27 : ognisko

148 8 0
                                    

  Dziś był ostatni dzień naszego wyjazdu. Ella po wielu namowach zgodziła się pojechać z nami do Paryża - choćby na próbę. Gdyby moi rodzice się nie zgodzili, to pomogłabym jej znaleść jakieś tanie mieszkanie niedaleko.

Każdy z nas był w swoim pokoju i powoli pakował walizki. Ja zrobiłam to wcześniej niż reszta, więc miałam wolne.

- Hej! - w drzwiach stanął Nino z jedną słuchawką w uchu. - Wiecie czego nam brakuje, żeby te wakacje były idealne?

Adrien spojrzał na mnie, a ja na niego.

- Ogniska. - odpowiedział sam sobie chłopak.
- Gdzie ty tu chcesz zrobić ognisko? Na terenie obozu nie można. Co najwyżej możemy zrobić grilla. - rzucił blondyn.

- Ale mi się marzy prawdziwe ognisko. Kto powiedział, że na terenie obozu? Ostatnio jak byłem na spacerze z Alyą, znaleźliśmy niezłą miejscówkę za lasem, dość blisko. - skomentował mulat i wszedł głębiej do naszego pokoju.

- No weźcie, zaszalejmy ten ostatni raz! W resztą co nam mogą zrobić? Przecież jutro i tak wyjeżdżamy. - powiedział z przekonaniem Nino.

- Wyrzucić nas od razu? Dać mandat? Zadzwonić na policję? Załatwić dożywotni zakaz pokazywania się tu? - do pomieszczenia weszła Fei z Ellą.

- Ale z ciebie pesymistka. - odpowiedział jej chłopak w okularach.

- W sumie, to... ten pomysł nie jest zły. Wiem, o jakiej miejscówce mówi. Nie było by z tamtąd widać dymu. Gorzej, jakby ktoś mnie tam zauważył po tym jak zostałam zwolniona. Nie chcę, żeby myśleli, że sprowadzam tu jakichś obcych ludzi. - rudowłosa dołączyła się do rozmowy.

___________

Po długich namowach zgodziliśmy się na upragnione ognisko. Wieczorem zebraliśmy się na tarasie z plecakami wypchanymi jedzeniem.

- No to ruszamy! Pójdziemy tyłem i skrótem, żeby nikt nas nie zauważył. - zaczęła El.

Poszliśmy za nią krętą ścieżką tuż za naszym domkiem, o której nie mieliśmy pojęcia. Była zarośnięta krzakami. Czy naprawdę musimy się tak narażać tylko dlatego, że jednemu z nas zamarzyło się ognisko?

Po kilku minutach wędrówki znaleźliśmy się na sporej polanie. Chyba rzeczywiście nikt nie wychodził poza ogrodzenie obozu, bo teren był idealnie zadbany przez naturę. Jedynym znakiem ludzkiej obecności była ławka obrośnięta mchem i stary okrąg z kamieni - zapewne na rozpalenie ognia.

Tak magicznie nie było nawet nad jeziorem.
- Woow... - wymruczała Chloé spoglądając na korony drzew.
- Tu jest niesamowicie, skąd wiedziałaś, że jest tu takie miejsce? Kiedy je znalazłaś? - spytał Luka odwracając się do Elli.

- Kiedyś tu przychodziłam, jak miałam wolne w pracy. To bardzo spokojne miejsce, nikt tu nie przychodzi. Z tego co wiem, ten plac też miał należeć do obozu, więc również jest ogrodzony. Żadne zwierzęta się tu nie przedostaną. - rudowłosa się uśmiechnęła wyciągając rzeczy z torby.

- Idźcie znaleść kije, aby upiec kiełbaski. - nasza przewodniczka rzuciła nam rozkaz.

Razem z Fei i Luką rozejrzeliśmy się dookoła. Szukanie nie było potrzebne, bo kijki stały oparte za ławką. Co prawda były trochę brudne, ale nadawały się do użytku.

Zanim się obejrzeliśmy ogień już płonął.
- Jak ty to wszystko robisz? - zdziwiła się Aly.
- Kiedyś byłam harcerką. Po za tym pracuje tu od kilku lat - trzeba umieć co nieco. - odpowiedziała Ella.

___________

Wieczór spędziliśmy ogrzewając się przy ognisku. Gdy zaczęło się ściemniać postanowiliśmy wrócić do domku. Zgaszone światła i cisza mogły dać do myślenia dozorcom, którzy kręcili się w okolicy po włamaniu.

Rozeszliśmy się do pokojów w celu spakowania ostatnich rzeczy. Tak jak poprzednim razem : planowaliśmy się załapać na obiad w Paryżu.

Przy okazji posprzątaliśmy nasz fort z poduszek i porozstawialiśmy łóżka z powrotem.

Ten wyjazd różnił się od poprzednich. Był o wiele bardziej poważny i emocjonalny. Mam nadzieję, że Fei nie była zawiedziona, a wszystkie moje historie nie dostały miana „zmyślonych".

🐞Miraculous : love by the lakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz