ℝ𝕠𝕫𝕕𝕫𝕚𝕒𝕝ł 𝟙𝟟

408 25 51
                                    



- KILKA TYGODNI PÓŹNIEJ -

– Zatrzymaj się!– Słyszałam jak, policja za mną krzyczała, ale ja nie miałam zamiaru się zatrzymywać. Wręcz przeciwnie zaczęłam biec jeszcze szybciej, żeby mnie nie zatrzymali.

Byłam ścigana za liczne kradzieże i inne tego typu. Niestety moje życie w latach 60'tych nie powiodło się tak, jak planowałam i nie zostałam zwyczajnym obywatelem Dallas.

Nie raz próbowano mnie wrobić w morderstwo, jednak nigdy nie mieli dowodów przeciwko mnie, co było logiczne, bo nikogo nie zabiłam. No prawie nikogo, ale to historia na inny dzień.

– Stój Evans. Przecież i tak nam nie uciekniesz!– Krzyczeli za mną. Musiałam przedstawić się wszystkim innym imieniem, ponieważ głupie i nierozsądne byłoby, gdybym będąc poszukiwaną przez komisję, przedstawiałabym się swoim prawdziwym imieniem i nazwiskiem.

Mieli racje. Miałam małe szanse na to, że im ucieknę, ale nie zamierzałam poddać się bez spróbowania, bo być może tym razem mi się uda.

Jak to się mówi nadzieja matką głupich i już po paru minutach zaczęło brakować mi sił, przez co znacznie zwolniłam, ułatwiając im złapanie mnie.

– Oj Evans, Evans przecież i tak wiedziałaś, że cię złapiemy, więc po co były te marne próby i marnowanie naszego czasu?– Spytał jeden z policjantów, skuwając mnie w międzyczasie kajdankami.

Znałam go doskonale, bo to nie pierwszy raz, kiedy jestem aresztowana. Byłam aresztowana za kradzież w pewnym małym sklepie.

– A ty Cooper, po co mnie zakuwasz skoro i tak wiesz, że nie będę próbowała uciec.– Uśmiechnęłam się sztucznie do policjanta, który wsadził mnie do radiowozu.

– Nigdy ci się to nie znudzi?– Wypytywał (Jak coś to na razie tu jest tylko jeden policjant~ Autorka)

– Raczej nie.–

– Pamiętam jak, pierwszy raz cię złapaliśmy i obiecywałaś nam, że to się nigdy nie powtórzy. I co teraz pewnie Blake znowu uratuje ci dupę (Jak coś to Blake to ten policjant z poprzedniego rozdziału, który pomógł Anie znaleźć mieszkanie~ Autorka) i za parę godzin będziesz wolna. Masz szczęście, że on ma takie dobre serce i po prostu jest mu ciebie żal, bo zostałaś tu sama. Gdyby nie on odsiadywałabyś już swój cholernie długi wyrok za morderstwo.–

– Już ci mówiłam Cooper, że nikogo nie zabiłam. Robiłam w życiu złe rzeczy, ale nie zabijałam.– Odpowiedziałam z nutą irytacji w głosie, bo pomimo uniewinnienia to wszyscy i tak myślą, że to zrobiłam.

– Mów co chcesz, ale święta to ty nigdy nie byłaś, więc nie mam podstaw, by ci wierzyć.– W tym czasie do radiowozu wsiadł drugi policjant. Był nowy i jeszcze go dobrze nie znałam, ale mogłam stwierdzić, że wygląda na sztywniaka.

– Co z nią robimy?– Zapytał ten nowy.

– Jak to co? Aresztujemy ją.–

– Marnujecie swój czas.– Zaśmiałam się. –Dobrze wiecie, że tak zaraz wyjdę.–

– Może tak, ale zawsze mam nadzieje, że nadejdzie dzień, w którym Blake się nad tobą nie zlituje.– Odezwał się Cooper i chwile później ruszyliśmy w kierunku komisariatu.

Hate or Love //Five Hargreeves// cz.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz