Od tamtego dnia wszystko się zmieniło. Corbin zrobił obdukcję, po czym razem z mamą pojechali zgłosić sprawę na policję. Wszystko ciągnęło się przez wiele godzin, ale skończyło się najlepiej jak mogło. Mama Corbina wystąpiła o zakaz zbliżania się, po czym z pomocą mojej rodziny wyrzuciliśmy tatę Corbina z ich domu. Gdy wszystko się skończyło, Evelyn wpadła w ramiona swojego syna, płacząc z radości i spokoju jaki odczuła po raz pierwszy od wielu, długich lat.
Razem z Arrisem zostaliśmy u nich na noc na wszelki wypadek, gdyby ojciec Corbina wpadł na pomysł by tu wrócić. Gdy tylko Evelyn padła zmęczona spać, zajęliśmy się Corbinem, który w pewnym momencie pękł i nie mógł pohamować łez szczęścia.
Po raz pierwszy zobaczyłam błogość w spojrzeniu Corbina. I niesamowicie cieszyłam się na myśl, że już tak miało być. W końcu nadeszła chwila dla niego, w której nie był nikim więcej niż zwykłym nastolatkiem.
***
Podskoczyłam przestraszona, gdy ni stąd ni zowąd obok mojej szafki pojawiła się postać uśmiechniętego Corbina.
- Przestań mnie straszyć! – pisnęłam, uderzając go w ramię.
Zaśmiał się, a gdy sięgnęłam po swoją torbę, Corbin wyrwał mi ją z ręki, rzucając na nią okiem. Mlasnął zniesmaczony.
- Masz kiepski gust – oznajmił, posyłając mi rozbawione spojrzenie.
Przewróciłam oczami, po czym trzasnęłam drzwiczkami od szafki. Właśnie skończyłam kolejny, taki sam tydzień szkoły i potrzebowałam odpocząć. Dlatego czym prędzej zabrałam chłopakowi swoją własność, a następnie pokierowałam się do wyjścia.
Cóż raczej miałam marne szanse na wyminięcie koszykarza. W mgnieniu oka znalazł się przede mną, przyszpilając mnie do ściany. Oparł się o nią po obydwóch stronach mojej głowy, zamykając mnie w pułapce.
Kiedy już miałam go skrzyczeć za jego zachowanie, spojrzałam w oczy chłopaka. Nie było w nich dumy i arogancji jak przed chwilą. Kryła się radość i coś czego nie potrafiłam odgadnąć. Dosłownie rozpłynęłam się w jego wzroku.
- Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia – zaczął chropowatym głosem, od którego dostałam ciarek.
Uniosłam do góry brew, słysząc w jego głosie wahanie.
- Ale? – spytałam, będąc pewna, że coś się jeszcze kryło.
Posłał mi ostrożny, ale typowy dla siebie uśmieszek.
- Ale to niespodzianka i musisz mi zaufać... - oznajmił zawstydzony.
Gdy on nerwowo drapał się po głowie, ja uśmiechnęłam się szeroko. Uwielbiałam patrzeć na prawdziwego Corbina. Był niesamowicie ciekawą i kochaną osobą, która próbowała ukryć te cechy pod maską bad boy'a. Tym bardziej widok szczerego oraz zawstydzonego Corbina był jak miód dla moich oczu.
Wzięłam głęboki oddech, posyłając mu radosny uśmiech
- Choć sama się sobie dziwię, to ufam ci bardziej niż kiedykolwiek bym pomyślała – przyznałam.
Nie odpowiedział nic. Jednak promyczki szczęścia w jego oczach wyjaśniały wszystko. A gdy czuło złapał mnie za rękę, co jakiś czas zerkając z tajemniczym uśmiechem, czułam jakbym unosiła się ponad ziemią.
***
- Gdzie my właściwie jedziemy? – spytałam, rozglądając się na boki. Okolica wydawała mi się wyjątkowo znajoma, choć byłam w stu procentach pewna, że nigdy tędy nie przejeżdżałam
CZYTASZ
MORE THAN HATE
JugendliteraturGdy nasze demony zaczynają łapać nas w swoje sidła, ciężko się z nich wydostać. Walka jest naprawdę trudna i często nie potrafimy sobie sami poradzić. Każdy z nas potrzebuje swojej gwiazdy w nocy, tej jedynej, która będzie świecić tylko dla nas. Opo...