ROZDZIAŁ 20

1.4K 54 20
                                    

Od tamtego wydarzenia minęło parę dni. Corbin całe dnie przesiadywał u mamy, która ledwo wyganiała go do szkoły. Również odwiedziłam ją dwukrotnie w czasie, gdy jej syna nie było w pobliżu. Chciałam z nią pogadać na spokojnie, a przy Corbinie było to niemożliwe. Panowała między nami napięta atmosfera po tym jak zapytałam go o ojca. Udawaliśmy, że nic się nie stało, chociaż rodzice i Arris dziwnie na mnie patrzyli, gdy opowiedziałam im o całej tej sytuacji. Postanowiłam to jednak zignorować i zrzucić na relację jaka mnie łączyła z chłopakiem.

Mama również wybrała się do Evelyn. Po pierwszych odwiedzinach, które trwało ponad kilka godzin, wróciła z czerwonymi oczami. Okazało się, że wiele sobie wyjaśniły, nie opanowując łez. Od tamtej pory dużo ze sobą rozmawiały, a mama miała ją na oku, dzięki czemu Corbin mógł złapać trochę oddechu.

Corbin wręcz u nas mieszkał, od kiedy mój brat wrócił z wycieczki. Mijaliśmy się bez słowa. Nie umieliśmy poradzić sobie z tym, że tej nocy zbliżyliśmy się do siebie. Tak bardzo to nas przestraszyło, że cofnęliśmy się do momentu, w którym ze sobą nie rozmawialiśmy. Czułam się wykorzystana i zraniona, ale postanowiłam nie dawać tego po sobie poznać.

Wsuwałam stopy w swoje czarne botki na obcasie, spoglądając na swoje odbicie. Wzięłam głęboki oddech, gładząc dłońmi swój biały, zapinany sweterek, który wyglądał uroczo w połączeniu z zwykłymi, granatowymi dżinsami. Lekko roztrzepałam swoje rozpuszczone włosy i zagryzłam wargę, by ukryć uśmiech podniecenia na myśl o kolejnej randce z Gavinem.

Między nami było coraz lepiej. Bardzo się zbliżyliśmy, a każdy wolny moment poświęcaliśmy sobie. Nie ułatwiał nam fakt, że był współkapitanem drużyny koszykarskiej, ale dawaliśmy radę. Większość przerw spędzaliśmy ze sobą sami lub z naszymi przyjaciółmi. Nie obyło się bez pieszczot, które coraz bardziej roztapiały moje serce.

Chowając telefon do kieszeni, rozejrzałam się dookoła sprawdzając czy miałam wszystko. Podskoczyłam przestraszona, gdy dostrzegłam Corbina opierającego się o ścianę na przedpokoju.

Wypuściłam powietrze ze świstem, patrząc zła na niego.

- Mam dość twojego skradania się – przyznałam, zaciągając na dłonie rękawy sweterka.

Corbin udał zaskoczony wyraz twarzy.

- Wow, to pierwsze słowa jakie wypowiedziałaś do mnie odkąd rozeszliśmy się w szpitalu. Jak zwykle jesteś niezwykle urocza – sarknął, łapiąc się teatralnie za serce.

Przewróciłam oczami, wyglądając na dwór przez małe okienko.

- Nie mam ani czasu ani ochoty na twoje żarty. Idź do Arrisa, do którego chętnie się odzywasz – powiedziałam, unosząc do góry brew.

Włożył ręce do kieszeni, po czym zrobił krok w moją stronę.

- A ty jak zwykle z jakimiś wyrzutami – zmrużył oczy.

Przechyliłam w bok głowę, patrząc na niego spod rzęs.

- Nie, ale nie lubię być wykorzystywana.

Corbin parsknął śmiechem.

- A to zabawne, bo lecisz w ramiona tego, który bawi się tobą najbardziej.

Poczułam, że jakikolwiek współczucie, które czułam w stosunku do Corbina wyparowało. Miałam po dziurki w nosie podważania tego z kim się spotykałam. Nie było ludzi idealnych, wiedziałam to. Ale istnieli tacy, którzy się starali i tacy, którzy uważali, że im się wszystko należało. Gavin był w tej pierwszej grupie, a Corbin w drugiej. I nie miałam zamiaru kłócić się z kimś takim.

MORE THAN HATEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz