26

12 3 21
                                    

Późnym wieczorem przewiozłem swoje rzeczy do Paige, po czym niemal od razu padłem zmęczony całym tygodniem zasuwania na pełnych obrotach, a następnego ranka z pomocą blondynki zabrałem się za moje zakwaterowanie tutaj, cicho licząc na to że uda nam się z tym wyrobić przed moją kolejną popołudniową zmianą.

- Cieszę się, że jednak się zdecydowałeś... – Paige była zajęta upychaniem swoich rzeczy w szafie, bym ja mógł wsadzić tam moje.

- Taa, dzięki za zaproszenie. – podrapałem się po karku, uciekając od niej wzrokiem – Znalazłem się w nieciekawej sytuacji i na obecną chwilę twoja propozycja naprawdę jest dla mnie na wagę złota. – powiedziałem, wciąż zdystansowany. Nie chciałem żeby odebrała to jako zaproszenie do czegoś... więcej.

W odpowiedzi uśmiechnęła się do mnie zalotnie.

- Skoro jest na wagę złota, może byś tak okazał trochę więcej entuzjazmu, co? – zapytała, delikatnie przygryzając lekko spód dolnej wargi, tak samo jak Lilbet gdy chciała skupić moją uwagę na sobie. Posłałem Paige krótki, sztuczny uśmiech, by nie odebrała tego jako zaproszenia.

Odejdź, naruszasz moją przestrzeń osobistą. Albo sam to zrobię

- To co będziemy teraz robić? – gdy usiadłem na łóżku, ona również to zrobiła, przysuwając się do mnie i opierając brodę na dłoni. Sprawiała wrażenie, jakby w ogóle nie widziała sygnałów, które jej wysyłam. Czułem, jak moje mięśnie spinają się z każdym milimetrem którym się do mnie zbliżała.

- Nie wiem. – opadłem plecami na materac, wbijając spojrzenie w sufit – A co byś chciała? – spojrzałem w jej stronę.

Pytam tylko z uprzejmości, nie wymyślaj nic, błagam...

- Chodźmy na randkę. – natychmiast się ożywiła - Do kawiarni, a potem do kina... – patrzyła na mnie rozmarzonym spojrzeniem, uśmiechając się.

Momentalnie poderwałem się do pozycji siedzącej, patrząc na nią zaskoczony do granic możliwości. Przepraszam, ale co?! Ja mam dziewczynę! Nie no, dobra, sam nie wiem. Mój status związku to „chyba jestem z dziewczyną która myśli, że nie żyję".

Przecież nigdy nie spytałem jej, czy zostanie moją dziewczyną...

W każdym razie mój status to „bardzo, bardzo skomplikowane".

- Randkę? – spytałem niepewnie, złączając razem nogi – Przecież nie jesteśmy razem... – nie chcę być dla niej niemiły ani nic w tym stylu, w końcu mam się jej za co odwdzięczyć, ale nic do niej nie czuję poza tą wdzięcznością...

- Jeżeli nazwa „towarzyskie wyjście na miasto ze współlokatorką" sprawi, że zgodzisz się gdzieś ze mną wyjść to proszę bardzo. – prychnęła, widocznie urażona – Po prostu chcę spędzić z tobą trochę czasu sam na sam. – położyła swoją dłoń na mojej - Chcę cię lepiej poznać Daniel.

- Nie zrozum mnie źle Paige. – położyłem dłonie na jej ramionach, patrząc jej w oczy – Jestem ci ogromnie wdzięczny za to, że mogę u ciebie mieszkać, ale poza tą wdzięcznością... – westchnąłem, nie będąc w stanie znaleźć odpowiednich słów - Nie chcę ci robić złudzeń i potem łamać tym serca. Nie interesujesz mnie w ten sposób. Jesteś bardzo ładna, ale ja nie szukam dziewczyny. Nasza relacja nigdy nie wkroczy na ten etap i nie chcę, byś robiła sobie nadzieję, że kiedyś coś między nami będzie na romantycznym poziomie.

- Okej. – westchnęła zrezygnowana, jednak w jej oczach widziałem, że nie przyjęła tego do wiadomości.

***

Nie chciało mi się zbytnio wysilać by wymyślić coś kreatywnego na to całe "towarzyskie wyjście na miasto", więc chciałem zrobić to w najbardziej oklepany sposób, czyli pójść do kina i nie musieć z nią gadać, ale myśląc o tym, ile będę musiał wydać na bilety, postanowiłem wymyślić coś tańszego. Byłem pewien że Paige będzie oczekiwać, bym zapłacił za nią gdziekolwiek pójdziemy bo jestem facetem i „tak wypada" pomimo faktu że gdybym miał te pieniądze, nasza znajomość zakończyłaby się na dowozie pizzy. Jestem bezdomny i będę musiał zapłacić za randkę na którą nawet nie chciałem iść, no po prostu świetnie...

Years Without YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz