43

12 1 24
                                    

Mówiąc tamte słowa o powrocie do tego, co było wcześniej, Marco chyba miał na myśli stan rzeczy zanim się poznaliśmy, bo po tamtej rozmowie przestał odbierać ode mnie telefony. Dzwoniłam do niego, nagrywałam się na sekretarkę, jednak nie dostałam ani jednej wiadomości zwrotnej. Czułam się jak żałosna desperatka, więc prędko dałam sobie z tym spokój, jak również z całą jego osobą. Chce się obrażać i karać mnie zerwaniem stosunków, jego sprawa; ja nie będę nikogo przepraszać za moje zdrowie psychiczne.

Koniec naszej relacji niemalże zbiegł się z balem końcoworocznym, przez co nie ubolewałam nad tym jakoś przesadnie, bardziej skupiając się na sprawach związanych z imprezą. Wejściówka kosztowała pięćdziesiąt dolców, czyli wcale nie tak mało, ale odkąd przestałam chodzić na terapię, udało mi się zaoszczędzić nieco pieniędzy, a poza tym bal na zakończenie liceum był czymś, o czym marzyłam od dziecka; wolałam się na niego wykosztować i przymierać głodem niż zaoszczędzić te pięćdziesiąt dolców, ale odpuścić sobie udział w tym wieczorze.
Wydanie takiej sumy na samą wejściówkę wiązało się z tym, że musiałam przyoszczędzić na sukience najbardziej, jak było to możliwe. Z braku innych opcji odwiedziłam chyba wszystkie sklepy z tanią odzieżą w mieście, by znaleźć coś odpowiedniego. Musiałam władować sporo sił w to, by się przełamać, żeby wejść do takiego sklepu. Byłam zmuszona wmawiać sobie, że to normalne ubrania, ale plącząca się z tyłu głowy myśl, że ktoś w tych ubraniach mógł umrzeć, była ciężka do zignorowania.

Moje starania zostały wynagrodzone; udało mi się kupić długą do ziemi suknię z czarnego atłasu, bez ramiączek i z rozcięciem sięgającym ponad lewe kolano za jedyne sześć dolców. Gdy tylko zobaczyłam ją na wieszaku, od razu przyszło mi na myśl skojarzenie z sukienką Gildy. Zdecydowałam się ją kupić w nadziei, że będę wyglądać w niej choć trochę podobnie i się nie zawiodłam; stojąc przed lustrem w swoim pokoju na pół godziny przed balem w pełnym stroju, na który składała się ta sukienka i oraz wykonane z podobnego materiału czarne rękawiczki sięgające łokcia, które udało mi się kupić w tym samym miejscu za niecałego dolara, z po raz pierwszy od wieków rozpuszczonymi włosami sięgającymi mi już prawie do ramion, byłam zachwycona. Wyglądałam naprawdę pięknie, jak gwiazda filmowa i nawet piegi nie były w stanie tego zepsuć.

- Ej Liz, to mogę pożyczyć te perłowe... - popadłam w taki samozachwyt, że nawet nie zauważyłam, kiedy Mel weszła do mojego pokoju. Ubrana w swoją różową sukienkę z ciemnoróżówym, satynowym gorsetem i pudroworóżowym, tiulowym dołem sięgającym mniej więcej do połowy łydki wyglądała... uroczo. Osobiście nigdy w życiu nie ubrałabym na siebie czegoś takiego z własnej woli, ale ta sukienka już na wieszaku w sklepie, w którym ją kupiłyśmy, krzyczała „Melanie Calder". Pasowała do niej w każdy możliwy sposób, nawet pomimo faktu że taka długość optycznie skracała jej i tak już krótkie nogi - Boże, ale ty ślicznie wyglądasz!

- Tym razem nie zaprzeczę. - uśmiechnęłam się lekko, wracając spojrzeniem do swojego odbicia w lustrze. Nawet nie pamiętam, czy kiedykolwiek byłam tak bardzo zadowolona ze swojego wyglądu.

- I bardzo dobrze. - stanęła za mną, obejmując mnie od tyłu i opierając brodę na moim ramieniu. Przez chwilę patrzyła na nasze odbicia w milczeniu, po czym zwróciła głowę w moją stronę - To mogę pożyczyć te perłowe kolczyki, które mi obiecałaś?

- Pewnie. Są w tym beżowym pudełeczku na komodzie. - uśmiechnęłam się lekko, nie odrywając wzroku od lustra. Pewnie wyglądałam w tamtej chwili jak próżna lalunia, ale był to chyba jedyny raz w moim życiu, kiedy czułam się stuprocentowo ładną i atrakcyjną dziewczyną. Musiałam się na to napatrzeć, bo nie wiadomo kiedy znów tak będzie.

- Zapewne były drogie, co? - mruknęła Mel, próbując trafić kolczykiem w swoją dziurkę w uchu.

- Gdyby takie były, sprzedałabym je i miałabym się z czego utrzymać. - uśmiechnęłam się kwaśno - Moja matka uwielbia drogą biżuterię. Niektóre pary jej kolczyków kosztowały tyle, że można by było nimi wykarmić pół Afryki. - dodałam, nie chcąc by za bardzo skupiła się na moim wcześniejszym komentarzu.

Years Without YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz