Rozdział 4 - Bójka

185 22 74
                                    

Kontynuując.

James: Lars, nie, to my musimy porozmawiać — wtrąca.

Zostawiają Kirka i idą do jakiegoś baru. Siedzą przy ladzie i dyskutują o tym co zaszło.

James: Lars, wiesz, ja nie chcę cię okłamywać — zaczyna rozmowę, biorąc spory łyk wody.

Lars: Rozumiem...

Patrzą sobie w oczy, widać, że sytuacja staje się napięta, a Het wbija wzrok w swoje dłonie. Czuje, jak coś ściska mu gardło i nie potrafi wydusić choć jednego słowa. Nie umie w takim momencie się przełamać.

— Het? E, Hetfield! — mówi donośnie Lars i potrząsa wokalistą biorąc go za ramiona.

James: Wybacz, to trudne, muszę przemyśleć to, aby cię nie wkurwić.

— Nie martw się i tak jestem nabuzowany jak jebany penis — burknął Lars.

James na samą myśl rumieni się, widząc co zaszło i kojarzy to z tym porównaniem aż za bardzo. Lars zauważa, że chłopak dziwnie wygląda na twarzy, zrobił się czerwony i pociły mu się ręce, błądził oczami po wszystkich stronach, ale nie spojrzał na perkusistę.

Tymczasem Kirk zdezorientowany i przerażony całą sytuacją, wchodzi do domu i idzie do swojej sypialni i zamyka się w niej. Siada na łóżku i ściąga brudne od płynów ustrojowych s podnie i bieliznę. Położył ubrania na kołdrze, po swojej lewej stronie. Modlił się żeby ktoś zobaczył go w takim stanie — nagiego. Czym prędzej się ubrał. Chciał z kimś pogadać...

Dave usłyszał jak ktoś wchodzi do swojego pokoju, więc z ciekawości poszedł zobaczyć kto to był.

— O hej Kirk... coś się stało? — pyta Dave udając, że nie wie co się stało.

Kirk: Widzisz, Dave, Bo ja i James... Sam wiesz... Potem przyszedł Lars i zaczął na nas naskakiwać, więc on i James gdzieś poszli...

Dave: Ta, domyślam się... Ale, że Lars zaczął na was naskakiwać? Dziwne.

Tymczasem James i Lars wciąż siedzieli i dyskutowali. Choć, lada moment mogło to się skończyć bójką.

— James, jak ja ci zaraz spuszczę wpierdol, to... — syczy wkurwiony Lars.

James: Mmm, spuszczę. Właśnie zrobiłem tak Kirkowi, do ust — mruczy, lekko podpity piwem.

Lars: A ty chuju.

Kiedy James wstał i chciał uderzyć Larsa, ten najpierw dał mu w twarz i następnie kopnął Heta w krocze.

James: Nie masz litości dla mnie? — piszczy, zwijając się z bólu.

Chciał się podnieść, ale duńska księżniczka nadepnęła mu na dłoń, przez co z ust Jamesa wydobył się głośny krzyk. Lars zostawia Jamesa samego w barze i spierdala do domu. Nadchodzi Cliff.

Cliff: James, co się stało? — pyta.

Het nawet nie ma siły odpowiedzieć i jęczy.

James: Lars mi dał w jaja — mówi przerażony.

Cliff: Cooo? Za co?!

James: Długa historia. Trochę podniecająca — rumieni się pomimo takiego skurwienia, leżąc na środku lokalu.

Cliff pomaga Hetowi wstać, choć nie jest to łatwe, bowiem tamten jest podobnego wzrostu co basista i jest dość ciężki jak na blond chudzielca.

— Opowiadaj, ja się nie krępuję — mówi Cliff, wracając z Jamesem powoli do domu.

Patrzy na Jamesa, widzi że ten jest jakiś smutny, przygnębiony no i ma niezłe limo od Larsa.

Cliff: Wiesz co, może jak przyjdziemy to dam Ci coś żebyś to przemył. Wódka się nada? — śmieje się basista.

James nie ma humoru i ochoty na żarty. Myśli o Kirku i o tym, że teraz duńska księżniczka będzie go prześladować.
Kirk siedzi na kanapie pogrążony we własnych myślach. Odkąd Lars wrócił do domu, gitarzysta boi się cokolwiek powiedzieć. Czekał tylko, aż James wróci do domu i porozmawiają o tym, co się wydarzyło.

James opowiedział o wszystkim Cliffowi. Basista był zdziwiony tym co zrobił Lars i postanowił, że tym razem pogadają wszyscy razem.

— Kirk, jesteś? — mówi osłabiony Hetfield.

— Ale jestem wkurwiony na naszą duńską księżniczkę — sapie Cliff. — Lars, ty ciulu, coś ty zrobił? James nie ma siły po twoim ciosie karate prosto w klejnoty...

Gdy gitarzysta usłyszał głos frontmana, niemal od razu się ożywił. Zszedł na dół, gdzie zobaczył miłość jego życia. Uśmiechnął się na moment, póki nie zobaczył, w jakim stanie jest James. Było widać, że coś jest na rzeczy, grymas bólu i swego rodzaju osłabienia malował się na jego twarzy.

Kirk: Jestem, tylko... Co jest? — pyta zdezorientowany, mierząc wzrokiem wokalistę i basistę.

— Bo... No, bo... Byłem z Larsem w knajpie. Gadaliśmy o tym co zaszło, ja powiedziałem mu prawdę, bo naciskał, chciałem to ukryć. Wiedziałem, że się wkurwi. I rzeczywiście... Wiesz, to on chciał z tobą być — tłumaczy James, zakrywając podbite oko z myślą że Kirk może nie zobaczy

Cliff: Skurwiel, kopnął go w jaja — dodaje i pędzi na górę. — I jeszcze zostawił go na środku baru żeby każdy się gapił i nikt nie pomógł Hetowi — mówi wracając się na moment. — Dopiero ja go zobaczyłem, jak przyszedłem. Inaczej nie wiem co by było. No, to ten, pogadajcie sobie. Ja idę pobi... Znaczy, pogadać z Larsem.

Cliff idzie na górę i zostawia Jamesa z Kirkiem.

Kirk: James... Jak ty się czujesz? — Podchodzi i delikatnie ujmuje jego policzki w swoje obie dłonie, przyglądając mu się uważnie. — I... I co ty tam masz, Jamie? — Patrzy na przysłonięte oko chłopaka. — A co do ciebie, Lars, nie sądziłem, że odjebiesz coś takiego. Gdybym ci się podobał, postarałbyś się jakkolwiek, a nie, odpieprzasz za moimi plecami burdy i wszczynasz bójki. Tak mojego serca nie zdobędziesz, wybacz — mówi oburzony, patrząc gniewnie na europejskiego krasnala, który zszedł natychmiast na dół.

---------------------------------

Postanowiłem, aby było szybciej, będę wstawiać tak rozdziały. Znaczy, bez tego podpisywania ról po prostu, tak szybciej będzie na razie xD

𝕸𝖊𝖙𝖆𝖑𝖑𝖎𝖈𝖆 𝕽𝕻Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz