Rano obudził mnie głos rudej jędzy. Szczerze mówiąc, to ja już miałam jej dosyć i miałam nadzieje, że Five lub ktokolwiek inny szybko mnie znajdzie, bo inaczej mnie szlag jasny tu trafi.
– Dzień dobry kochana jak się spało? Mam nadzieje, że wyjątkowo źle.–
Kurwa, jeśli ten zjeb jeszcze raz, powie do mnie kochanie lub coś w tym stylu to przyrzekam, że dojebię jej ten pusty łeb.
– Doprawdy sam fakty, że mam tu siedzieć pod twoją laską jest okropnie dołujący i żenujący, więc nie musisz mi dokładać oliwy do ognia swoim gadaniem.–
– Oj kochana zaraz nie będziesz już taka wygadana.– Jane posłała mi wredny uśmiech, a ja nie wiedziałam, o co jej może chodzić.
No i tak się właśnie zaczęły moje tortury, które trwają już od około tygodnia.
Miałam już tego dosyć. Jane pomimo małego mózgu potrafiła wymyślić niesamowicie wyszukane tortury. Miałam nadzieję, że Five mnie znajdzie do tego momentu, ale być może on wcale mnie nie szuka i tak naprawdę było mu na rękę to, że zniknęłam.
– Dzień dobry. Jak widzę, to dalej tu siedzisz, to znaczy, że twój książę z bajki nie raczył się jeszcze zjawić.– Jane zaśmiała się wrednie.
– Zamknij się ropucho i tak nikt nie chce cię słuchać.–
– No cóż, ja tylko chciałam być miła, ale skoro wolisz wredną wersję to trudno. Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.–
– Ty miła? Nieśmieszny żart. Powiedz mi tylko, w którym momencie miałam się zaśmiać.– Jane chyba nie bardzo spodobało się, to co jej powiedziałam, bo złość miała wymalowaną na twarzy.
– Posłuchaj mnie suko, jestem dla ciebie miła, ale moja cierpliwość także ma swoje granice i nie radzę ci jej przekraczać.–
– Tak, a co mi kurwa zrobisz?–
Jane podeszła do mnie bliżej.
– Uwierz mi, nie chcesz wiedzieć.– Wysyczała przez zęby.
– Zważywszy na, to jak wyglądam, to chyba gorzej być nie może, co nie?–
– Możemy się o tym przekonać.–
***
Udało mi się w końcu uciec z tego strasznego miejsca. Ponad dwa tygodnie tortur i znoszenia tej rudej suki mnie wykończyły totalnie.
Nie miałam siły biec, ale wiedziałam, że muszę stamtąd uciec, bo na Five raczej nie mam co liczyć.
Zastanawiało mnie, dlaczego mnie nie szukał i czy aby nie było mu na rękę to, że zniknęłam.
Nie wiedziałam ci robić. Wszystko, co czułam do Five, wydawało się realne, ale czy on czuje to samo?
Postanowiłam wrócić do akademii, ponieważ i tak nie miałabym gdzie pójść, bo nikogo tu nie znam, a nawet gdybym znała, to pewnie mają już swoje rodziny lub ledwo mnie pamiętają.
Stałam pod drzwiami akademii. Bałam się tam wejść, czułam się tak jak pierwszego dnia, jednak tym razem znałam już ich wszystkich, a i tak się bałam, ale nie będę przecież przez cały dzień sterczeć pod drzwiami, więc po prostu weszłam do środka.
Gdy tylko weszłam do środka, przywitał mnie roztrzęsiony Klaus.
– Jezu Anna gdzie ty byłaś!– Klaus podszedł do mnie z chęcią przytulenia, jednak ja mu na to nie pozwoliłam.
– To nie istotne Klaus.–
– Martwiłem się o ciebie.–
– Jak widać, nic mi nie jest, więc się nie martw.–
Poszłam do swojego pokoju i pierwsze co zrobiłam, to położyłam się na swoje łóżko i zaczęłam płakać. Nie wiem, co konkretnie było powodem moich łez, ale przez te dwa tygodnie zdałam sobie sprawę z niezwykle ważnej i smutnej sytuacji. Mianowicie zdałam sobie sprawę z tego, że ostatecznie zawsze zostanę sama i nikogo tak naprawdę nie interesuje, to co czuje, a jak już do mnie przychodzą, to tylko po to żebym im w czymś pomogła.
Nie miałam już siły walczyć sama ze sobą, więc zrobiłam coś, co zawsze uważałam, że jeśli to zrobię, to okażę słabość.
Nie chciałam tego robić, ale w tym momencie nie wiedziałam co mam robić. Czułam się samotna pomimo tylu ludzi, którzy mnie otaczali.
Poszłam do łazienki i sięgnęłam po żyletkę. Początkowo moim planem było podcięcie sobie żył, jednak podejrzane byłoby to, że osoba, która zawsze nosi krótki rękaw, nagle zaczęła chodzić tylko w bluzach, więc postanowiłam zrobić parę kresek żyletką w nieco bardziej ukrytym miejscu. Mianowicie na biodrach. Było to miejsce, w którym nikt tego nie znajdzie aż tak szybko.
Początkowo zaczęło strasznie kręcić mi się w głowie i myślałam, że zaraz zwymiotuje, dlatego jak najszybciej poszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku. Gdy ból już ustał, poczułam niezrozumiałe dla mnie szczęście. Zaczęłam się uśmiechać pomimo tego, że parę sekund temu zaczęłam się okaleczać.
Niestety wszystko, co dobre nie trwa wiecznie i po chwil szczęścia znowu pojawiła się pustka. Nie wiedziałam co robić, więc zrobiłam jeszcze więcej kresek, ale tym razem na nadgarstkach. Miałam gdzieś czy ktoś to zauważy, bo przecież kogo interesuje, to co ja robię.
Nie wiedziałam co mam dalej robić, więc po prostu położyłam się spać. Miałam dość tego dnia i mojego życia.
***
Z mojego snu obudziły mnie hałasy z pokoju Five. Wcześniej nie było go w domu, więc byłam ciekawa, co on tam robi, choć z drugiej strony bałam się sprawdzać. Bałam się, że wcale się o mnie nie martwił i w międzyczasie jak ja siedziałam uwięziona u Jane, on świetnie bawił z inną dziewczyną, jednak moja ciekawość była silniejsza, więc postanowiłam sprawdzić, co ona tam robi.
Weszłam do jego pokoju i odetchnęłam z ulgą, bo nie było z nim żadnej dziewczyny, jednak Five sam w sobie był niespokojny i zawzięcie szukał czegoś w swoim pokoju.
– Coś się stało?– Spytałam, a Five jak poparzony odwrócił się w moją stronę.
– Jezu Anna ty żyjesz. Tak strasznie się o ciebie martwiłem.–
– Doprawdy? Bo jakoś ciężko mi w to uwierzyć.– Powiedziałam lekko podniesionym głosem.
– Wybacz, że cię nie znalazłem, ale uwierz mi, szukałem cię prawie wszędzie. Co ten idiota Leo ci zrobił?–
– Nic...nic mi nie jest. Szukasz czegoś?– Starałam się zmienić temat, bo nie bardzo chce rozmawiać o tym, co się dziko jeszcze parę godzin temu.
– Tak, bo Anna mamy teraz wielki problem mianowicie...
Dzień dobry. Może nie jest to najszczęśliwszy rozdział na świecie, ale jednak jest to rozdział i mam nadzieje, że się wam podobał, bo osobiście sama nie wiem co mam o nim myśleć.
Miłego dnia/nocy😚
CZYTASZ
Hate or Love //Five Hargreeves// cz.2
Fanfiction- Druga cześć książki pod tytułem „Inaczej nie umiem Five" - ❗️Częste przekleństw i niestosowne sceny❗️