ROZDZIAŁ 33

1.3K 61 10
                                    

- Nie masz ze mną szans! – krzyknęłam zwycięsko, skupiając spojrzenie na grze przede mną.

Arris prychnął, trącając mnie łokciem.

- Cienias!

Posłałam mu groźne spojrzenie.

- Chciałbyś – po czym zaczęłam klikać odpowiednie guziki na kontrolerze, gdy Arris zaczął mnie wirtualnie atakować.

Jak widać moje stosunki z bratem wróciły do normy. Oboje staraliśmy się zapomnieć o kłótni, która miała miejsce dwa tygodnie temu. Gdy dopuściłam do siebie Arrisa, bardzo mi pomógł wyjść znów na prostą. Czując przez to wyrzuty sumienia, przeprosiłam go jakiś czas temu za swoje słowa. Zrobił to samo i oboje czuliśmy się zdecydowanie lepiej.

Gdy na telewizorze pojawił się komunikat, że przegrałam, Arris uśmiechnął się wrednie.

- Mówiłem, że jesteś kiepska!

Fuknęłam pod nosem, a następnie pacnęłam go w ramie.

- Jeszcze jedna runda. Muszę się zrewanżować.

- Zgodzę się, jeśli przyjmiesz tytuł przegranej i skoczysz po colę – wyszczerzył zęby patrząc wprost na mnie.

Przewróciłam oczami, ale kiwnęłam głową. Przechodząc obok niego, poczochrałam jego włosy, za co pokierował parę wyzwisk w moją stronę. Dwie minuty później wróciłam z dwiema puszkami napoju i rozpoczęliśmy drugą rundę. Tym razem przyłożyłam się do niej jeszcze bardziej, wkładając w to swoją wściekłość za ten zwycięski uśmiech Arrisa.

Być może miało to swój sens, bo dosłownie chwilę potem pokazała się wielka ikona z moją nazwą użytkownika i pucharem z numerem jeden. Wyrzuciłam ręce do góry, wydając z siebie okrzyk radości.

- I kto tu jest cienias? – wytknęłam i tym razem to ja uśmiechnęłam się zwycięsko.

Arris przybrał ponury wyraz twarzy i machnął ręką.

- Dobra, nie ciesz się tak bardzo. Jest remis – wymruczał, załączając znów grę.

Poprawiłam kucyk na czubku swojej głowy.

- To się zaraz zmieni – uniosłam do góry wyzywająco brew, gdy w tej samej chwili rozległ się dźwięk dzwonka. Spojrzałam znacząco na brata. – Przegrałeś, idziesz otworzyć.

Chłopak westchnął ciężko, naśladując mnie. Zachichotałam na widok jego krzywej twarzy i rozsiadłam się wygodnie na kanapie. W tym samym czasie Arris poszedł otworzyć drzwi, by chwilę potem dotarł do mnie zdziwiony głos brata oraz Corbina.

Zagryzłam wargę, starając się ukryć uśmiech. Nie sądziłam, że tak będę reagować na jego przyjście. Oparłam się ramieniem o plecki kanapy, wychylając się lekko.

- Jednak potrafisz używać dzwonka – zażartowałam, nawiązując do swoich słów sprzed paru miesięcy.

Moja radość wyparowała w tym samym momencie, gdy Corbin wszedł do salonu. Konsola wypadła mi z rąk, a w oczach pojawiły się łzy. Czym prędzej zeszłam z kanapy i podeszłam do chłopaka, który ledwo trzymał się na nogach.

- Corbin... - wyszeptałam ledwo słyszalnie, ostrożnie łapiąc go za pokrwawione policzki. – Co ci się stało?

- To nic takiego... - odpowiedział od razu, jakby to była jego typowa wymówka.

Skrzywił siępod wpływem mojego dotyku i przymknął oczy. Ten widok rozerwał mi serce. Brunet miał prawie całą twarz we krwi, a w niektórych miejscach już pojawiały się sińce. Jego knykcie były pozdzierane, a on sam chwiał się. Łapiąc go ostrożnie za poharataną dłoń, zaprowadziłam powoli na kanapę. Krzywił się przy każdym ruchu.

MORE THAN HATEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz