ROZDZIAŁ 6

1.6K 65 8
                                    

- Coś mi wypadło, sorry? A to frajer! – pisnęła wściekle Danielle.

Następnego dnia zostałam napadnięta przez swoich przyjaciół. Od razu chcieli wiedzieć szczegóły, których nie było. Nadal czułam złość na Gavina, więc by uwolnić z siebie trochę negatywnych emocji postanowiłam opowiedzieć od początku do końca całą sytuację z Gavinem.

Trochę mi ulżyło widząc reakcje przyjaciół. Shawn zaczął kląć na Gavina, a Danielle rozemocjonowana tworzyła plany zemsty. W ostatniej chwili powstrzymałam ją od tego, każąc wziąć głęboki oddech.

Przetarłam zmęczoną twarz i oparłam się plecami o szafki. Mój wzrok wędrował między uczniami, szukając przystojnej twarzy Gavina. Chciałam go zaczepić, wyjaśnić (czytaj: nawrzucać mu) tą sytuację i móc ze spokojną duszą go sobie odpuścić. Jak na złość nie było go, co tylko spowodowało w mojej głowie wir myśli.

Zerknęłam na przyjaciół, którzy patrzyli na mnie smutnym wzrokiem. Przewróciłam oczami. Może wczoraj miałam fatalny humor przez tą sytuację, ale postanowiłam sobie dać spokój. Nie lubiłam być w takim stanie zwłaszcza, że wiązał się z wieloma nieprzyjemnymi wspomnieniami.

- Przeżyję to, naprawdę – zapewniłam, chcąc uspokoić przyjaciół. – Wczoraj czułam się okropnie, ale przeszło mi. Po prostu jestem rozczarowana. Byłam święcie przekonana, że w małym stopniu znam Gavina – wzruszyłam ramionami, czując mały ciężar na swoim zakochanym sercu.

Potarłam mostek chcąc wyzbyć się tego uczucia. Poczucie zawodu towarzyszyło mi cały czas. Nie do końca wiedziałam jak sobie z nim poradzić. Ale wiedziałam, że to minie. To była kwestia czasu, który potrafił być jednak najgorszym wrogiem.

Przyjaciel westchnął.

- Przykro mi, że nas przy tobie nie było.

Rozczuliłam się i przytuliłam ich oboje. Byli ostatnimi ludźmi na świecie, którzy powinni czuć się winni.

- Spokojnie, pomógł mi Corbin. Podwiózł mnie do domu i lekko opanował wczorajszą złość, ale pewnie wynikało to z faktu, że o mało nie rozbiłam szyby w jego aucie... - mówiłam, gdy poczułam na ustach dłoń Danielle.

- Hm, hm, hm? – burczałam w jej rękę niezrozumiałe słowa, co miały oznaczać: co do cholery?

Spojrzałam na nich. Mieli oczy jak spodki, a ich mina wyrażała ogromny szok. Śmiałam się, po czym odsunęłam dłoń dziewczyny od swoich ust.

- O co wam chodzi? Patrzycie na mnie jak na kosmitę – zażartowałam, ale ich twarze nie zmieniły wyrazu. Uniosłam do góry brew. – Okej, to się robi dziwne...

Shawn pierwszy się otrząsnął. Podszedł do mnie, obejrzał moją twarz z każdej strony, kręcąc moją głową na boki, po czym położył dłoń na moim czole. Mruknął coś pod nosem, patrząc z niedowierzaniem na Danielle.

- Nie ma gorączki – stwierdził.

Tym razem to ja spojrzałam na niego jak na kosmitę.

- Raczej. A teraz mi wyjaśnijcie, o co wam do diabła chodzi?

Odezwała się niepewnym głosem Danielle.

- Corbin cię podwiózł? I pomógł? – przyłożyła dłoń do buzi. – Co tu zaczyna się dziać?

Uderzyłam się w czoło, kręcąc głową. Nie mogłam uwierzyć, że to tak bardzo wywarło wrażenie na moich przyjaciołach. Faktycznie, ja też wczoraj czułam się nieswojo z taką wersją Corbina, ale szczególnie mi nie przeszkadzała. Nawet ją polubiłam do momentu, w którym wrócił stary on. W takich chwilach włączałam swoją niechęć do niego, od razu zastanawiając się na ile lat zostanę skazana za morderstwo z premedytacją. Cóż, cel uświęca środki, prawda?

MORE THAN HATEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz