ℝ𝕠𝕫𝕕𝕫𝕚𝕒ł 𝟙 •a new beginning•

975 41 137
                                    


-Louisiana pov.-

Siedziałam w salonie i oglądałam jakiś nudny serial gdy w pewnym momencie usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. Miałam najbliżej więc poszłam otworzyć, a w drzwiach stała jakaś rudowłosa dziewczyna. Przyglądałam się jej chwilę i zastanawiał się kim ona jest i czego tu chce.

– Hej Eight.–  Powiedziała swoim przesłodzonym głosem, a ja spojrzałam na nią zdziwiona. Po pierwsze kim ona jest? I skąd wie jak się nazywam?

Od dawna nikt nie mówił do mnie Eight ponieważ odcięłam się  od tego imienia gdyż sprawiało ono, że czułam wewnętrzny niepokój i wszystkie wspomnienia zaczęły do mnie wracać.

– Hej Jean.–  Taaa przypomniałam sobie kim jest ta suka. Jak ktoś nie pamięta to ta lampucera, która była z nami na wakacjach i zarywała do Five'a a później gnębiła mnie razem z Laylą.
– Co ty tu robisz?–

– Przyjechałam na trochę. Moi rodzice musieli pilnie wyjechać, a jako iż twierdzą, że jestem nieodpowiedzialna to wysłali mnie do was.– Uśmiechnęła się ironicznie, a mi chciało się wymiotować na sam jej widok. Muszę niestety przyznać, że smarkula wyładniała co nie wróży nic dobrego.
– Wpuścisz mnie w końcu?–

– Ta jasne wchodź.– Powiedziałam i odsunęłam się od drzwi.

Na dole zabrali się już wszyscy by zobaczyć kto to raczył nas odwiedzić i wyobraźcie sobie kurwa uśmiech tej suki gdy zobaczyła Five'a. Najlepsze było to, że ten popapraniec też się do niej uśmiechną.

– Co ona tu robi?– Spytał Diego.

– Jej rodzic...– Nie dokończyła bo mi suka przerwała.

– Mam moce i uczę się w Sparrow Academy więc przyjechałam tu na pare dni, a za niedługo wprowadzam się do mojego nowego domu.– Odpowiedziała z uśmiechem, a mnie szlag trafił. Podła suka mnie okłamała, a jej rodzice nigdzie nie pojechali.

– A kto was będzie uczył?– Spytałam starając się ukryć moją niechęć do niej.

– No jak to kto? Wujek.–

– Przecież on...przecież on umarł.– Powiedział Five.

– Oj skarbie wiele rzeczy jeszcze nie wiesz.– Powiedziała kręcą sobie pasmo włosów na palcu i mrugnęła do niego, a ten pacan się uśmiechną.

To nie może się kończyć dobrze.

Jane siedziała u nas jeszcze na parę dni, co było mi bardzo nie na rękę. Wkurzało mnie to, jak śliniła się do Five'a, a ten szczerzył się do niej jak głupi. Nie, nie jestem zazdrosna o Five'a, ale irytujące jest to jak ta suka się na niego gapi i to w taki głupkowaty sposób.

– Możemy porozmawiać o tym, dlaczego dowiadujemy się dopiero teraz, że masz moce i dlaczego kurwa ojciec udawał, że umarł?– Spytałam już trochę poirytowana obecnością tej suki w naszym domu. Skoro ma swój, to niech do niego zapierdala.

– Nie musisz wszystkiego wiedzieć, a poza tym to wujek zalecił mi nie mówić o swoich mocach, a zostawił was pewnie dlatego, że jesteście nic niewartą bandą dzieciaków bez żadnego pożytecznego talentu.– Jane zlustrowała wszystkich wzrokiem, aż zatrzymała się na Five'ie (Jak to się w ogóle odmienia Autorka)
– No może nie wszyscy.– Ruda ropucha uśmiechnęła się do Five'a, a ten cieszył się jak małe dziecko.

Poważnie jak nie Layla to ta jebana Jane. Czy ten gościu gustuje w praktycznie samych wrednych sukach?

– Oł jakie to romantyczne.– Uśmiechnęłam się do nich ironicznie i przewróciłam oczami.

– Zamknij się pieprzona suko.–  Jak ta kurwa do mnie mówi? Nie no idę ją zabić.

