Dave w tym samym czasie poszedł do pobliskiego lasu i usiadł opierając się o drzewo.
Dave: Ja chyba nie jestem nikomu potrzebny... Zawsze jestem sam. Tylko w pomaganiu jestem najlepszy... — Rudemu zaczęły spływać łzy po policzkach. — I w dodatku jestem pierdolonym ćpunem i alkoholikem.
Lars niespodziewanie wyłonił się zza jakiegoś drzewa.
— Co ty pierdolisz? Nie jesteś. Prędzej to ja jestem ćpunem, bo zacząłem brać ostatnio. — Wskazuje na siedzibę kumpli z komuny hipisowskiej, gdzieś niedaleko w lesie.Lars: Tam mieszkam na razie
Dave: Co? Co ty tutaj robisz..?
Lars: Mówię, że mieszkam tutaj
Dave: Ale czemu?
Lars: W zgodzie z naturą — mówi
Dave: Aj ja chyba mam jakieś kurwa zwidy.
Lars: Gdzie tam. To ja, naprawdę, przecież nie jestem duchem.
Dave: Ja już sam nie wiem...
Lars: A wiecznie w kiblu nie będę się golił. Aj, nie pierdol, nie pierdol.
Dave: Ta.
Lars: Co się stało? Nie w humorze jesteś?
Dave: Nic. Przyszedłem sobie do lasu tak o i sobie płaczę. Normalka.
Lars: — No nie wiem. Słuchaj, wiesz co, chodź do nas na chwilę, bo mamy takiego basistę z nami. Pogadacie sobie o tych... E. Pierdołach. Instrumentach.
Dave: Eee, no dobra
Lars: Oj, nie będzie źle
Dave wstaje i wyciera oczy.
Lars: Serio
Dave: No dobrze
Lars prowadzi Dave'a gdzieś w głąb lasu, przechodząc między drzewami i jeszcze przez jakąś ścieżkę. — No, na miejscu — Pokazuje jakiś kamper. — Jesteśmy tam w 4 osoby w sumie. Więc na spokojnie się zmieścimy.
Dave: Aha... No ok.
Lars podchodzi i otwiera drzwi, a w progu ukazuje się jakiś typ, w sumie, wygląda gejowsko, brązowe włosy i bandana na łbie, jakieś lenonki i skręt w ustach.
Jim: Kto... Kto to?
— A ten? A to mój kolega z zespołu — mówi Lars.
Dave: Em... hej.
Jim: No, hej
— Too, to może ja pójdę się odlać — przypomina sobie Lars i idzie w jakieś krzaczory.
Dave: Ta.
Jim: To ten, zapraszam, wejdź, tylko muszę wywietrzyć, bo jebie buchem. Chyba, że palisz
Dave: Spoko i dzięki. Coś tam palę.
Jim: Pewnie w piecu — śmieje się. — Nie no, żartowałem.
Dave: Ta — uśmiecha się lekko.
Wpuszcza Dave'a do środka. Jacyś dwaj hipisi jeszcze tam siedzieli. Patrzą na Dave'a.
— Ty, niezła dupa — mówi jeden.Dave: ...
Hipis I: A, przepraszam, to chłopak. Wybacz. No bo te włosy. Ładne.
Dave: Eee, dziękuję
Hipis I: Nie ma sprawy, dziecko
Hipis II: Ej, w sumie to Junior i ty pasujecie do siebie. Nie mówię że coś więcej, po prostu, hm, widać podobieństwo w stylu.
Dave jest zdziwiony tym wszystkim. — Gdzieś ty mnie Lars zaprowadził... — mówi pod nosem.
Tymczasem Lars przyszedł i trzasnął drzwiami aż wypadły z zawiasów.
— Jestem! Co tam, jak tam?Dave: Kurwa, Lars... Serio.
Hipis I: Ty weź lepiej drzwi napraw
Hipis II: I, rozkręć sytuację, bo tutaj mamy niezręczną, z Juniorem i... Jak ci na imię, dziecko?
Dave: Dave
Hipis II: Hmmm, Dave — drapie się po bródce z zastanowieniem — napijesz się czegoś? Albo zajarasz z nami?
Dave: Emm... no mogę się napić. Trochę mnie suszy
Hipis II: No to wspaniale! Ej, Paul, przynieś wódę albo whisky, jak nie to absynt.
Paul: Dobra, lecę
Przynosi aż trzy butle alkoholu.
Hipis II: I jeszcze leć po kieliszki, na jednej nóżce, hyc hyc.
Paul: Ech... Dobra — wywraca oczami.
Dave: Sporo tego macie. Ej Lars?
Hipis II: A, nazbierało się, poza tym absynt jest nielegalny w Ameryce...
Lars: No co tam, Dave?
Dave: Jak wy wszyscy się poznaliście?
Lars: A, wiesz, przez jakiś czas musiałem spać na ulicy. Ale później oni podjechali wanem i tak się gapią na mnie. I mówią, że wyglądam idealnie. Ja nie wiedziałem o co im chodzi, byłem zwykłym menelem — śmieje się.
Dave: No to ciekawie — uśmiecha się
CZYTASZ
𝕸𝖊𝖙𝖆𝖑𝖑𝖎𝖈𝖆 𝕽𝕻
Humor1983 rok. Kilku kumpli grających dopiero kiełkujący thrash metal postanawia założyć zespół i grać. Okazuje się, że jeden z nich jest gejem, a potem nagle cała reszta przyznaje się do homoseksualizmu. James, Kirk, Lars, Cliff i Dave - właściwie, akcj...