- Jeśli ktokolwiek mnie zapyta czemu nie ma mnie w łóżku o pierwszej nad ranem, powiem, że mnie porwałeś – ostrzegłam Corbina, kuląc się fotelu.
Przez cały następny dzień nie potrafiłam wyrzucić z głowy chłopaka i tego jak mnie całował. Udawaliśmy jednak, że poprzedniej nocy do niczego nie doszło, co było niesamowicie trudne, bo dosłowne każda cząstka mnie błagała o więcej.
Corbin uśmiechnął się szelmowsko, po czym położył dłoń na moim udzie, ściskając je mocniej. Wyprostowałam się na siedzeniu, wciągając oddech. Zauważył moją reakcje, co tylko pogłębiło jego zadowolenie.
- Nie uwierzą ci. Jeśli miałbym być szczery to nie wiem czy twoja rodzina nie posądziłaby ciebie o porwanie mnie – zażartował.
Mlasnęłam niezadowolona.
- Najsmutniejsze jest to, że masz rację – przyznałam niechętnie. Spojrzał na mnie pełen zaskoczenia. Wzruszyłam ramionami, przyglądając się mu. – Co?
- Przyznałaś mi rację – wyjaśnił, a ja przewróciłam oczami. – Chyba ten pocałunek coś namieszał w twojej główce.
Pokręciłam z niedowierzania głową.
- Masz wybujałe ego – stwierdziłam, wyglądając za okno.
Corbin zatrzymał samochód, po czym wysiadł z niego. Obszedł pojazd i będąc po mojej stronie, otworzył drzwi. Pochylił się, spoglądając głęboko w moje oczy. Zagryzłam wargę pod wpływem jego spojrzenia.
- Wiem, że je lubisz – mrugnął do mnie.
Już miałam odpowiedzieć coś chamskiego, gdy nagle poczułam jak musnął dłonią po całej poziomej długości pasa bezpieczeństwa. Westchnęłam głośno, a mój oddech przyspieszył. Corbin nie odrywał ode mnie wzroku. Dotarł do klamry, po czym wcisnął w niej guziczek, a pas zwinął się gwałtownie ze świstem. Corbin jednak nie wyprostował się. Jego przystojna twarz znajdowała się na wprost mojej. Owiał mnie przyjemny zapach chłopaka, który zawsze mnie rozluźniał.
Swoje dłonie oparł po obu stronach siedzenia. Spojrzeniem przeskoczył na moje usta. Przejechał koniuszkiem języka po dolnej wardze, po czym wymruczał coś pod nosem. Nie byłam jednak w stanie wyłapać co powiedział, zbyt skupiona na jego ustach.
- Mam cholerną ochotę cię znów pocałować – wyznał warcząc.
To zrób to i ulżyj nam obojgu! – pomyślałam.
- Ale jeszcze nie teraz – oznajmił, odsuwając się.
Poczułam nieprzyjemny chłód. Westchnęłam niezadowolona, po czym złapałam za rękę Corbina, którą wystawił w moim kierunku. Wysiadłam z samochodu, rozglądając się na boki. Dookoła panował półmrok, który oświetlała jedna, ledwo żarząca się żarówka w lampie ulicznej.
Corbin pociągnął mnie lekko za rękę sprawiając, że przysunęłam się do niego. Złapał mnie za dłoń, splatając ze sobą nasze palce. Starał się ukryć uśmiech radości, gdy nie wyrwałam ręki z uścisku. Zaczęliśmy iść w ciszy, która nie była oznaką czegoś złego. Wręcz przeciwnie, nadawała przyjemnego klimatu.
- Tam idziemy? – spytałam po chwili, wskazując na surowy stan budynku, który wyłonił się na końcu ulicy.
Corbin kiwnął głową, a w jego oczach błysnęła ekscytacja. Uśmiechnęłam się lekko i grzecznie maszerowałam za chłopakiem.
Po chwili znaleźliśmy się na miejscu. Przed nami znajdował się niedokończony biurowiec, który miał co najmniej cztery piętra. Dawno nikogo tu nie było. Świadczyła o tym przechylona i pomazana tabliczka z informacjami o budowie oraz wysoka trawa, która prawdopodobnie nigdy nie miała kontaktu z kosiarką.
CZYTASZ
MORE THAN HATE
Teen FictionGdy nasze demony zaczynają łapać nas w swoje sidła, ciężko się z nich wydostać. Walka jest naprawdę trudna i często nie potrafimy sobie sami poradzić. Każdy z nas potrzebuje swojej gwiazdy w nocy, tej jedynej, która będzie świecić tylko dla nas. Opo...