ℝ𝕠𝕫𝕕𝕫𝕚𝕒ł 𝟠

748 43 88
                                    


Na początek chciałabym podziękować Ofkanska212 ponieważ gdyby nie ona to rozdziału nie byłoby przez kolejne kilka miesięcy.


Mieliśmy już wracać do domu, co nie bardzo mnie cieszyło i Leo chyba to zauważył, ponieważ zaproponował, żebym spała u nich w Akademii.

Początkowo nie chciałam się zgodzić, ale myśl, że miałabym słuchać jęków i stęków tej rudej małpy, odrzucała mnie jeszcze bardziej niż spanie w Sparrow Academy, więc się zgodziłam.

Ich dom był stosunkowo blisko od miejsca, w którym się aktualnie znajdowaliśmy, więc nasza droga nie trwała zbyt długo.

***

Rano obudziły mnie czyjeś głosy dobiegające z innego pokoju. Postanowiłam, że sprawdzę kto to, więc wyszłam z pokoju i spotkałam nikogo innego niż Five.

On się kurwa z sypialni do sypialni teleportuje, czy jaki chuj?

– Co ty tutaj robisz?– Spytał, gdy tylko zauważył mnie na korytarzu.

– Mogę spytać o to samo, ale nie bardzo mnie to obchodzi.–

W tym właśnie momencie na korytarzu pojawił się Lusas i Leo wraz z dwiema szklankami wody.

– Już wstałaś?– Spytał, podając mi jedną szklankę.

– Tak obudziły mnie czyjeś głosy, ale to pewnie był Five i Jane. Znowu.–

– Widzę, że ktoś tu jest nie w humorze.– Zaśmiał się Luke, wymijając mnie w korytarzu.

– Żebyś wiedział, że tak.– Powiedziałam, po czym znowu wróciłam do pokoju.

Usiadłam na łóżku i zaczęłam przeglądać coś na telefonie. Oczywiście musiałam natrafić na zdjęcie rudej szmaty wraz z Five, co już zepsuło mi dzień.

***

Wróciłam już do domu, a wraz ze mną niestety Five. Na całe szczęście był sam, bo jego sucz miała przyjść trochę później. Zastanawia mnie fakt, dlaczego jeszcze razem nie zamieszkali, skoro widują się praktycznie codziennie, ale mniejsza o to.

Poszłam zrobić sobie kawę, ponieważ najlepszym sposobem na zabicie smutków jest kofeina. Znaczy najlepsza zaraz po napojach procentowych, ale picie z rana nie jest najlepszym pomysłem, więc zostałam przy opcji z kawą.

Szłam sobie w stronę kuchni, gdy nagle spotkałam nikogo innego niż naszą ukochaną rudą kurwę.

– Ja dalej nie mogę uwierzyć, że Five kiedyś mógł być w tobie zakochany. To niedorzeczne, by być z takim czymś jak ty.– Jane zlustrowała mnie wzrokiem i parsknęła na koniec.

Kurwa trzymajcie mnie, bo zaraz nie wytrzymam.

– To ciekawe, bo jeszcze parę dni temu Five pieprzył się ze mną, a z tego, co wiem, to był już z tobą. Czyżbyś mu nie wystarczała?– No i nie wytrzymałam. Byłam zła, ale w sumie to nie żałuje tego, co jej powiedziałam. Uważam, że Five sam powinien jej o tym powiedzieć, bo w końcu jest jej chłopakiem.

– Uważaj, bo ci kurwa uwierzę. Niby dlaczego Five miałby się ruchać z kimś takim jak ty, skoro ma mnie?– Ups chyba się jej nie spodobało to, co jej powiedziałam. No cóż, bywa.

– Nie wiem, ale możesz się go zapytać, bo właśnie tu idzie.– Wskazałam palcem na zielonookiego, który był za Jane. Dziewczyna odwróciła się w stronę chłopaka i rzuciła mu gniewne spojrzenie.

– Czy to prawda, że się z nią pieprzyłeś?– Wskazała na mnie palcem, a ja uśmiechnęłam się wrednie do Five.

Jeżeli on myśli, że będę chodzić pod jego dyktando, to jeszcze nie wie, jak bardzo się myli.

– To ja może zostawię was samych.– I po prostu poszłam sobie do pokoju, zostawiając ich samych z wieloma wątpliwościami, a właściwie to zostawiając Jane z wątpliwościami.

Five pov

— Powiedz mi czy to wszystko prawda! — Nie odezwałem się ani słowem. Nie chciałem jej okłamywać ani zranić, ale prawda jest taka, że po tamtym wybryku na dachu nie mogę przestać myśleć o tej pięknej blondynce. O jej słodkich ustach, które tak bosko całują. O jej cudownych oczach, które wpatrywały się we mnie tak intensywnie. O jej pięknym śmiechu.

Kurwa czemu Anna aż tak zawróciła mi w głowie.

– Odpowiesz mi czy nie!– Jane zaczęła krzyczeć, a z jej oczu zaczęły wypływać łzy.

– Chodźmy do pokoju. Nie każdy musi słuchać naszych kłótni.– O dziwo Jane poszła za mną bez zbędnych pytań. Zamknąłem za nami drzwi, a ona znowu zaczęła krzyczeć.

Czyli nici ze spokojnej rozmowy.

– Zrobiłeś to kurwa czy nie!–

– Tak...to był jeden raz. Nigdy więcej cię nie zdradziłem.– Jane chwile na mnie patrzyła, po czym uderzyła mnie z całej siły w twarz.

– Dlaczego! Dlaczego kurwa to zrobiłeś!– Dziewczyna zaczęła uderzać w moją klatkę piersiową.

– Nie wiem. Przepraszam, nie powinienem ci tego robić, ale...zrozum ja i Anna byliśmy ze sobą przez jakiś czas i nie potrafię tak udawać, że pomiędzy nami nigdy nic nie było.– Złapałem ręce Jane, która była cała roztrzęsiona. Nie chciałem jej zranić, ale nie mogę też wiecznie jej okłamywać.

– Powiedz co takiego ma ona, czego nie mam ja!– Milczałem. Nie chciałem, żeby właśnie w tym momencie wyszło to, że chyba przez cały czas czuje coś do Anny. Z jednej strony cieszyłem się, że to wszystko wyszło na jaw, ponieważ nie musiałem już okłamywać Jane, a z drugiej strony zastanawiam się, dlaczego Anna wszystko jej powiedziała.
– No odpowiedz mi!–

– Nie mogę, bo gdybym to zrobił, mogłabyś pomyśleć, że nie jesteś wyjątkową i wspaniałą osobą, co nie jest prawdą.–

– Masz mi powiedzieć, dlaczego to ją wolisz, rozumiesz! Nie okłamuj mnie już!–

– Sam nie wiem... Anna ma cudowny uśmiech i jeszcze piękniejszy śmiech. W jej oczach po prostu nie da się zakochać, a gdy jest, blisko mnie czuje jak przechodzi mnie ciepło po całym ciele.–

Kurwa czy ja naprawdę tak myślę. I czy naprawdę mówię to wszystko mojej chyba już ex dziewczynie?

– Jesteś okropny! Nienawidzę cię! Wszystkich was nienawidzę. Zniszczyłeś mi życie!– Jane wybiegła z hukiem z domu, a ja postanowiłem przejść się do Anny, by spytać się jej, dlaczego powiedziała jej o tym, co wydarzyło się na dachu. Teleportowałem się do pokoju dziewczyny, która aktualnie czytała jakąś książkę.

– Dlaczego to zrobiłaś?– Spytałem bez żadnych emocji.

– Sama nie wiem. Po prostu nie lubię tej rudej zołzy, więc czemu miałabym tego nie zrobić?–

Eight pov

– A może ty po prostu jesteś zazdrosna.– Five uśmiechnął się cwanie, a mnie aż wmurowało.

Czy ja naprawdę jestem zazdrosna? Nie No raczej nie...chociaż z drugiej strony.

– Że niby ja zazdrosna? Nigdy w życiu. Wyjaśniliśmy już tę sprawę. Ja nic do ciebie nie czuję. –

Chyba potrafię całkiem nieźle kłamać.

– Na pewno? Bo mi się wydaje, że jest inaczej.–

– To źle ci się wydaje. A teraz wyjdź z mojego pokoju, ponieważ chce się przebrać.–

– Daj spokój, przecież widziałem cię już bez ubrań i to nie jeden raz.– Powiedział, uśmiechając się jeszcze bardziej.

– To nie podlega dyskusji.–

Five niechętnie wyszedł z pokoju, a ja przebrałam się tylko po to, aby nie było niepotrzebnych pytań, po czym znowu położyłam się do łóżka i kończyłam czytać książkę.

Haj😏 Wracam po chwilowej przerwie ponieważ wena mnie opuściła, dlatego też nie wiem na jak długo wracam, ale mam nadzieje, że jakoś to będzie.
Jak wam się w ogóle podobał rozdział?

Miłego dnia/nocy😚

Hate or Love //Five Hargreeves// cz.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz