ROZDZIAŁ 15

1.5K 62 67
                                    

Rano obudziłam się w cudownym humorze. Wspomnienie randki z Gavinem sprawiało, że na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech. To jak zachowywał się w stosunku do mnie i jak bezproblemowo zrozumiał, że potrzebuję czasu, powodowało ciarki. Gavin był bliski ideału.

Szybko ogarnęłam się i ubrałam w luźne ubrania. Czarne dresy i biały podkoszulek na ramiączkach idealnie się sprawdzały w tym temacie. Cała w skowronkach sięgnęłam po telefon, chowając go do kieszeni spodni i zeszłam na dół.

Skierowałam się do kuchni, zastanawiając się co zjeść na śniadanie. Stwierdzając, że nie miałam ochoty nic sobie gotować, sięgnęłam z szafki miskę oraz płatki śniadaniowe, które potem zalałam zimnym mlekiem.

Sięgnęłam z szuflady łyżkę i pochylając się nad blatem, zaczęłam jeść swoje jakże ambitne śniadanie. Przeglądając portale społecznościowe, uśmiechnęłam się szeroko, gdy dostałam wiadomość od Gavina.

Od Gavin:

Miałem sen z nami. Był tak samo cudowny jak nasze wczorajsze spotkanie.

Zagryzłam wargę, choć ten gest i tak nie potrafił ukryć mojego ogromnego uśmiechu. Zarumieniłam się po korzonki włosów, ciesząc się jak dziecko.

Do Gavin:

Skłamię, jeśli powiem, że nie uważam tak samo. Nie ukrywam, że wiesz jak rozkochać w sobie kobietę 😉

Dosłownie kilka sekund później dostałam odpowiedź.

Od Gavin:

To dopiero początek tego co potrafię, skarbie.

Dosłownie czułam formujący się na jego ustach zadowolony z siebie samego uśmieszek.

Do Gavin:

W takim razie trzymam cię za słowo.

Po chwili zastanowienia dodałam.

Do Gavin:

Skarbie.

Nagle usłyszałam obok siebie głos brata.

- Och błagam powiedz, że nie wymieniasz z nim seks-wiadomości w naszej kuchni – wzdrygnął się, a ja przewróciłam oczami na jego zboczone myśli. – No co?

Dokończyłam swoje śniadanie, po czym schowałam do zmywarki brudne naczynie. Spojrzałam na brata, próbując ukryć rozbawienie.

- Wy faceci myślicie tylko o jednym – oznajmiłam, rzucając się na kanapę.

Usłyszałam oburzenie ze strony Arrisa, który poszedł w moje ślady.

- No przykro mi, że twoja mina wskazywała na jedno! – bronił się, zarzucając rękę na oparcie kanapy.

Uniosłam do góry brew.

- Moja mina była normalna!

- Czyżby? Czy to... - nagle dziwnie się wygiął, mocno zagryzając dolną wargę. Jego oczy stały się ogromne, przy czym dziwnie ułożył dłonie. Wyglądał jak podniecona kaczka. - ... twoim zdaniem jest normalna mina?

Nie mając nic na swoją obronę, naburmuszyłam się. Uderzyłam Arrisa w bok, na co skulił się, wydając z siebie jęk.

- Kiedy brak ci argumentów bijesz ludzi?

Udawałam, że się zastanawiam.

- Tylko ty jesteś taki wyjątkowy i masz ten zaszczyt – powiedziałam nonszalancko.

MORE THAN HATEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz