17

27 3 23
                                    

Mieszkanie z Melanie nie zapowiadało się na traumatyczne doświadczenie pełne dochodzenia czy wszystko u mnie w porządku, jak się wewnętrznie spodziewałam. Nie wtryniała się w moje sprawy, ale gdy czegoś potrzebowałam, zawsze się pojawiała; chyba miała jakiś szósty zmysł czy coś.

Szykowałam się do szkoły, przeglądając się w lustrze na ścianie mojego pokoju, ale coś w moim stroju mi nie pasowało. Bluzka była zbyt opięta. Patrzyłam pod każdym kątem i nie wyglądałam tak, jak chciałam wyglądać. Specjalnie kupowałam luźniejsze, o rozmiar za duże ubrania, żeby nie uwidaczniać swoich kobiecych krągłości, ale teraz te luźne ubrania wydawały się leżeć na mnie jak ulał.

Gratulacje, masz za swoje. Odkąd przeszły ci odruchy wymiotne na myśl o Danielu, jesz jak opętana i teraz widać efekty

To co zirytowało mnie w tym najbardziej to fakt, że urosły mi piersi. Jeszcze miesiąc temu byłabym z tego zadowolona, miałabym czym kogo kusić podczas sesji zdjęciowej, ale teraz wyglądało to jak okrutna ironia losu gdy próbowałam ukryć swoje kobiece atrybuty przed światem.

Otworzyłam szafę w celu znalezienia jakiejś luźniejszej czarnej koszulki, jednak jak na złość, żadna nie pasowała do spodni, które już miałam na sobie. Przez chwilę zastanawiałam się, czy zmiana spodni jest konieczna, lecz po chwili mnie olśniło.

- Melanie! – krzyknęłam, przechodząc do jej pokoju. Jednak posiadanie współlokatorki ma więcej plusów niż mi się wydawało.

- Co? – zmierzyła mnie wzrokiem, stojącą w jej drzwiach jedynie w czarnych spodniach i staniku tego samego koloru.

- Masz pożyczyć jakąś luźną, czarną koszulkę? – spojrzałam na nią nieśmiało – Najlepiej jednolitą, najzwyczajniejszą jaką masz. Będę ogromnie wdzięczna.

- Rzadko chodzę w czarnych ciuchach, ale zobaczę, co da się zrobić. – podeszła do swojej szafy i zaczęła grzebać na półce z koszulkami – Niestety, chyba wszystkie czarne bluzki oddałam ostatnio do pralni, ale mam granatową. – wyciągnęła z szafy koszulkę i ją rozprostowała, bym mogła ją zobaczyć. Duży T-shirt w odcieniu intensywnego granatu z białym logiem – Poczekaj, zobaczę czy nie mam czegoś ciemniejszego. – wróciła do grzebania w szafie.

- Ta będzie okej.

Odwróciła się, patrząc na mnie zaskoczona. Zdążyła już zauważyć, jakiego hopla miałam na punkcie czarnych koszulek, w innym kolorze bluzki nie ruszałam się z pokoju, więc moja akceptacja zwyczajnego T-shirtu musiała ją zaskoczyć.

- Będzie pasować ci do spodni. – uśmiechnęła się do mnie, gdy ja ubierałam na siebie bluzkę. Obejrzałam się w lustrze w pokoju blondynki. Koszulka leżała dokładnie tak, jak chciałam, żeby leżała. Luźno – Tamta czarna, w której jadłaś śniadanie też była ładna...

- Ale za bardzo opięta. – spojrzałam na nią – A ja ostatnio przytyłam i wygląda to nieapetycznie. – skłamałam na poczekaniu. Nie chciałam mówić jej o moim chowaniu się w workowatych ubraniach; uzna mnie za laskę z kompleksami, a to nie wstręt do własnej figury jest tu powodem.

- Nawet jeśli, to poszło ci w cycki. – uśmiechnęła się szelmowsko – Zazdroszczę, jak ty to zrobiłaś?

- Naprawdę nie wiem. Chętnie bym się z tobą zamieniła.

- Szkoda że słowa nie są równe czynom. – westchnęła teatralnie, po czym się zaśmiała – Jakie masz plany na wieczór?

- Pewnie będę oglądać telewizję, a co? Chcesz zaprosić swoją ekipę do siebie?

Nie zdziwiłabym się. Przebywanie w jednym mieszkaniu z tak zdołowaną osobą poszłoby na psychikę nawet największemu optymiście. Nie chcę, żebyś była przeze mnie smutna, zaproś ich. Tydzień temu spędziłaś piątkowy wieczór u Frankie i w sobotę wróciłaś taka wesoła, jak przy mnie nigdy... Przepraszam za to, że przeze mnie cierpisz i odbieram ci szczęście, po prostu teraz nie potrafię inaczej. Wybacz mi. To się zmieni, ja się zmienię. Obiecuję. Dla ciebie. Tylko jeszcze nie teraz. To wciąż jest zbyt bolesne...

Years Without YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz