Obudziło mnie łaskotanie w szyję. Gdy otworzyłam oczy, dostrzegłam Corbina, który siedział zgarbiony na krześle z wyprostowanymi nogami. Jego ręka spoczywała na zagłębieniu mojej szyi, bawiąc się pasemkiem moich włosów. Postanowiłam zmienić pozycję i jęknęłam głośno, gdy przez całe moje ciało przeszedł nieprzyjemny ból.
Corbin zerwał się nagle, patrząc na mnie ze strachem. Miał podkrążone oczy od niewyspania oraz ilości zmartwień. Jego oczy nie błyszczały, pokryły się mgłą. Trzymał się ledwo na nogach, a mimo to tu siedział.
- Co się stało? – spytał, nie odrywając ode mnie spojrzenia.
Skrzywiłam się, gdy po moim ciele przebiegł nieprzyjemny prąd.
- Krzywo siedziałam i boli mnie dosłownie wszystko – mruknęłam żałośnie, powoli odrywając się od Corbina i prostując plecy. Oparłam głowę o ścianę, przymykając oczy. Byłam równie padnięta na jakiego wyglądał chłopak.
Na jego twarzy pojawiło się zrozumienie, po czym zachichotał. Przewróciłam oczami, masując swój kark.
- Jesteś wygodną poduszką, póki nie leży się na tobie w nienaturalnej pozycji do spania – przyznałam.
- Ty za to nie należysz do tych słodko śpiących dziewczynek – pstryknął mnie w nos. Zamrugałam zaskoczona. – Chrapiesz, królewno.
Otworzyłam szerzej oczy i zarumieniłam się. Widząc moją reakcję, Corbin zaczął się śmiać, a ja uderzyłam go w ramię. Sięgnęłam do kieszeni dresów i wyciągnęłam telefon. Zerknęłam na zegarek. Byliśmy tu od ponad trzech godzin. Za parę godzin będzie dzwonił mój budzik. Postanowiłam go wyłączyć i napisać do mamy krótką wiadomość o tym co się stało i gdzie byłam.
Corbin przejechał dłonią po włosach, zerkając na mnie.
- Co robisz? – kiwnął głową w kierunku mojego telefonu.
Nie patrząc na niego, odpowiedziałam.
- Piszę do mamy. Nie chcę by wpadła w panikę jak zobaczy, że nie ma mnie w łóżku – wyobraziłam sobie jej minę i mimowolnie zachichotałam. – Pomyśli, że uciekłam na jakąś imprezę, za co dostałabym kolejne dwa tygodnie szlabanu. I osobną karę od taty, że nie poszłam do szkoły.
Corbin zmarszczył brwi.
- Ale ty się wybierasz na lekcje, prawda? – zagadnął, patrząc na mnie dziwnie.
Zamrugałam zaskoczona, odwracając wzrok od telefonu.
- Oczywiście, że nie. Nie zostawię cię samego – oznajmiłam poważnie.
Corbin westchnął, przymykając oczy. Jego ramiona opadły ciężko, a na twarzy pojawiło się kolejne zmartwienie. Podrapał się nerwowo po brodzie, po czym złapał mnie za rękę, skupiając na niej spojrzenie.
- Stormi... - zaczął, ale przerwałam mu.
- Nie, nie namówisz mnie. Po pierwsze jestem zbyt zmęczona by siedzieć i zapisywać jakieś hieroglify z matematyki. Po drugie nie będę wstanie myśleć o niczym innym niż ty, który tu siedzi nie spuszczając wzroku z sali szpitalnej – wyjaśniłam tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Chłopak, uniósł do góry ręce w geście poddania i opadł na krzesło. Nie zamierzał ze mną dyskutować, a mnie zastanawiało czy to dlatego, że usłyszał mój jawny sprzeciw czy nie miał siły ze mną walczyć. Obstawiałam jedno i drugie.
Dostałam wiadomość od mamy, którą najpewniej obudziłam swoim SMS-em. Odpisała, że mam się nie przejmować i w razie potrzeby dzwonić. Uśmiechnęłam się pod nosem, przypominając sobie jak moja mama przyjaźniła się z Evelyn. Były nierozłączne, aż do pewnego momentu, kiedy przestały prawie ze sobą rozmawiać. Nigdy nie pytałam mamy o konkretny powód. Sądziłam, że po prostu ich drogi się rozeszły.
CZYTASZ
MORE THAN HATE
Teen FictionGdy nasze demony zaczynają łapać nas w swoje sidła, ciężko się z nich wydostać. Walka jest naprawdę trudna i często nie potrafimy sobie sami poradzić. Każdy z nas potrzebuje swojej gwiazdy w nocy, tej jedynej, która będzie świecić tylko dla nas. Opo...