Niezapowiedziany gość wyminął mnie z uśmiechem na twarzy wychodząc na korytarz.
- Co tak ładnie pachnie? - zapytał rozglądając się ciekawsko po domku.
- Moja kolacja. Co ty robisz? - zapytałam, kiedy przez drzwi zajrzał do naszego pokoju.- Nikogo nie ma? - spytał, aby się upewnić mimo, że wszystkich widział nad jeziorem.
- Eee... Tak? Jestem sama. - odpowiedziałam zdezorientowana. Skrzyżowałam ręce na piersiach oglądając poczynania chłopaka.- To dobrze... - wyszeptał. - Pomóc ci gotować? - zaproponował Adrien z dziwnym uśmieszkiem na twarzy.
- W sumie to już kończę, ale jak chcesz możesz zjeść ze mną.
- Skoro nalegasz. - powiedział i zszedł po schodach.Ruszyłam za nim. Chwilę potem znaleźliśmy się na dole.
- Tak w ogóle, to czemu tu przyszedłeś? Przecież wszyscy się dobrze bawią nad jeziorem. - spytałam na tyle głośno, żeby mnie usłyszał.
- Ale nie było tam ciebie, Księżniczko.- puścił do mnie oczko. Wbrew własnej woli zarumieniłam się.Posprzątałam puste opakowanie po makaronie i resztę brudnych naczyń, po czym usiadłam na czystym blacie kuchennym.
Adrien z salonu przyszedł do mnie do kuchni. Oparł się o szafki na przeciwko.
- Zachowujesz się inaczej niż wczoraj. - zauważyłam.
- Czyli jak?
- Bardziej flirciarsko i tępo. - zachichotałam.Zrobił to samo, po czym nachylił się nade mną. Był bardzo blisko mojej twarzy.
- Może... Ale nie mów, że ci się to nie podoba... - wyszeptał. Zrobiło mi się tak samo gorąco jak ostatnim razem. Co ja poradzę, że moje ciało tak się przy nim zachowuje?Ręką odepchnęłam głowę chłopaka do tyłu. O nie, nie, nie. Do niczego nie dojdzie, dopóki nie wyjaśnimy sobie wczorajszego incydentu na balkonie.
- A tak w ogóle... co do wczoraj... - zaczęłam. Nie wiedziałam co dalej powiedzieć. Nie przemyślałam tego, ale chciałam chociaż nadpocząć ten temat.
- Ohh... Emm... Ja... Albo dobra, inaczej : myśl sobie o mnie co chcesz, ale ja bym to chętnie powtórzył. - powiedział po chwili i odwrócił się, żeby wyjąć talerze.
Zaskakuje mnie jego dzisiejsza dosadność. Mimowolnie stałam się jeszcze bardziej czerwona na policzkach.
- A ty? - z zamyślenia wyrwało mnie to niezręczne pytanie.
- Yyy... ja... - próbowałam coś odpowiedzieć. Przecież jak powiem prawdę to spalę się ze wstydu tu i teraz. - Może... nie wiem...Dwa głupie słowa wywołały u mnie mętlik w głowie. Serce łomotało mi w klatce piersiowej.
Blondyn uśmiechnął się do siebie pod nosem i zaczął nakładać makaron spaghetti do głębokich talerzy.
- Musisz się określić : tak lub nie. - powiedział po chwili ciszy.
- Nie wiem... - powtórzyłam.
- Czy w takim razie jestem zmuszony ci pomóc w tym jakże trudnym wyborze? - zapytał ironicznie. Odłożył chochlę, którą nakładał sos i podszedł do mnie.Stanął między moimi nogami, opierając się rękami o blat. Ponownie nachylił się ku mojej twarzy. Zbliżył się i wyszeptał tuż przy moim podbródku :
- Jestem zmuszony?- Ch... chyba tak... - wymruczałam patrząc na jego usta. Uśmiechnął się.
Powoli zbliżył się i... wrócił do nakładania jedzenia.
- C-Co? - mruknęłam zdezorientowana.
Popatrzył na mnie z pytającą miną jakby nigdy nic.
- Co to było? - powiedziałam trochę głośniej.
- To czego chciałaś. Pomogłem ci się określić, czy chciałabyś mnie znowu pocałować. - zaśmiał się sam do siebie.To rzeczywiście pomogło, ale nie mogłam mu tego przyznać. Zeskoczyłam z blatu i podeszłam do niego wkurzona. On jednak zmienił wyraz twarzy, podniósł mnie i odłożył w tym samym miejscu, w którym siedziałam.
Kiedy próbowałam ponownie stanąć na ziemi posłał mi dziwnie władcze spojrzenie, więc zostałam tam gdzie chciał.
Po chwili ciszy znowu wszedł pomiędzy moje nogi.
- Nie chciałaś, żebym przerywał? - zapytał zadowolony.
- ...nie. - odpowiedziałam cicho.- Co mówiłaś? - chciał żebym powtórzyła. Kiedy nie odpowiadałam zaczął powoli wracać do pracy przy jedzeniu.
- Nie! - krzyknęłam zanim odszedł.Podszedł jeszcze bliżej blatu i położył mi rękę na żuchwie. Zachłannie pocałował moje usta.
Drugą ręką złapał mnie w talii. Na chwilę przestał i spojrzał w dół. Popatrzył na mnie tym samym wzrokiem czekającym na zgodę co wczoraj wieczorem.Tym razem też nie odpowiedziałam słowami, tylko ponownie go pocałowałam i sama przysunęłam się bliżej.
Zaskoczony moją pewnością złapał moje uda od dołu i podniósł mnie nie odrywając się od moich ust.
- Czekaj na jedzenie? - przerwał i przyłożył swoje czoło do mojego.
- Dziewczyny zjedzą jak wrócą. - spojrzałam za okno. Słońce niedługo powinno się chować, ale wątpię, żeby moje współlokatorki wróciły od razu po zmroku. - Mamy jeszcze dużo czasu.Złapał mnie mocniej tak, abym nie wypadła mu z rąk. Tym razem z ud przeniósł się na pośladki.
Weszliśmy po schodach do niezamieszkanego aktualnie pokoju. Tego, w którym na początku mieszkałam z Alyą.
Adrien delikatnie rzucił mnie na łóżko, a krótką chwilę potem do mnie połączył.
- Hej... Ale jesteś pewna? - spytał ze zmartwieniem w głosie. Chyba nagle zapomniał o swojej drugiej, władczej stronie, która mnie tu zaciągnęła.- Jeszcze się pytasz?
CZYTASZ
🐞Miraculous : love by the lake
FanficZwykła wycieczka szkolna tak wiele zmieni w życiu Marinette. Czy dziewczyna znajdzie swoje miejsce na ziemi? Ile razy do niego wróci? Co zdarzy się w drewnianym domku nr.2 nad jeziorem?