet o tym, jak sklejone miałam oczy i jak doskwierała mi suchość pod powiekami. Cóż, wczorajsze hulanki zakończone o prawie że piątej nad ranem dały mi nieźle w kość. Zdjęcie z krzyża to zdecydowanie za słabe określenie tego, co wtedy czułam... No i po co ja dbałam o trzeźwość? Będąc pijaną, mogłabym się wczoraj fantastycznie bawić, a kac... można powiedzieć, że i tak czy siak go „mam". Jednak mimo pragnienia i wielkiego głodu nie raczyłam wstać. Byłam okropnie zmęczona, a organizm domagał się znacznie większej ilości snu. Toteż do głowy mi nie przyszło, aby się otrząsnąć. Leżałam w wygodnej, pachnącej pościeli i korzystałam ze słodyczy relaksu. Ciepło tkaniny rozprzestrzeniało się po mojej skórze, dając tym poczucie senności i komfortu. Jednakże będąc otoczoną przez tonę pierzyn, w którymś momencie musiało mi się zrobić za gorąco. Dlatego też na wpół przytomna po raz kolejny obróciłam się na bok, a zwinąwszy kołdrę w rulon, przytuliłam się do niej...
Szybko jednak odczułam, iż kołdra ta nie jest taka, jak być powinna. Owszem, była aksamitna, ciepła i miałam możność obrać ją w ramiona, lecz mimo tych faktów pościel zdawała się być dziwacznie twarda. Z początku dzięki porannemu przyćmieniu nie zwróciłam na to większej uwagi. Problem pojawił się dopiero wtedy, gdy pościel moja wydała senny jęk i samoczynnie się poruszyła!

Gdy tylko dotarło do mnie to dziwaczne zjawisko, natychmiast otwarłam oczy. Z początku faktycznie ujrzałam zwały białej, miękkiej tkaniny, jednak coś chwilę później skupiło na sobie mój wzrok. Toż to czyjeś plecy!
Matko Boska!.. Kto do jasnej cholery przywlekł się do mnie do łóżka?! Nie mogła to być żadna z pań, gdyż byłam pewna, iż owe wszystkie leżały na swoich „stanowiskach". Nie mogła to też być służka Margaret, przecież ona mieszkała piętro niżej!.. Jeszcze raz objęłam wzrokiem człowieka, który drzemał u moim boku. Dostrzegłam bladą, lecz aksamitną skórę i co najbardziej mnie zszokowało: umięśnione, szerokie ramiona!

Gdy tylko to sobie uświadomiłam, jak grzmot nawiedziła mnie chęć wyskoczenia z łóżka. Podniósłszy się na rękach, sprowadziłam tułów do pionu. Chryste Panie! W moim łóżku leżał mężczyzna! Co ja wczoraj robiłam?! Może jednak wcale nie byłam trzeźwa? Matko, nic nie pamiętam! Czy ja tej nocy straciłam dziewictwo?!.. Zaraz, zaraz...

-„ Hej... Hej! Ja straciłam dziewictwo!.. Boże, nareszcie!" – pomyślałam, ciesząc się duchem. W moim wieku i tak nie miałam nic do stracenia.

Już chciałam szturchnąć owego „szczęśliwca", z którym prawdopodobnie spędziłam upojną noc, w ramię, ale, kiedy tylko nachyliłam się, by to zrobić i dojrzałam rysy twarzy mojego „kochanka", zamarłam... Kurwa, no nie... Do jasnej cholery, to był Ivan Braginski!

No i to się nazywa zawał właściwy! Byłam tak przerażona i tak zdesperowana, że, tracąc kontrolę nad własnym ciałem, spadłam z łóżka! Wtem w komnacie rozległ się huk i niedługo po tym moje bolesne narzekania, które niestety, ale zbudziły drzemiącego Rosjanina. Ów westchnął w typowym porannym stylu, a chwilę potem, otrząsnąwszy się z amoku, zobaczył, iż nie on sam przebywa w pomieszczeniu. Odwrócił się w moją stronę, a wtem nasze zadziwione spojrzenia się spotkały... To był jeden z najbardziej mrożących krew w żyłach momentów.

C'est le monde, ma chère Europe [APH]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz