9 : rozumiem...

283 17 0
                                    

Rano obudziłam się sama w łóżku. Cała obolała przekręcałam się z boku na bok. Szczęście chciało, żebym akurat włożyła rękę pod poduszkę, czego zazwyczaj nie robię.

Wyjęłam z pod niej małą, złożoną na pół kartkę. Przetarłam oczy dłońmi, żeby się rozbudzić.

„Dzień Dobry, Księżniczko! Mam nadzieję, że znalazłaś tą kartkę, bo nie chciałem, żeby zrobiła to Alya lub któraś z twoich koleżanek. Możemy pogadać wieczorem na molo przy jeziorze? Będę czekał o 20:00."

Dopiero wtedy dotarło do mnie co się stało.

Szybko wstałam, co nie było dobrym pomysłem. Moje nogi były jak z waty, a żeby dojść do łazienki musiałam trzymać się ściany, aby nie upaść.

Chlusnęłam sobie zimną wodą w twarz, co mnie jeszcze bardziej rozbudziło. Patrząc w lustro przypomniałam sobie o obietnicy, którą złożyłam Fei przed wyjazdem.

Jeśli ona się o tym dowie to zabije i mnie, i Adriena. No i może też Alyę za to, że mnie nie pilnowała.

A właśnie : Alya.

Wyszłam na korytarz powoli odzyskując władzę w nogach. Zastałam tam czekającą na mnie przyjaciółkę.

- Jezu, Mari! Dobrze się czujesz? - spytała, bo trzymałam się ściany jakby było mi słabo.
- Tak... Wszystko w porządku. Możemy pogadać? Na osobności... - zaproponowałam wchodząc do pustego pokoju.

Dziewczyna ruszyła za mną i usiadła na swoim dawnym łóżku. Patrzyła na mnie jak na największe nieszczęście na planecie , ale podejrzewam, że właśnie tak wyglądałam.

Rozczochrane włosy,
Wielki biały podkoszulek,
Brak spodenek i bielizny pod spodem,
Zaczerwienione policzki.

To musiało wyglądać komicznie.

- Czemu spałaś tutaj? Obraziłaś się na nas za to, że poszłyśmy same nad jezioro? - zmartwiła się mulatka.
- Nie! No coś ty? Po prostu... Wczoraj się coś wydarzyło... - zaczęłam.

Alya usiadła po turecku i zrobiła minę, jakby czekała na najświeższe ploteczki.

- Ehh... Przespałam się z Adrienem. - próbowałam zastosować jego taktykę „brutalna szczerość".

Moja przyjaciółka zamarła w bezruchu z opadniętą szczęką. Bez słowa wstała, podeszła do drzwi i je zamknęła.

  - Co zrobiłaś?! - krzyknęła. Nie wiem czemu pomyślała, że zamknięcie drzwi uniemożliwi innym usłyszenie tego. Zapewne jej wrzaski dotarły, aż to tego opuszczonego domku przy końcu lasu, w którym bywała Lila.

Nie potrafiłam stwierdzić po jej minie w jakim jest nastroju.

- To... Co powiedziałam. Dziś wieczorem mamy o tym pogadać na molo... - pokazałam jej karteczkę, którą mi zostawił.

Alya przeczytała wiadomość i rzuciła mi się na szyję. Zaczęła się śmiać oraz płakać jednocześnie. Nie wiedziałam co zrobić, więc odwzajemniłam uścisk klepiąc ją przy tym po plecach.

- Chodź, prawowita kobieto! Idziemy zjeść królewskie śniadanie! - pociągnęła mnie za rękę. Ostatni raz nazwała mnie tak, kiedy powiedziałam jej o mojej pierwszej miesiączce w pierwszej klasie liceum. Następnym razem usłyszę to pewnie po narodzinach moich dzieci lub po menopauzie.

Zrobiła mi na szybko kilka naleśników, które polała ogromną ilością syropu klonowego. Dodała do tego wszystkiego bitą śmietanę, a potem i tak połowę zjadła. Nie byłam w stanie przyjąć tyle cukru na raz. Za to ona - tak. Świętowała to bardziej niż ja.

                             __________

Tak jak zapowiedział - tak zrobił.

  Zauważyłam kręcącego się w kółko blondyna na drewnianym molo. Słońce powoli chowało się za horyzontem, co nadawało romantycznego klimatu. Wokół nas nikogo nie było. Może byli zbyt zajęci przygotowywaniem się do jutrzejszej inspekcji nauczycieli.

Podeszłam bliżej chłopaka.
- Oh.. Marinette! - podbiegł i mnie przytulił. - Przepraszam, ale muszę to powiedzieć jak najszybciej. Ćwiczyłem to cały dzień...

- ... Na początek wybacz, że wyszedłem tak rano. Po prostu nie chciałem, żeby Alya znalazła nas w jednym łóżku. Obawiam się, że byłby to dla niej zbyt wielki szok, a poza tym nie dałaby nam długo pospać. - zaśmiał się. - Po drugie... Nie wiem jak w twoim przypadku, ale to był mój... pierwszy raz i przepraszam też za to, że ci o tym nie powiedziałem...

Te słowa wywołały u mnie niemałe zaskoczenie. Przypominając sobie wczorajsze zachowanie Adriena, nigdy bym nie powiedziała, że robi to po raz pierwszy.

Zrobił pauzę, aby zaczerpnąć powietrza.
- I po ostatnie : ... - momentalnie zwolnił tempo wypowiedzi. - Marinette... Pytałaś się na początku „czemu się martwię?". A no to dlatego, że jesteś dla mnie bardzo ważna... - złapał mnie za ręce i popatrzył prosto w oczy.

- ... i nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś ci się stało. Ja... Cię... k-kocham. - zająkał się kończąc swoją długą wypowiedź.

Moja cisza, zamiast odpowiedzi sprawiła, że stał się cały czerwony i zestresowany.

- Adrien, ja... - przytłoczyło mnie tak wiele informacji na raz. Chłopak natychmiast stracił swój zapał.

- Rozumiem. Nie czujesz tego samego, a wczorajszy wieczór był pomyłką. - puścił moje ręce i spojrzał w dół. - To ja już lepiej wrócę do domku...

Zatrzymałam go chwytając jego nadgarstek. Nadal nie mogłam wydobyć z siebie, żadnego słowa, ale musiałam coś zrobić, bo inaczej bym go straciła.

  Złapałam go za policzki i pociągnęłam na dół. Był o wiele wyższy ode mnie, więc musiałam się podnieść na palcach.

Nasze usta ponownie zostały połączone, ale już nie tak zachłannie jak wczoraj. Był to raczej delikatny i czuły całus.

- Wiedziałem! - podniósł mnie i ponownie mnie pocałował.

- Haha! Odłóż mnie na ziemie! - krzyczałam rozbawiona.
- Wczoraj nie przeszkadzało ci to, że cię podnoszę! - powiedział a ja szturchnęłam go łokciem.

Kiedy jednak puścił mnie nastała niezręczna, ale przyjemna chwila ciszy.

- A tak w ogóle... to też był mój pierwszy raz, a Alya i tak wie. - wypaliłam nagle.
Adrien zarumienił się i odwrócił głowę.

Posiedzieliśmy na molo, aż do zachodu słońca. Potem blondyn odprowadził mnie pod domek. Pożegnałam go szybkim pocałunkiem.

- Haha! Shipowałam! - krzyknęła Alya z balkonu nad nami. Zrobiła szybkie zdjęcie i wbiegła do środka pokoju. Kilka sekund później była już na tarasie, z którego zeskoczyła prosto na nas.

- Kocham was, moje dzieci! - ścisnęła nas swoimi silnymi rekami.

🐞Miraculous : love by the lakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz