Gdy obudziłam się z rana, Five nie było już w łóżku.Nie zdziwiło mnie to zbytnio, bo koleś ma dar do znikania, (dosłownie XD~ Autorka) więc zdążyłam się już przyzwyczaić, że wiecznie go nie ma, a zwłaszcza wtedy, gdy go potrzebuję.
Wstałam z łóżka i zaczęłam zbierać swoje ubrania z podłogi. Gdyż jak się pewnie domyślacie, po wczoraj już ich na sobie nie miałam.
– Ładny widok.– Five pojawił się z nikąd na łóżku, a ja prawie dostałam przez niego zawału, co go rozśmieszyło i ani trochę nie przeszkodziło mu to w przyglądaniu się mi, podczas gdy zbierałam z podłogi swoje ubrania.
– Nie dość, że masz dar do znikania, to jeszcze pojawiasz się w najmniej odpowiednim momencie.– Powiedziałam, powoli odwracając się w jego stronę.
– Ja myślę, że pojawiłem się w idealnym momencie.– Five zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu.
– Bardzo śmieszne, a teraz wypad, bo che się przebrać.–
– Przecież i tak widzę cię teraz nagą.–
Dobra miał trochę racji, ale to kurwa bez znaczenia.
– Nie ważne. Po prostu stąd wyjdź.–
Five teleportował się z pokoju, a ja ubrałam się w swoje ciuchy, po czym też wyszłam z pokoju.
– O, czyli już mogę wejść?– Zaśmiał się Five.
– Hahaha bardzo śmieszne, ale teraz zajmijmy się poważnymi sprawami. Na przykład tym jak uciekniemy komisji?–
– Najlepiej jak zrobimy to jeszcze dzisiaj. Będzie mniejsze ryzyko, że nas znajdą.–
– Five oni, tak czy siak, nas znajdą.–
– Wiem o tym, ale chce to przynajmniej trochę odwlec w czasie, żeby zastanowić się co zrobimy dalej.–
– Co my zrobimy?–
Dalej ciężko mi uwierzyć, że Five uwzględnia mnie w swoich planach. A co lepsze uwzględnia mnie w wymyślaniu ich.
– Tak my, bo nie pozwolę cię skrzywdzić.– Powiedział, łapiąc mnie za rękę.
Czułam, jak serce zaczęło mi mocniej bić, jednak w tym domu zawsze jest ktoś, kto psuje nastrój. I nie tym razem to nie był Klaus, tylko Allison, która po prostu sobie szła korytarzem, ale to już wystarczyło, żeby wszystko zepsuć.
– Chodźmy lepiej na dół.– Zaproponowałam, a Five niechętnie przystał na moją opcję.
Pomimo dość wczesnej pory na dole była już większość rodzeństwa.
Siedzieli przy wielkim stole w jadalni z dość ponurymi minami, ale trudno się dziwić, bo w końcu wczoraj dowiedzieli się, że będziemy musieli uciekać.
– Kiedy wyruszamy?– Spytał Klaus, ale to nie był Klaus, którego tak dobrze znałam. Był on smutny i przygnębiony.
– Najpewniej jeszcze dziś.– Odpowiedział Five.
– Mamy coś ze sobą zabrać?– Dopytywała Allison.
– Myślę, że najlepiej będzie, jak weźmiemy ze sobą tylko niezbędne rzeczy. (Mówiąc niezbędne, mam na myśli pieniądze~Autorka)–
– Mam nadzieje, że cofniemy się do przeszłości w takim razie, bo nie oszukujmy się, ale w przyszłości to nawet za miliardy ojca niewiele kupimy. A propo to, które lata chcielibyście zwiedzić 50,60 czy może 70 o. a może 40 lub epokę wiktoriańską.– Klaus zaczął już fantazjować, o podróży w czasie a my nadal jesteśmy w miejscu, w którym nie jest zbyt bezpiecznie.
– Tak, bo ty Klaus najbardziej z nas wszystkich nadajesz się na epokę wiktoriańską.– Five posłał Klausowi sarkastyczny uśmiech, co chyba niezbyt mu się podobało, bo wyglądał na trochę obrażonego.
Po chwili do salonu wszedł Diego z dość smętną miną.
– Słuchaj Anna. Ja chciałem cię bardzo przeprosić za moje wczorajsze słowa. Byłem nieco zdezorientowany tą całą sytuacją i wyżyłem się na tobie, a nie powinienem tego robić.–
– Nic nie szkodzi Diego.– Uśmiechnęłam się ciepło do niego, a on wyglądał na nieco zszokowanego, że tak szybko mu wybaczyłam.
– Naprawdę już się na mnie nie gniewasz? Byłem pewien, że będę musiał robić bóg wie co, żebyś mi wybaczyła.–
– Też tak myślałem.– Wtrącił się Five.
– Dajcie spokój. Są ważniejsze sprawy niż obrażanie się.– Spojrzałam na nich dość oceniająco.
Czasami mam wrażenie, że Five i Diego rywalizują ze sobą o to, który jest lepszy.
– Nie ważne. Jesteście gotowi już gotowi na ten skok w czasie?– Spytał Five.
– A mamy inne wyjście?– Zapytała Vanya.
– Nie.–
– A więc jesteśmy gotowi.–
– No to złapmy się wszyscy za ręce.– Powiedział Five, a my posłusznie wykonaliśmy jego rozkaz.
Po chwili z jego dłoni zaczęły wytwarzać się niebieskie iskry, które stopniowo się powiększały.
W pewnym momencie wszyscy staliśmy się dziećmi, a następnie światło było tak mocne, że nie było nic widać do czasu aż, nie przywitaliśmy się z twardą podłogą.
A właściwie to ja się z nią przywitałam, bo nie widziałam tu nikogo innego. Byłam tu całkiem sama i nie bardzo wiedziałam co mam robić, więc postanowiłam, że pójdę po prostu przed siebię.
– O kurwa.– właśnie to wymknęło mi się z ust, gdy zobaczyłam datę na gazecie. –To jest chyba jebany żart.–
Dzień dobry. Mam nadzieje, że ktokolwiek cieszy się z tego, że wstawiłam rozdział praktycznie bez żadnej przerwy i że ktokolwiek jeszcze czyta to moje gówno.
Mam nadzieje że rozdział się podobał
Miłego dnia/Nocy😚
CZYTASZ
Hate or Love //Five Hargreeves// cz.2
Fanfiction- Druga cześć książki pod tytułem „Inaczej nie umiem Five" - ❗️Częste przekleństw i niestosowne sceny❗️