– Nie będę słuchała rozkazów rudej jędzy.– Wykrzyczałam jej to, podchodząc do niej coraz bliżej.

– Louisiana uspokój się!– Five staną w obronie tej suki czy mi się właśnie wydaje. Czy on naprawdę się w niej zabujał? Nie kurwa to nie może być prawda.

– Poważnie Five będziesz kurwa bronił tę sukę?!– Podeszłam do Five'a i popatrzyłam mu w oczy, co być może było moim błędem, bo co prawda charakter znowu miał do dupy, ale oczy ciągle były piękne.

– Nie złość się Anna (skrót od Louisiana) ale ty też potrafisz być niezłą suką.– Chwile patrzyła na niego ze zdziwieniem.

Dobra wiem, że potrafię być cholernie wredna, ale nadal nie wierzę, że on to powiedział.

– Pierdol się Five.– Walnęłam go z całej siły w twarz, a on złapał się za obolały policzek i wykręcił głowę lekko w bok. Nie wiem, co było dalej, bo pobiegłam do swojego pokoju, trzaskając z całej siły drzwiami.

Jak ja mogłam być w nim zakochana? Przecież to zwyczajny palant jakich mało.

Siedziałam na łóżku z podkulonymi nogami i zastanawiałam się nad sensem tego wszystkiego. W sensie, po co ojciec miałby zakładać drugą akademię i dlaczego po prostu nie dołączył ich do nas? I jakim cudem ten szczur o imieniu Jane ma jakiekolwiek moce, skoro jest od nas młodsza.

Moje rozmyślenia standardowo musiał ktoś przerwać, a mianowicie był to Klaus.

– Sorry Klaus, ale nie mam siły na plotki ani nic w tym stylu.–

– Spoko przyszedłem zapytać jak się czujesz.–

– Szczerze mówiąc to chujowo. Nie wierzę, że nazwał mnie suką i to tylko po to, by bronić tej pieprzonej Jane. Owszem nasze relacje uległy pogorszeniu, ale to nie oznacza, że mamy się wyzywać.–

– Spokojnie Anna zawsze masz mnie.– Niebieskooki uśmiechną się i usiadł obok mnie na łóżku.

– I tylko ty mi zostałeś.–  Również się do niego uśmiechnęłam.

Skipe time

Jane wyjechała już do tej swojej nędznej Akademii, gdzie zostaliśmy zaproszeni, by zobaczyć, jak to twierdzi ta ruda małpa „Będziecie mogli zobaczyć prawdziwą elitę" kurwa ona już nawet śmieszna nie jest. Żałosny kawałek plastiku, do którego co chwile ślini się Five.

– To, co idziemy się z nimi zobaczyć.– Spytał Diego podczas naszego "rodzinnego" obiadku.

– Ja na pewno idę.– Odezwał się Five, a ja przewróciłam oczami.
– Nie rób tak, bo ci oczy wypadną.–

– A może ja wcale nie chce cię oglądać.– Odpowiedziałam wrednie.

– Każdy chce mnie oglądać.– Five uśmiechną się cwanie, a ja zmierzyłam go wzrokiem od góry do dołu, a na koniec parsknęłam śmiechem.
– Kiedyś lubiłaś to ciałko, a zwłaszcza jak było wyjątkowo blisko ciebie.–

– Jezu Five.– Krzyknęła Allison.

– To był tylko raz i strasznie się nudziłam.– Uśmiechnęłam się zadziornie, patrząc na zielonookiego.

– Możemy to powtórzyć, a obiecuję, że tym razem nie będziesz miała nawet chwil, by się nudzić.–

– Nie dzięki, nie skorzystam.– Uśmiechnęłam się ironicznie i zaczęłam się kierować w stronę wyjścia z jadalni.

– Co boisz się Anna?– Wykrzyczał zielonooki, a ja nawet się do niego nie odwracając pokazałam mu środkowy palec.


Jakby ktoś się zastanawiał dlaczego początek jest wytłuszczonym drukiem to dlatego, że jest to koniec ostatniego rozdziału pierwszej części książki. Natomiast to co jest napisane normalnym drukiem to są to wydarzenia tylko i wyłącznie z tego rozdziału.

Mam nadzieję, że rozdział się wam podoba

Miłego dnia/ nocy😘

~1010 słów~

Hate or Love //Five Hargreeves// cz.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz