23

21 4 21
                                    

Wierciłam się na krześle, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Pierwszy raz jestem w takim miejscu, takiej sytuacji...
Uciekłam spojrzeniem na budynki za oknem, rysując palcami niezrozumiałe wzorki na ramionach ciasno przylegających do klatki piersiowej. Bałam się na czym ma to polegać. To nie jest miejsce w którym chcę być.

- Nie stresuj się kochanie. – powiedziała łagodnym głosem, nachylając się w moją stronę – Jestem Meghan, a ty? – uśmiechnęła się do mnie delikatnie.

- Elizabeth, ale wolę Ellie. – spojrzałam jej niepewnie w oczy. Czułam się zupełnie jak mała, bezbronna dziewczynka rozmawiająca z nieznajomym – Nie wiem od czego mam pani...

- Mów mi Meghan. – posłała mi życzliwy uśmiech – Opowiedz mi coś o sobie, tak żebyśmy lepiej się poznały, okej?

- Oczywiście. – odchrząknęłam, prostując się, jednocześnie próbując skupić swoje myśli na zadanym pytaniu – Interesuję się... lubię oglądać stare filmy. – wypaliłam; to pierwsze co mi przyszło do głowy.

- Jak bardzo stare? - oparła podbródek na splecionych dłoniach, a z jej twarzy nie znikał ten miły uśmiech – Sprzed kilkunastu lat, czy może jeszcze takie czarno-białe?

- Złota era Hollywood. – wydusiłam, uciekając spojrzeniem za okno, obejmując się mocnej ramionami. Za dużo tych pytań, znowu się stresuję... Wbiłam paznokcie w ramiona, próbując opanować drżenie dłoni – To mnie najbardziej interesuje.

- Ciekawie. – spojrzała w tą samą stronę co ja – Ja na przykład uwielbiam filmy science-fiction. Gwiezdne Wojny to totalnie moja bajka. – widocznie się ożywiła, a jej oczy delikatnie rozbłysły – Jak byłam nastolatką, cztery razy poszłam do kina na szóstą część. Cztery! – uśmiechnęła się, patrząc mi w oczy. Mimowolnie lekko się rozchmurzyłam, uśmiech Megan był bardzo zaraźliwy – I tak miłość do nich już mnie trzyma przez the kilkanaście lat... - westchnęła przeciągle, z nostalgią na swojej niezmąconej stresem i smutkiem twarzy, tak bardzo odmiennej od mojej...

Spojrzałam na nią, czując się już nieco pewniej w jej obecności. Położyłam splecione ręce na kolanach i oparłam się o wygodnie oparcie krzesła, wypuszczając przeciągle powietrze nosem.

- Czujesz się na siłach, żeby opowiedzieć mi, co cię tu sprowadziło Ellie? – powiedziała przyciszonym i łagodnym, jednak stanowczym głosem.

Powiedzieć jej? O wszystkim? Mam jej opowiedzieć Wszystko? Od samego początku? Od tego, jak cierpiałam przez brak miłości od rodziców, przez udawanie w towarzystwie, aż po stratę Daniela i poronienie? Nie ma mowy, mam się przed nią aż tak otworzyć znając ją ledwie dwie minuty?! Co z tego że jest lekarką, ja nie dam rady, nie jestem w stanie! Boże, ja wiedziałam, że to będzie zły pomysł! Nie mogę jestem w stanie tego zrobić, to był błąd!

Uspokój się Elizabeth, głęboki wdech i wydech, opanuj się. Przecież Melanie cię zapewniała że to ci pomoże poradzić sobie z tą pustką, którą w sobie czujesz, poradzisz sobie. Zrób to, chociażby dla Mel.

- Nie. – wydusiłam z siebie lekko zachrypniętym głosem – Ale przyjaciółka mówiła, że wyjdzie mi to na dobre i że będę się lepiej po tym czuć, więc spróbuję. – zacisnęłam usta w wąską linię.

- Możesz powiedzieć mi tyle, ile uważasz za stosowne. – widziałam, jak otwiera kołonotatnik w linię i bierze do ręki długopis. Oho, będzie notować moje życiowe porażki i załamania, przez które nie jestem w stanie normalnie funkcjonować.

Co jeżeli lubi do czegoś takiego wracać i potem się śmiać ze swoich beznadziejnych pacjentów?

Momentalnie cała się spięłam na tą myśl. Nie, nie, na pewno nie. Nie wygląda na taką. Chyba. Raczej ma w sobie jakieś odruchy ludzkie i nie wyśmiewa się po godzinach z ludzkich tragedii. Mam taką nadzieję.

Years Without YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz