33

22 2 19
                                    

Od nowego roku udało mi się podjąć realizacji zaproponowanego mi przez Meghan celu, jakim było nawiązywanie głębszych relacji z większą ilością ludzi. Co prawda, ograniczyłam się tylko do lepszego poznania paczki Melanie, ale jak na mnie to i tak dużo. Mimo moich początkowych obaw, odniosłam wrażenie, że nawet mnie polubili. Szczególnie dziewczyny, które szybko zaadaptowały mnie do swojej grupki. Było to całkiem miłe, ale przebywając z nimi we czwórkę mimowolnie czułam się podobnie jak z koleżankami z Nowego Yorku. Podświadomie zaczynałam zachowywać się przy nich tak cholernie sztucznie, zupełnie jak dawna Elizabeth. Nie chciałam jej powrotu, nie po tym, jak praktycznie udało mi się ją zniszczyć, dlatego wymigiwałam się od babskich wieczorków na tyle, na ile nie wyglądało to podejrzanie.

Równocześnie rozwijała się moja relacja z Theo. Częste spędzanie z nim czasu tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że naprawdę był jednostronnie zakochany w Melanie. Szkoda, że na samą wieść o jej związku z Albertem całkowicie ją sobie odpuścił. Ten związek był nie w smak nam obojgu i w sumie to nas do siebie zbliżyło: gdy Albert siedział u nas, ja wychodziłam na miasto z Theo. Nie łączyło nas nic romantycznego, oboje cierpieliśmy przez utraconą miłość, choć żadne nas nigdy nie pisnęło drugiemu ani słowa o swojej stracie: ja nigdy nie usłyszałam z jego ust jakiejkolwiek wzmianki o uczuciu do Mel, a on nie miał pojęcia o istnieniu kogoś takiego jak Daniel Lewis. Odpowiadało mi to, Theo nie wnikał w moje poprzednie relacje, a ja uradowana takim układem chciałam spędzać z nim jak najwięcej czasu. Oboje mieliśmy swoje problemy, które tłamsiliśmy głęboko w sobie, nie czując potrzeby wywlekania ich na wierzch. Nie mówiliśmy o nich, zagłuszaliśmy swoje troski i zmartwienia rozrywką jaką dwójka przeciętnych, platonicznie powiązanych ze sobą nastolatków mogła sobie sprawić.

Wraz z poprawą mojego zdrowia psychicznego, proporcjonalnie malały moje środki na utrzymanie. Pomoce naukowe, jedzenie, leki, wizyty u psychiatry, wszystko pochłaniało taką ilość pieniędzy, która jeszcze niedawno wydawałaby mi się być nic nieznaczącą kwotą, a teraz była przeszkodą, którą musiałam jakoś pokonać. Ograniczałam spotkania ze znajomymi, bo w większości przypadków tylko marnowałam przez nie pieniądze i poświęciłam zdobyty przez to czas na szukanie jakiejkolwiek dorywczej pracy, którą mogłabym wykonywać po szkole i z której mogłabym się utrzymać, jednak z żadnego miejsca, do którego złożyłam podanie, nie uzyskałam pozytywnej odpowiedzi. Musiałam zacząć sobie radzić na inne sposoby, by nie żyć na koszt Mel, która całkiem szybko wyłapała, że mam problemy finansowe i za każdym razem zapewniała mnie, że dla niej to nie kłopot fundować mi rzeczy, ale ja nie chciałam być żerującym na niej pasożytem, oddającym w zamian jedynie przytłaczające ją moje osobiste zmartwienia.
Zaczęłam od przetrząśnięcia zawartości swojego pokoju w celu znalezienia ostatnich cennych rzeczy, które mi pozostały: biżuteria, drogie zegarki, buty i torebki od projektantów, wszystko posprzedawałam, zostawiając sobie tylko to, co było mi niezbędne, trudne do sprzedania lub miało zbyt wielką wartość sentymentalną, bym mogła się tego pozbyć. Dzięki tym transakcjom i moim umiejętnościom, które nabrałam na kursie biznesowym, zarobiłam nie tak małą sumkę, ale mi wciąż było mało. Chciałam mieć więcej, by móc mieć jakiekolwiek finansowe zabezpieczenie na czarną godzinę. Niekupowanie sobie obiadów było tym, co uznałam za najlepszy sposób do zrealizowania mojego celu. Jedzenie dwóch niewielkich posiłków dziennie nie było dla mnie problemem, a świadomość że wspomagam tym swój budżet jedynie podbudowywała mnie w tym, że postępowałam dobrze.

Bywały czasem dni, gdy byłam bliska łez na samą myśl o swojej sytuacji. Nie chciałam niepotrzebnie się nad sobą użalać, ale to, jak zubożała się stałam, zwyczajnie mnie przerażało. To chyba właśnie była ta bieda, przed którą przestrzegała mnie matka. Mimo to nie żałuję, że się jej postawiłam. Wolałam ledwie wiązać koniec z końcem ale robić to, co mi podpowiada serce niż spać na pieniądzach i być spętana sztywnymi konwenansami.

Years Without YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz