„Niech żyje bal! Bo życie to bal jest nad bale".
-
Maryla Rodowicz- Mon Dieu, nie wierzę, że to już dziś – rzekła z podekscytowaniem pani Sandra.
- Najwyższa pora, podróżujemy prawie miesiąc – bąknęła Odette. – Dosyć mam tułaczki, chcę pałace!
- Rozumiem cię, ale musimy wytrzymać jeszcze tę jedną godzinkę. Minie szybko, zobaczysz.
- Oby.
Francuski korowód powozów toczył się z górki ku podalpejskim dolinom. Powolnie znikała dzikość i górska przyroda. Słońce nisko zawisło nad horyzontem, a w oddali widać było światła sardyńskich miasteczek. Cel, który jeszcze dwa tygodnie temu wydawał się być tak odległy, teraz dumnie przodował nad widnokręgiem i zachęcał nasze zmysły do uwolnienia euforii. Światło turyńskich latarni docierało do mojego wzroku, niewolniczo każąc mu dalej spoglądać w stronę jego źródła. A ja, jednocześnie podekscytowana i przerażona, próbowałam walczyć ze ściśniętym od stresu żołądkiem. Zabawa miała rozpocząć się dopiero nazajutrz, mimo to obaw nie potrafiłam odtrącić. Wszystkie możliwe myśli, czy to pozytywne, czy pesymistyczne, wirowały w mojej głowie. Rozmyślałam w napięciu niczym Mickiewicz jadący przez step akermański. Nie wiedziałam, jak skończę i czy odnajdę się tam, gdzie mnie przywiozą... Fakt, nie na miejscu jest porównywać królewską zabawę z przymusowym zesłaniem na Krym. Ale nic na to nie poradzę! Takie miałam wtedy myśli.
Czułam też wyrzuty sumienia. I to z różnych powodów. Z jednej strony miałam wrażenie, że zachowałam się jak ostatnia gówniara, jadąc do Turynu w szczycie epidemii. Ta myśl wlokła się za mną jeszcze wiele dni przed samym wyjazdem, toteż im bliżej stolicy Sardynii, tym bardziej się nasilała. Z drugiej strony przeczuwałam, iż powinnam się cieszyć z tej sytuacji. Tylko głupiec nie skorzystałby z zaproszenia samego króla i tylko głupiec miałby jakiekolwiek obawy.
Samą siebie uważałam za idiotkę. I to wszystko tylko i wyłącznie dlatego, iż chciałam jechać do Turynu i jednocześnie nie chciałam. Jednocześnie cieszyłam się i smuciłam. W tym samym czasie chciałam mieć obawy i ich nie pożądałam. Jeżeli jakikolwiek mężczyzna twierdzi, iż jego kobieta zmienną jest, to niech się cieszy, że nie siedział wtedy ze mną w powozie. Natychmiast zmieniłby zdanie na temat swojej ukochanej. Czułam się jak taka stereotypowa baba podczas okresu, która stoi na środku pola i sama nie wie, do czego dąży. Nie potrafiłam cieszyć się jak moje przyjaciółki. Nie potrafiłam nawet przejąć tego radosnego humoru, jakiego kreowały wokół nadchodzącej zabawy przez całą podróż. Nie wtrącałam się paniom do dyskusji. Jedyne, co robiłam, to siedziałam z opartą o poduchę głową i udawałam, że śpię.
Myślami wracałam na Wersal. Ciekawiło mnie to, co mógł robić Toris. Wielka strata, że nie było mu dane jechać z nami. Zobaczyłby trochę świata i odciągnęłabym go od tej cholernej roboty, którą ciągle skalał sobie ręce. Gdyby tylko został przydzielony do nas zamiast służki Margaret, na pewno nie pozwoliłabym mu na tę wieczną harówkę. Na pewno tańczylibyśmy razem w Auxerre, na pewno wspólnie podziwialibyśmy Alpy, na pewno razem uciekalibyśmy przez burzą w Saint-Jean-de-Maurienne. Swoją drogą, chciałabym wiedzieć, jak się mają jego plecy. Mam nadzieję, że jest rozsądny pod moją nieobecność i nie rzucił się w wir pracy. Ciekawe też, jak sobie radzi z dzieciakami państwa Gabon. Sprytne z nich urwisy. Wiem z doświadczenia, że lubią kombinować. Oby Litwin nie miał z nimi większych problemów. Jeszcze tego by brakowało, żeby go wyrzucili z Wersalu za niepodołanie obowiązkom.
Zastanawiam się również, jakie są nastroje w mieście... Jak paryżanie zareagowali na wieść, że ich król postanowił wybrać się na imprezkę podczas jednego z największych kryzysów epidemicznych? Oby ten wyjazd nie odbił się na ich portfelach. Jeśli tak się stanie, to Radek i Celina z pewnością stracą... I pan Xavier i Jules, uliczny podrywacz... Pewnie zerżną z ich podatków niemałą sumę, a ja głupia się do tego przyczynię. Mam nadzieję, że nikt nie będzie mieć mi tego za złe.

CZYTASZ
C'est le monde, ma chère Europe [APH]
FanfictionPolski fanfiction na podstawie Hetalii - serii autorstwa Hidekazu Himaruya, której bohaterami są personifikacje krajów z całego świata. Ta opowieść zaczyna swój bieg u schyłku XVIII wieku. W 1789 roku na świat przychodzi pewna osóbka. Jednak czy jej...