28 : rutyna

246 10 1
                                    

Usłyszałam budzik z telefonu i od razu go wyłączyłam. Jęknęłam coś w stronę Adriena, ale nie dostałam odpowiedzi. Podniosłam się z łóżka zauważając, że go nie ma.

- Pojechali beze mnie? - powiedziałam do siebie przestraszona.
- Chciałabyś. - usłyszałam głos mojego chłopaka za drzwiami.

- Wstawaj Mari, bo zaraz tak zrobimy. Czekamy tylko na ciebie. - oznajmił zawiązując sznurówki.
- To czemu mnie nie obudziłeś wcześniej?!
- Tak słodko spałaś... - odpowiedział i puścił mi oczko.

Blondyn zbiegł po schodach zabierając moją walizkę ze sobą.

                            ____________

- Mam nadzieję, że moje opowiadania nie wypadły źle i naciąganie w świetle ostatnich wydarzeń. Tu naprawdę jest cudownie, ale po prostu ostatni tydzień... - zaczęłam.

- Było dziwnie, ale... podobało mi się. - przerwała mi Fei wchodząc do samochodu. - Co wy na to żeby przyjeżdżać tu co roku? Tworzymy nową tradycję? - krzyknęła na tyle głośno, że było jà słychać przy drugim samochodzie.

- Jasne! - wykrzyczeliśmy wszyscy razem.

Ella siadła obok kierowcy, a ja zaraz za nią.
- Przynajmniej za rok nie będą mogli mnie wywalić. W końcu przyjadę jako klient, haha! - zachichotała rudowłosa dziewczyna.

                           ___________

Powrót do Paryża minął bardzo szybko. Zanim się obejrzeliśmy byliśmy już na parkingu obok piekarni. W samochodzie zostałam tylko ja, Fei i Ella, bo Chloé oraz Alya wysiadły wcześniej.

Wyszłyśmy z auta i wyjęłyśmy walizki. Nasza rudowłosa koleżanka stała wpatrzona w mój dom.

- Wszystko w porządku? - zapytałam zmartwiona.
- Co? Tak, tak... Po prostu... jest bardzo ładny. Przez większość mojego życia mieszkałam nad recepcją. Nie mówiłam wam, ale... moja daleka ciotka jest takim „szefem mojego szefa". Nigdy mnie nie lubiła, bo byłam bardziej zaradna od jej córki. Byłam takim Kopciuszkiem w rodzinie. - po policzku spłynęła jej łza.

- El... wszystko będzie dobrze. Moi rodzice to zrozumieją. - położyłam jej dłoń na ramieniu. Dziewczyna uśmiechnęła się w odpowiedzi.

Weszłyśmy do środka i zauważyłyśmy zdziwioną minę mojej mamy.
- Marinette! - usłyszałam głos taty z kuchni piekarni. Wybiegł z niej i mnie przytulił. - A któż to?

- To jest Ella i... - Fei wytłumaczyła im całą zaistniałą sytuację.

Tak jak myślałam. Miło przyjęli porzuconą dziewczynę. Kochałam ich otwartość na zmiany. Ella była godna zaufania, co oczywiście wyczuli od samego początku.

Zaproponowali jej również pracę w piekarni. Zapewniali ją, że może zostać na tyle czasu, ile zechce, ale jakby chciała się kiedyś od nas wyprowadzić, to może zacząć zarabiać od zaraz. Po za tym pomoc w kuchni też by się im przydała.

___________

- Wow... - wyszeptała El wchodząc do pokoju Fei. Jeżeli zwykłe drewniane łóżko, mała szafa i pusta szafka nocna robiły na niej wrażenie, nie chciałam myśleć przez co przechodziła nad recepcją.

Bardzo jej się spodobały plakaty zespołów muzycznych mojej siostry oraz kwiaty, które kiedyś z nudów namalowałam na ścianie.

___________

Wieczór zapoznawczy zaimponował dziewczynie. Pierwszą noc spędziłyśmy u mnie w pokoju.

Fei myliła się, co rzadko kiedy jej się zdarzało : nasze ploteczki z dodatkową osobą nie są takie złe.

Tym razem mogłyśmy gadać ile wlezie, bo one same też tam były. Ella wyjawiła nam też kilka obozowych tajemnic, które planujemy odkryć w przyszłym roku. Coś czuję, że nasze wyjazdy nad jezioro stanął się rutyną.

🐞Miraculous : love by the lakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz