Tymczasem James zatrzymał się pod komisariatem. Wszedł gwałtownie do środka, był wkurwiony jak nigdy.
Policjant — Dzień dobry, czego pan...
James: Szukam pana policjanta w długich włosach. Metalowiec taki. Jest tutaj? Ma ciemne włosy w warkoczach aż do łokci i zarost.
Policjant: Niestety nie znam takiego kogoś. Chociaż, chwileczkę — odchrząknął i krzyknął. — Varg, ty ciulu, chodź tu!
Varg: Co?
Policjant: Jakiś chłopak do ciebie.
Gliniarz zszedł po schodach, wolnym krokiem. Poprawił włosy jednym ruchem dłoni i schował ręce do kieszeni.
Varg: No, słucham — mierzy wzrokiem całego Jamesa.
James: A więc to ty! — krzyczy blondyn, próbując rzucić się na Varga, ale drugi policjant mu nie pozwolił.
Varg: Puszczaj mnie, menelu!! Ja nic nie zrobiłem, przysięgam, jak moją służbę kocham.
James: Tak? Nic?! Ja ci dam, kurwa, nic!
James bierze go za mundur i ciągnie w ustronne miejsce, bo dwóch policjantów zaczęło się dziwnie patrzeć. Poszli pod komisariat, gdzieś z tyłu, obok śmietników.
— Mów co wiesz — rzuca rozgniewany Het.
Varg: Posłuchaj, o co ci chodzi, gnoju? Ja nic nie wiem o niczym.
— Tak? A to to co?! — oburza się Hetfield, wyciągając nóż ze spodni Varga. — Policjant raczej nie nosi noża, hm? Gadaj!
Kopie Varga w jaja a ten drze ryja w niebo głosy i trzyma się za klejnoty. Wyje z bólu.
Varg: Kurwaaaaa!
James: Jeszcze zobaczymy, kto tu jest kurwą. Zabiorę cię teraz do bagażnika i załatwimy to inaczej, śmieciu.
Hetfield jak powiedział, tak zrobił. Chwycił za fraki zwijającego się z bólu Varga, i szybko pociągnął po ziemi, prosto do samochodu. Otworzył bagażnik i pośpiesznie wrzucił do niego policjanta.
James: Ach, byłbym zapomniał. Muszę zatkać ci mordę, skurwysynie — wyjmuje jakąś bandanę i mocno zawiązuje ją na ustach Varga. — Miłej podróży.
Zamyka z trzaskiem bagażnik i wsiada do auta. Słychać jak Varg zaczyna się rzucać, ale Jamesowi to nie przeszkadza i włącza sobie radio. — Jestem bad bitch, babe — uśmiecha się szeroko, a w tle leci utwór "Voodo Child"w wykonaniu Steviego Ray Vaughana. — Możemy jechać na przejażdżkę.
Het po jakiejś godzinie dojechał na miejsce i zatrzymał się z piskiem opon. To była, dobrze mu znana, droga 66. Miejsce, w którym nie tak dawno wydarzyła się bitwa między policjantem a Metalliką.
James: Wysiadaj, chuju — otwiera bagażnik i ściąga Vargowi szmatę z mordy, następnie odwiązuje mu ręce. — I jak? Spodobało ci się?
Varg: Rzygać mi się chce
James: — Hah. To rzygaj, ja poczekam. I nawet nie próbuj uciekać, ponieważ tutaj nie ma żadnego wyjścia.
Varg: Dobra, dobra — mruknął i idzie rzygać w jakieś ustronne miejsce, a tymczasem Het wyjmuje broń z samochodu.
James: Tylko się pospiesz! — krzyczy w jego stronę.
Słychać jak Varg rzyga. Po intensywnym haftowaniu w końcu wraca do Hetfielda.
Varg: No i co? Co chcesz wiedzieć?
James patrzy wkurwionym wzrokiem, chowając broń palną za plecami. — Wszystko — syczy. — Czy wiesz, kto to Cliff Burton? Hm? Kojarzysz?
Varg nic nie mówi, przełyka ślinę i namyśla się, dość długo, jakby coś miał na sumieniu.
Varg: N-nie
James: Mów, ty chuju! — Przystawia broń do jego skroni. Drży mu dłoń, ale stara się przedwcześnie nie zabijać oprawcy — Mów. Co. Wiesz. O. Cliffie — akcentuje te słowa.
— Nic nie wiem. Jak thrash metal kocham, nic nie wiem, do jasnej cholery! — pieje Varg. — Jesteś jakiś pojebany
James: Tak? Nie sądzę. Znasz jeszcze drugiego policjanta, prawda? Też ma długie włosy. Jak się nazywa?
Varg: Øystein
James: Co to za imię?
Varg: Norweskie
— No dobrze... Chyba go ostatnio widziałem. Zatrzymał mnie do kontroli, dwa tygodnie temu, ale dostałem pouczenie. Drugie zresztą. Ty też mi je dałeś. W każdym razie, mów! — Tym razem prawie nacisnął na spust, ale powstrzymał się od tego. — Ty kurwo jebana!!
Varg: Ech... Dobra. Kojarzę tego twojego Cliffa. Øystein najpierw go zauważył. Chłopak spodobał mu się. Wyglądał na zdrowego. Mogłaby być niezła cena
James: Cena? Za co?
Varg: Za organy wewnętrzne, rozumiesz?
Do Heta w tym momencie nic nie dociera i czuje się zakłopotany.
Varg: Ale, kurwa, nie udało się. Próbowaliśmy go zadźgać, cokolwiek, lecz się nie udało, bo jakiś facet go zobaczył w takim stanie i zadzwonił po pogotowie. Byliśmy wściekli i odjechaliśmy, zostawiając rozprutego typa.
James: A więc to tak... Morderco. Chciałeś zabić mojego najlepszego przyjaciela! Nie daruję ci tego, kurwo.
Varg: Tylko proszę, nie zabijaj mnie.
James: Jeszcze zobaczymy. Prosić to ty sobie kurwa możesz.
James powoli podchodzi do przepaści i popycha Varga w stronę jej krańca. Policjant stał już dosłownie na krawędzi urwiska.
Hetfield: I co teraz zrobisz? Mam ci powtórzyć, że niepotrzebnie tknąłeś Cliffa, rozumiesz? Czy jesteś tak głupi?
Varg: Nie. Ale wiesz co? Chuj ci w dupę, Hetfield — uśmiecha się.
James: Mm, no nie wiem czy w dupę. Zbyt przyjemnie. A ja kocham się pieprzyć — odwzajemnił uśmiech.
Bez żadnego zastanowienia strzela kilka razy Vargowi w głowę. Słyszy huk i widzi jak krew w jednym momencie tryska z głębokiej rany, wylewając się w dość szybkim tempie. Chłopak popycha mężczyznę w przepaść a sam staje na jej krawędzi. Obserwuje przez chwilę jak ciało Varga spada na ziemię i rozbryzguje się na asfalt.
James: Piękny widok. I zemsta.
Śmieje się sam do siebie. Wraca się do samochodu, bo postanawia jeszcze zabić tego drugiego typa, ale jak na razie poczuł, że tęskni za Kirkiem. Zabiera broń i wraca się do domu.
***
James przyjeżdża i niestety nie zastaje tam nikogo.
— Gdzie oni są?
Wchodzi do środka zdziwiony.
— Kirk! Kirk, gdzie jesteś? Kirkuś? — krzyczy na całe gardło i czuje, że traci nadzieję. Idzie w kierunku kuchni i wyjmuje piwo z lodówki, żeby zapić kaca.
— A co jeśli coś zrobiłem nie tak? — pyta siebie, siadając przy stole. — Jestem potworem... — szepcze, widząc swoje okropne oblicze w lustrze.
Ogląda się i nie może na siebie patrzeć.
— Kim ja się stałem? Mordercą?
Czuje, że łzy cisną mu się do oczu a wargi drżą od narastającego smutku.
— A co jeśli zrobię coś Kirkowi?... Boję sięPatrzy na swoje dłonie poniekąd ubrudzone krwią i nie wie co ma o sobie myśleć. Czuje ogromny wstręt do siebie i niechęć. Poddaje się i zaczyna płakać na cały dom.
CZYTASZ
𝕸𝖊𝖙𝖆𝖑𝖑𝖎𝖈𝖆 𝕽𝕻
Humor1983 rok. Kilku kumpli grających dopiero kiełkujący thrash metal postanawia założyć zespół i grać. Okazuje się, że jeden z nich jest gejem, a potem nagle cała reszta przyznaje się do homoseksualizmu. James, Kirk, Lars, Cliff i Dave - właściwie, akcj...