Rozdział 22 - Żyletka

104 12 38
                                    

James czuje, że chyba źle zrobił. Popijał, topiąc swoje smutki w butelce. Łzy spływały po jego policzkach.

- Jestem podły... - szepcze do siebie.

Wpatruje się w drzwi z myślą, czy może Kirk nie przyjdzie do niego, ale traci nadzieję. Zranił go znowu. Przygnębiony nie ma ochoty na żaden seks i jest mu z tym źle.

- Taki ze mnie, kurwa, dominujący facet. Nie nadaję się do związku - mówi Het sam do siebie.

Kirk, w przypływie frustracji swoją bezsilnością, wstaje i bierze w dłoń album, wychodzi z pokoju, po czym podchodzi do jednych z drzwi i puka delikatnie. Nie doczekawszy się odpowiedzi, wchodzi do środka. Na łóżku leży James. Kirk podchodzi do niego,

Kirk: Wiedziałem, że tu będziesz. - wyrywa mu z ręki piwo i stawia je daleko od wokalisty. - Chyba musimy pogadać.

James: No... Ej, moje piwo! - woła.

Kirk: Masz być trzeźwy. Chociaż teraz.

James: Ech, no dobra. Z jednej strony, czekałem na ciebie, ale straciłem nadzieję - wzdycha.

Kirk siada i kładzie głowę na piersi Jamesa, wtulając się w niego.
- Nie lubię, gdy tak się czujesz... - mówi.

James: Wiem - odpowiada krótko i pomimo swoich wątpliwości do związku, przytula Kirka do siebie. Jamesowi znowu zbiera się na płacz.

James: Kirk, ja... Chyba nie jestem normalny. Mam tak dziwne emocje... Nie nadaję się do związku, nie wiem. Nawet nie umiem być dobry w łóżku - po prostu kurwa, beczy, bo nie może wytrzymać.

Kirk: James, co ty mówisz? Seks nie jest najważniejszy, a co do emocji, wszystkie są normalne - głaszcze go po policzku.

James: Nie wiem. Chyba powinienem trafić do psychiatryka - próbuje powstrzymać płacz, ale znowu jest mu źle. - Wiesz, to co ja wtedy mówiłem... naprawdę czasem myślę o śmierci i chciałbym umrzeć, ja się nie nadaję do niczego.

- Jamie, chyba mi tego nie zrobisz? - i Kirkowi zebrało się na łzy.

James: Nie jestem pewien. Wtedy też chciałem skoczyć.

Kirk: James... Błagam cię - Kirk już się nie powstrzymuje, po prostu płacze, a jego głowa ponownie opada na pierś wokalisty. - Błagam cię, nie rób mi tego - mówi, a niemal krzyczy przez łzy.

James: A gdyby tak napisać jakiś tekst o śmierci? - zastanawia się, nie zwracając uwagi na płacz Kirka. W końcu przestaje wyć. - Ech, najgorsze jest to, że... Straciłem rodzinę tak naprawdę. Kogo ja teraz mam? Jestem sierotą. Wiem, że mam was, ale brakuje mi czegoś.

Kirk: Wiem, James. Przykro mi, ale nie wiem, jak mogę ci pomóc - Kirk czuje się okropnie, przez swoją bezsilność.

James: Chciałbym tak kiedyś zapić się na śmierć w wannie albo skoczyć i tak pięknie polecieć na skrzydłach.

Nuci "Sztukę Latania" Lady Pank, nie wiadomo skąd.

James: "Ostatni krzyk, łabędzia nuta. I dalej nic w teatrze lalek.
Ogólnie mówiąc Life is brutal.
Poza tym wszystko doskonale..."

Kirk: Dave, kurwa chodź tu szybko! - woła przez łzy błagalnym tonem.

James: On mi nie pomoże, nikt mi nie pomoże - mówi.

Dave usłyszawszy Kirka szybko pobiegł na górę zotawiając Juniora.
- Co się stało..?

James: Nic, znowu myślę o śmierci, heh.

𝕸𝖊𝖙𝖆𝖑𝖑𝖎𝖈𝖆 𝕽𝕻Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz